Rozdział 33

3.4K 247 74
                                    

Net

- Czy ty mi chcesz powiedzieć, że słyszysz głos w głowie i dopiero teraz nam się przyznajesz? A w dodatku ten głos należy do gościa, który na jakiś czas mnie zabił, zabrał połowę naszych ludzi i wymyślił sobie całą tę bzdurną wyprawę? I który najwyraźniej widzi czasem to, co ty? – Wbijam wzrok w Tio, która stoi przede mną z rękami zaplecionymi za plecami i lekko zawstydzoną miną. – Nie wydawało ci się, że powinnaś o tym wspomnieć wcześniej?

Dziewczyna różowieje na policzkach i zerka na Izz, jakby szukała u niej ratunku, jednak go nie znajduje.

Wreszcie kiwa lekko głową.

- Kiedy to się zaczęło? – pytam.

Tio spuszcza wzrok i błądzi spojrzeniem po spękanym asfalcie, a ja wzdycham.

- Tio, od kiedy to trwa? – Podchodzę do niej i chcę ją wziąć za ręce, ale cofa się o krok.

- Zaczęło się, jak dotknęłam Serca Cienia i po raz pierwszy trochę się zmieniłam. – Obejmuje się ramionami i rusza do przodu. - Potem to się zdarzało co jakiś czas, najczęściej jak długo byłam Cieniem.

Przyśpieszam i łapię ją za ramię.

- Czemu wcześniej nam nie powiedziałaś? – Zjeżdżam ręką z jej barku i chwytam jej dłoń. Ściskam jej palce, ale nie odwzajemnia gestu.

- Nie wiedziałam, jak to zrobić. – Wzrusza ramionami i tym samym strzepuje moją rękę. Zaciskam zęby, kiedy to robi. – Wydawało mi się, że to tylko jakieś głupie przywidzenie. Później ciągle coś się działo i ja... ja nie...

Odwraca wzrok, a skołtunione włosy opadają jej na twarz. Znów rzuca mi się w oczy to, jak jest blada. Coś jest zdecydowanie nie tak. A co jeśli za wszystkim stoi ten psychol?

Łapię ją mocno i nie pozwalam jej się wyrwać.

- Tio, powinnaś mi o tym powiedzieć! A co, jeśli ten świr jakoś na ciebie wpływa? Co, jeśli przez niego tak źle się czujesz?

- Nic mi nie jest! – Odpycha moje ręce i znów chce ruszyć naprzód, ale wtedy nagle rozlega się nieco przestraszony głos Izz:

- Wiecie... chyba mamy towarzystwo.

Oboje odwracamy się jak na komendę i patrzymy na to, co wskazuje nam Izz.

Zza fragmentu ruin, który kiedyś musiał być sporym budynkiem, wygląda brudnoszara głowa Cienia. Chociaż stwór nie ma oczu, czujemy na sobie jego spojrzenie. Nie mogę powstrzymać ukłucia lęku, który nawiedza mnie, gdy widzę tę bestię. Od razu zaciskam mocniej ręce na kradzionym karabinie i unoszę go lekko do góry. Tio przełyka ślinę i zaciska ręce w pieści. Robi krok do przodu, jednocześnie wykorzystując swoją nową zdolność. Ciemna plama wypełza na jej ramię, zamieniając rękę w szponiastą łapę Cienia.

- Nawet nie próbuj nas atakować – mówi i chociaż nie ma żadnej broni, jej głos brzmi złowrogo. Gdybym nie był po jej stronie, w tym momencie zwiewałbym ile sił w nogach.

Stwór nie reaguje w żaden sposób. Sto i gapi się na nas, a my na niego.

- Głuchy jesteś? – warczy Tio. – Uciekaj!

- Nie... - Głos potwora jest suchy i szorstki jak papier ścierny. Nie wiem, czy używał go kiedykolwiek wcześniej.

- Nie? – Tio kiwa na mnie głową, a ja od razu unoszę broń i mierzę w sam środek czarnej głowy. – A chcesz się przekonać, jak się czuje durszlak?

- Nie... będę... wasss atakował. – Bestia dziwnie wymawia słowa, jakby mówienie sprawiało jej ból. W tym momencie ciężko mi sobie wyobrazić, że gdzieś tam w środku kryje się jeszcze człowiek. – Pan kazał wasss sssprowadzić...

Planeta Cieni (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz