Rozdział 5: Zły sen

34 2 9
                                    

*Pov.Bucky*

Skończyliśmy jeść pizzę i jeszcze chwilę pogadaliśmy aż nagle odczułem spore zmęczenie.

Zorientowałem się, że nie spałem już od dwóch dni, bo zasiedziałem się w bibliotece z Lokim na całą noc.

Powiedziałem reszcie, że wracam do siebie i tak też zrobiłem.

Zamknąłem drzwi od pokoju i ściągnąłem bluzę. Wziąłem kołdrę z łóżka i położyłem się na ziemi przykrywając nią.
Wolałem nie przyzwyczajać się do spania na łóżku, jako że przywykłem już do spania na podłodze lub twardych materacach a ktoś z HYDRY w każdej chwili mógł mnie pojmać (czego spodziewałem się w najbliższych pięciu dniach).
Zasnąłem a w nocy, znów śniły mi się koszmary o torturujących mnie zwolennikach HYDRY, których pranie mózgu doszczętnie zniszczyło moją psychikę.

Obudziłem się tak samo nagle jak zasnąłem, wstając do pozycji siedzącej i otworzyłem oczy.
Siedziałem na łóżku a obok mnie siedział Steve przyglądając mi się z trudną do rozszyfrowania w ciemności emocją.
Spojrzałem mu nieprzytomnie w oczy i wstałem z łóżka. Złapałem się za głowę i zacząłem chodzić po pokoju.

- Spokojnie Buck, to był tylko zły sen - powiedział Steve podchodząc do mnie.

Lecz ja nie mogłem się uspokoić, czułem, że oni faktycznie nadal czekają aż wrócę z misji i złożę im raport. Poczułem oplatające mnie ręce przyjaciela i wtuliłem się w niego mocno.

- Oni mnie szukają... Znowu będą mnie torturować - głos mi się załamał a oczy zaszkliły, więc wtuliłem głowę jeszcze bardziej w ramię przyjaciela.

- Torturowali cię?... - zapytał Steve.

- Co?

- Przed chwilą powiedziałeś, że cię torturowali Buck...

Nie odpowiedziałem.

Gdy już się trochę uspokoiłem to uświadomiłem sobie co się stało.

- Steve?...

- Tak Bucky?

- Co ja robiłem na łóżku i co ty tu robiłeś?... - spytałem puszczając przyjaciela i lekko się odsuwając.

- Poprosiłem Jarvisa żeby mi mówił, gdyby cokolwiek ci się działo i obudził mnie jakieś 5 minut temu. Powiedział, że masz zbyt wysokie ciśnienie i prawdopodobnie śni ci się koszmar. Przyszedłem tutaj i zobaczyłem, że leżysz na podłodze, więc położyłem cię na łóżku, a później cię obudziłem bo nie mogłeś się uspokoić - wytłumaczył mi Steve.

- Jeżeli ma to dla Pana, sierżancie Barnes, jakieś znaczenie to potwierdzam szczerość i słuszność słów pańskiego przyjaciela - usłyszałem głos Jarvisa.

- Hej! Czy on zawsze wszystkich podsłuchuje? - oburzyłem się a napięcie już prawie całkowicie ze mnie zeszło.

- Niestety - odparł Steve.

Westchnąłem.

- Która godzina? - zapytałem Steve'a ale odpowiedział mi Jarvis.

- Jest punkt 6:42 nad ranem, sierżancie Barnes.

- Chyba spróbuję z powrotem zasnąć - powiedziałem już nawet nie biorąc kołdry i po prostu siadając na ziemi.

- O nie, nie, nie! - oburzył się Steve - Po to dostajesz łóżko żeby na nim spać.

- Nie zasnę na łóżku. Ty tego nie zrozumiesz ale ja nie mogę i nie zasnę na łóżku - nie chciałem mu mówić, że w laboratoriach HYDRY kazali spać mi na podłodze lub twardych materacach i ze strachu nie potrafiłem spać inaczej.

A z resztą Steve już i tak za dużo wiedział.

- To ci pomogę - trzymał się swojego Steve - a poza tym nie musisz się tu niczego obawiać.

Przymknąłem oczy z rezygnacją.

Dlaczego on jest taki uparty?

Nagle poczułem na sobie czyiś dotyk, a że najwidoczniej pranie mózgu wyrobiło mi instynkt obronny w takich sytuacjach to rzuciłem się na napastnika.

Przewróciliśmy się tak, że ja siedziałem na blondynie dusząc go a ten zastanawiając się nad czymś, czekał aż się uspokoję.

- Bucky... - szepnął blondyn patrząc mi w oczy.

Po sekundzie faktycznie dotarło do mnie, że duszę swojego najlepszego przyjaciela, więc jak poparzony puściłem jego szyję i cofnąłem się w róg pomieszczenia.

Do oczu napłynęły mi łzy. Znowu prawie go zabiłem... On chciał dla mnie dobrze...

- Przepraszam Stevie... Nie chciałem... Ja nie panuje nad sobą... - rzuciłem nie śmiąc nawet na niego spojrzeć.

- Spokojnie Bucky... Już dobrze... Przecież nic mi nie jest - wyszeptał Steve podnosząc się z ziemi.

Przetarłem załzawione oczy ręką i spojrzałem na przyjaciela.

- Nie mam ci tego za złe Buck. Naprawdę - powiedział.

- A powinieneś. Jestem tylko mordercą - odparłem.

Steve westchnął.

- Pójdziesz spać? - zapytał niebieskooki.

Pokręciłem przecząco głową.

- W takim razie chociaż się połóż i poleż - rzekł.

- A co mi to- urwałem bo Steve podniósł mnie po czym położył na łóżku - Steve!

Ten uśmiechnął się ciepło i usiadł obok mnie.

Pokręciłem z niedowierzaniem głową.

- Czasami naprawdę cię nie rozumiem Steve...

- I nie musisz - odparł i zaczął głaskać mnie po głowie.

Było to bardzo uspokajające, a nawet tak bardzo, że nawet nie wiem kiedy ale zasnąłem. Za to wiem jedno, tej nocy już nic mi się nie śniło.

~~~
723 słowa

To był ciężki rozdział do napisania bo jak zapewne już wiecie (a przynajmniej ci, którzy regularnie czytają dopiski pod rozdziałami), że mega nie lubię pisać depresyjnych rzeczy UnU
No ale biedny Bucky musi trochę pocierpieć w tej książce...

Od następnego rozdziału zaczynam rozwijać nowe wątki, więc zacznie się robić ciekawie :}

Btw rozdziały będą co 2-3 dni aż do wyczerpania zapasów! 😘

Miłego czytania!

Tymczasem w Stark Tower | W trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz