Tio
Wpatruję się przerażona w czarnego potwora, który stoi przede mną. Jego łapa na mojej szyi odrobinę rozluźnia chwyt i po raz kolejny upadam na ziemię. Tym razem daję radę zamortyzować zderzenie rękami. Wystarczy mi już siniaków.
– Słuchaj mnie! – Cień powtarza świszczącym głosem, a ja mam ochotę schować się pod ziemię.
Ten dźwięk brzmi bardzo podobnie do ich zwykłego syczenia, jednak jest jeszcze bardziej przerażający. Wolałam już te stwory jako nieme, wtedy łatwiej przychodziło traktowanie ich jak dzikie bestie.
– Sssłuchajcie mnie wszyscy! – powtarza potwór. Pierwsze słowo zostaje zdeformowane przez syk.
Cienie stojące na placu podchodzą bliżej do ludzi, a ci zbijają się w ciaśniejszą gromadę. Potwory łapią nieszczęśników, którzy zostali poza grupą. Słyszę kilka krzyków i szlochów przerażenia, jednak, zamiast zamienić ich w Cienie, potwory zwyczajnie popychają swoje ofiary do środka. Ludzie tracą równowagę, brutalnie ciśnięci, jednak ci stojący pewniej na nogach prędko łapią swoich przyjaciół i pomagają im uniknąć upadku.
Istoty syczą złowrogo, a Cień stojący przede mną przekrzywia głowę. Potem przekręca ją tak, jakby patrzył na tłum, i warczy w jego stronę:
– Tych, których dziś straciliście, wciąż możecie odzyskać – mówi cicho, a jednak komunikat dociera do uszu wszystkich obecnych na placu.
Moje oszołomienie spowodowane niedawnym brakiem tlenu powoli mija, ale w tej samej chwili zastępuje je szok. Co ten stwór właśnie powiedział?! Zmuszam swoje ciało do powstania i już po chwili tkwię w pełni wyprostowana tuż przed nosem Cienia. Co on powiedział?
Przywódca Obozu też nie może w to uwierzyć, bo wyrywa mu się ciche:
– Co? – Wyraz jest wyraźnie słyszalny wśród ciszy, która zapadła po słowach bestii.
Reszta ludzi milczy. Patrzą po sobie niepewnie, wciąż przerażeni, ale teraz też zaciekawieni. Zerkam na nich, ale potem skupiam całą swoją uwagę na Cieniu, który z jakiegoś powodu nie zabił mnie ani nie wrzucił do reszty. Wciąż nie wiem, o co chodzi, ale odnoszę nieprzyjemnie wrażenie, że cokolwiek to jest, dotyczy mnie. Dlatego, jak zwykle w takiej sytuacji, biorę sprawy w swoje ręce i odkładam na bok konwenanse.
– Co powiedziałeś? – pytam. Szokuje mnie, że właśnie gadam do Cienia.
Istota syczy cicho, jakby ze zniecierpliwieniem, i wyciąga dłoń w moją stronę. Nie potrafię powstrzymać swojego instynktu i robię krok w tył, chociaż w ten sposób pokazuję, że potwór ma nade mną władzę. Mam ochotę przekląć, ale jestem zbyt ciekawa, co tu się właśnie dzieje.
– Ty, dziewczyno o parzącym dotyku, jesteś przyczyną tego wszystkiego! – Bestia robi krok w moją stronę, celując wyciągniętym szponem w środek mojej piersi.
Tym razem się nie cofam. W pewien sposób odkrycie, że umieją mówić, daje mi więcej pewności siebie. To ludzka cecha, a w tych czasach ludzie nie budzą już takiego przerażenia.
Stwór syczy prosto w moją twarz, a po moich plecach przebiega niekontrolowany dreszcz. Mówiący Cień nie jest aż tak straszny, ale syczący wciąż pozostaje tą bestią, która doprowadziła do śmierci siedmiu miliardów osób. Z jednej strony wiem, z czym mam do czynienia, a z drugiej czuję też porażający lęk. Moje odczucia są sprzeczne. Nie potrafię stwierdzić, czy wolę nieludzkie, czy ludzkie potwory.
– Jestem tak litościwy, że daję ci szansę odzyskania wszystkich, których dziś zabrałem – warczy Cień.
Nieruchomieję, bo stwór zbija mnie z tropu. Czy ja właśnie stoję przed jakimś samcem alfa, czy innym cholernym królem Cieni? Patrzę na niego podejrzliwie.
CZYTASZ
Planeta Cieni (zakończone)
Ciencia Ficción"Nie jestem przerażony. Ludzie dawno przestali wzbudzać mój strach." Pojawiły się ponad sto lat temu. Nikt nie wie czemu ani jak. Czy zrodziły się w laboratorium? Powstały na skutek eksperymentu? Przybyły z kosmosu... A może z innego wy...