Tio
Dotykam poczerniałej ręki i... kompletnie nic się nie dzieje.
Czuję pod palcami zupełnie normalną skórę. Żadnej gumopodobnej substancji, którą zerwałam z siebie wcześniej. Zaciskam dłoń mocniej, niemal wbijając paznokcie w skórę, ale... nic się nie dzieje. Moja umiejętność najwyraźniej postanowiła zostać w lesie.
Ojciec Neta zaczyna wykrzykiwać różne rzeczy. Obraża swojego syna i rzuca słowami, których nigdy wcześniej nie słyszałam. Jednak wyraźnie nie należą one do przyjemnych, bo chłopak od razu się krzywi.
– Tato, uspokój się! – Net pochyla się nad mężczyzną. Z uszkodzonego nosa kapie mu krew. Kilka kropli spada na dywan, a inne wsiąkają w ubranie jego ojca.
Chłopak podnosi wzrok i obrzuca mnie błagalnym spojrzeniem. Próbuję znowu ścisnąć bezwładną kończynę, ale nic nie wyczuwam. Zupełnie jakbym trzymała zwykłą rękę.
– Nie dam rady! – Robię krok w tył, przestraszona. Plączą mi się nogi i ląduję na ziemi.
Mężczyzna na moich oczach dostaje drgawek. To, co się tutaj dzieje, szczerze mnie przeraża. Nawet walka z Cieniami... Chyba tylko obserwowanie śmierci rodziców dorównywało grozą tej sytuacji.
– Spróbuj jeszcze raz... – Net patrzy na mnie z błaganiem w oczach. Mogę się tylko domyślać, jak wiele ta sytuacja dla niego znaczy.
Znowu chwytam czarną dłoń, szaleńczo zaciskam na niej palce. Zamykam oczy, żeby lepiej się skupić i odciąć od wrzasków. Próbuję sobie wyobrazić... coś. Materiał. Tkaninę owiniętą wokół ramienia. Tkaninę, którą bez problemu zdołam zdjąć...
Nic. Kompletne nic.
Odsuwam się nieco. Net zerka na mnie niepewnie, ale kiedy kręcę głową, tylko wzdycha i nie mówi ani słowa. Wciąż próbuje uspokoić ojca, ale jego wysiłki nic nie dają. Mężczyzna jest w coraz gorszym stanie.
Wściekam się i wyrzucam z siebie wyraz, którego przed chwila użył ojciec Neta. Chłopak patrzy na mnie, zszokowany.
– Nie wiedziałem, że znasz takie słowa – mruczy pod nosem.
Też mu się zebrało.
Jego ojciec znów się rzuca, a chłopak odstępuje od niego. Ma minę pokonanego. Jednocześnie patrzy na mężczyznę, jakby nie miał pomysłu, co jeszcze można zrobić.
– Przepraszam – mówię. Jest mi naprawdę źle z tym, że mi się nie udało. – Nie dam rady.
– Trudno. – Net wzdycha. Próbuje zachować neutralny wyraz twarzy, ale mimo tego wyraźnie widzę ból w jego oczach, który tak bardzo stara się zamaskować.
Chłopak znowu przytrzymuje ojca, a krew kapie mu z podbródka na dywan. Myślę nad tym, co teraz. Będziemy po prostu klęczeć obok i patrzeć jak niepełnosprawny tarza się po ziemi? Na samą myśl przechodzi mnie dreszcz.
Net powoli zbiera się z podłogi.
– Pomóż mi – prosi.
Na początku nie rozumiem, o co mu chodzi, ale kiedy zerka znacząco na wózek, domyślam się.
Z trudem udaje nam się obezwładnić mężczyznę. Wsadzenie go na wózek nie jest łatwe – potrzeba kilku prób, mnóstwa krzyku i jeszcze większej liczby przekleństw, żeby wreszcie pojechać z nim do jego sypialni.
W pokoju Net prosi mnie, żebym się wycofała. Uznaję, że nie mam prawa ingerować w jego sprawy, a w dodatku naprawdę ciężko mi patrzeć na cierpienie człowieka dotkniętego przez Cień. Dlatego kiwam głową i zostawiam chłopaka samego z ojcem.
![](https://img.wattpad.com/cover/42181693-288-k265889.jpg)
CZYTASZ
Planeta Cieni (zakończone)
Ficțiune științifico-fantastică"Nie jestem przerażony. Ludzie dawno przestali wzbudzać mój strach." Pojawiły się ponad sto lat temu. Nikt nie wie czemu ani jak. Czy zrodziły się w laboratorium? Powstały na skutek eksperymentu? Przybyły z kosmosu... A może z innego wy...