Rozdział 34 część 2

2.9K 233 34
                                    

Net

Cienie nie są zbyt dobre w okazywaniu uczuć, ale jakimś cudem razem z Izz potrafimy odczytać ich emocje. Cały hol zdaje się pulsować jakąś dziwną energią, która przekazuje nam ich nastroje.

Na początku wszędzie kłębi się od irytacji. Potem pojawia się smutek i nostalgia, wreszcie dziwna łagodność.

A później wokół nas wybucha wściekłość.

Przez cały ten czas stoimy przy samych drzwiach, gotowi na natychmiastową ucieczkę, ale gdy złość wypełnia pomieszczenie, nie jesteśmy w stanie się ruszyć.

Stwory gapią się na nas, a od ich sylwetek aż promieniuje agresja, jednak oboje z Izz twardo trwamy na swoich miejscach. Dziewczyna rozgląda się tylko, a jej wzrok zatrzymuje się na drzwiach.

- Nie zostawimy Tio – mruczę pod nosem i mocniej ściskam karabin.

- Oczywiście, że nie. – Izz zgadza się ze mną i kiwa głową. Jednak wciąż czujnie obserwuje wyjście.

Rozglądam się po pomieszczeniu i natrafiam spojrzeniem na szare bestie. Patrzę jednej z nich w twarz... a wtedy wściekłość wygrywa.

Potwory rzucają się na nas, a gdy odruchowo odwracamy się w stronę drzwi, dostrzegamy, że po drugiej stronie czeka więcej stworów, które również są gotowe do walki.

Nim uda nam się mrugnąć, razem z Izz zostajemy zamknięci w okręgu. A kiedy robię krok do przodu, Cienie syczą jak rozjuszone koty i zacieśniają szeregi.

-Cholera. – Podsumowuję sytuację.

- Coś poszło nie tak. – Izz unosi karabin i celuje w pierwszą bestię, ale wstrzymuje się z pociągnięciem za spust.

- Musimy się dostać do Tio – mówię.

- Ale nie możemy strzelać! – Izz rozgląda się z paniką, jakby szukała cudownego rozwiązania sytuacji.

Wiem, że nie możemy strzelać. Tylko czy naprawdę możemy zagrozić któremukolwiek z tych potworów?

Razem z Izz odwracamy się do siebie plecami.

Cienie na nas skaczą.

Instynktownie pociągam za spust, nim zdołam pomyśleć, co właściwie robię. Słyszę huk, a zaraz po nim kolejny, świadczący o tym, że Izz też spanikowała.

Tylko czy to naprawdę panika? To po prostu walka o życie.

Kula odbija się od piersi bestii pędzącej prosto na mnie i trochę ją wyhamowuje. Musiałbym strzelić w to samo miejsce jeszcze pięć razy, a potem powtórzyć tę akcję dwa razy. Wtedy zabiłbym potwora.

Nawet gdybym chciał, nie wystarczyłoby mi czasu.

Strzelam na oślep licząc, że stwory zwolnią. W sumie nie wiem, czego oczekuję. Prędzej czy później skończą mi się naboje, a to będzie koniec.

Ale ludzie mają to do siebie, że walczą o życie. Nawet to niebezpieczne, podłe istnienie polegające na ciągłej ucieczce jest warte bitwy.

Na chwilę odrzucam uczucia, lęki i wszystko, co czyni mnie człowiekiem. Zapominam, że pod czernią kryją się ludzie i po prostu... strzelam.

Pociągnięcie za spust. Huk. Pociągnięcie, huk, pociągnięcie huk pociągniecie huk pociągnięciehukpociągnieciehuk...

Cień rozpryska się na milion identycznych kawałków, które natychmiast wtapiają się w otoczenie.

Zamieram, tak samo jak Izz. Nawet pozostałe bestie stają.

Pierwsza ofiara.

Kto to był? Jakim cudem zginął? Przecież to było niemożliwe, żebym trafił...

Planeta Cieni (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz