Perry
Kiedy otwieram oczy, widzę nad sobą Leę. Dziewczyna wpatruje się we mnie z napięciem... a jej oczy są szkliste. Od łez.
Mrugam, bo coś mi się nie zgadza.
- Lea? – pytam i wyciągam rękę. – Czy ty płaczesz?
- Nie, kretynie! Oczywiście, że nie! – Marszczy brwi w groźnym wyrazie, ale chwyta moją dłoń i ściska bardzo mocno. – Ale... nie waż się nigdy więcej umierać na moich oczach!
Mrużę powieki i usiłuję sobie cokolwiek przypomnieć.
Przed oczami stają mi obrazy śmierci Gusu, Lei mdlejącej na podłodze i Cienia, który zaciskał łapy na moim gardle.
- Co się stało? – Potrząsam głową i podnoszę się do pozycji siedzącej.
Rozglądam się po pomieszczeniu i zauważam... ciało.
Nieznajoma kobieta leży niedaleko mnie z rozkrzyżowany nogami i rękami, a jej martwe, puste oczy wpatrują się w sufit. Przechodzi mnie dreszcz i unoszę rękę do swojego gardła. Co tu się stało?
Lea siedzi obok mnie i jedną dłonią trzyma się za ranny bok, a drugą wciąż ściska moje palce. Jest blada i ledwie przytomna, ale patrzy na mnie intensywnie.
Nie wiem jak, ale... wciąż żyję. A Cień najwyraźniej zmienił się w kobietę... z jakiegoś powodu martwą.
Dotykam swojej szyi, potem kolejny raz zerkam na ciało nieznajomej, a wreszcie moje spojrzenie zatrzymuje się na Lei.
Całuję ją bez namysłu. Przyciągam dziewczynę do siebie i przytulam najmocniej, jak potrafię. Rozkoszuję się smakiem jej warg i wplatam palce w jej włosy, a ona obejmuje mnie za szyję. Nasz pocałunek robi się wygłodniały, jakbyśmy oboje mieli jeszcze tylko kilka minut na świecie i chcieli je spędzić razem.
Wreszcie odrywamy się od siebie, jednak nawet wtedy nie wypuszczam Lei z objęć. Ona kładzie głowę na mojej piersi, a ja trzymam ją mocno w ramionach. Nie potrafię powstrzymać lekkiego uśmiechu, który zjawia się na mojej twarzy.
- Jednak tego nie zrobiłaś – mruczę.
- Czego? – Lea zamyka oczy i opiera się o mnie, a ja gładzę ją po głowie.
- Powiedziałaś, że jeśli jeszcze raz cię pocałuję, to odbijesz moją twarz na ścianie. – Uśmiecham się szerzej. – Nie zrobiłaś tego.
- Kretyn z ciebie. – Powieki dziewczyny opadają, a ja wzdycham głośno.
Przysięgam sobie, że za minutę wezmę Leę na ręce, pójdę poszukać reszty i dowiem się, jakim cudem Cień zniknął.
Ale teraz oboje żyjemy i chcę się tym nacieszyć.
Net
Zrywam się z ziemi i rozglądam dookoła, jednak przez pierwszą sekundę nic do mnie nie dociera. Mrugam, próbując dostrzec cokolwiek, ale czerń wciąż mnie oślepia.
Potrząsam głową, zamykam oczy i przez chwilę tylko głęboko oddycham.
Dociera do mnie ból, który jest tak potworny, że wyrywa z mojej piersi długi jęk. Przyciskam połamaną dłoń do piersi i przez chwilę jedynie trwam w miejscu, usiłując przezwyciężyć cierpienie. Staram się nie zemdleć.
Ból mnie otrzeźwia i gdy po jakimś czasie znów otwieram oczy, potrafię dostrzec szarość posadzki i... Izz.
Dziewczyna leży na ziemi i się nie rusza. Nie mam siły, żeby wstać, ale udaje mi się podpełznąć do niej na klęczkach.
CZYTASZ
Planeta Cieni (zakończone)
Fiksi Ilmiah"Nie jestem przerażony. Ludzie dawno przestali wzbudzać mój strach." Pojawiły się ponad sto lat temu. Nikt nie wie czemu ani jak. Czy zrodziły się w laboratorium? Powstały na skutek eksperymentu? Przybyły z kosmosu... A może z innego wy...