•Wieczorem•
*Pov.Bucky*
Od kiedy wróciłem do wieży, to siedziałem zamknięty w pokoju i nikomu nie otwierałem.
Steve nie chciał mi powiedzieć czy mu coś zrobiłem a najgorsze jest to, że nawet nie pamiętam jak znalazłem się w tamtej piwnicy. Dodatkowo prawie zabiłem Petera i stanowiłem zagrożenie dla wszystkich wokół.
Poczucie bezpieczeństwa, które udało mi się wybudować przez cały czas spędzony w wieży ze Stevem, runęło jak domek z kart.
Od kiedy Steve został moim chłopakiem, to zawsze spaliśmy razem w jego pokoju ale teraz obawa, że coś mu zrobię była kolejne kilka razy większa, więc postanowiłem zostać dziś u siebie.
Usiadłem na łóżku i zrezygnowałem z pomysłu snu.
Jeżeli zasnę, to będę miał koszmary ale przynajmniej nie będę musiał myśleć...
Już nie wiem co jest lepsze...Podkurczyłem nogi i objąłem je rękami.
Co jeżeli zrobiłem coś gorszego niż prawie zabicie Petera ale tego nie pamiętam?
Nie mogłem już powstrzymać łez. Schowałem twarz w łokciach a w głowie zawitały mi najgorsze scenariusze.
Nie wiem jak długo tak siedziałem i płakałem ale zaczęła boleć mnie głowa i usłyszałem, że ktoś wchodzi do mojego pokoju.
Jeszcze tylko czyjegoś towarzystwa mi tu brakowało...
Usłyszałem kroki i po chwili ktoś usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
Spiąłem się ale gdy zobaczyłem, że to Stevie, to zacząłem jeszcze bardziej płakać.
- Shhh, nic się przecież nie stało Bucky - szepnął.
- Mogłem cię zabić...
- Nie Buck, przysięgam, że nawet o tym nie myślałeś - odparł.
- Nie wiesz co mogłem wtedy myśleć. A co gorsza ja też nie - rzekłem wtulając się w blondyna.
- Rozmawiałeś ze mną, więc wiem. O ile można było nazwać to rozmową... - mruknął Steve.
- Czyli jednak coś ci zrobiłem?...
- Nie, Bucky... - zaprzeczył szybko blondyn, ocierając moje łzy kciukiem.
- Może nawet lepiej, że nie pamiętam... Może nie będę miał aż takich wyrzutów... - szepnąłem.
•Kilka dni później•
*Pov.Natasha*
Minęło kilka dni od akcji z agentami HYDRY a wszyscy zdążyli już o tym zapomnieć, nie licząc Petera, który wciąż wypoczywał po ataku Zimowego Żołnierza i Bucky'ego, który trochę podupadł na zdrowiu psychicznym i nie dało się tego nie zauważyć.
Oczywiście odwiedzaliśmy Petera ale gdy nie kręcił się po całym Stark Tower, to było tak jakoś trochę puściej, więc z niecierpliwością czekaliśmy, aż powróci do zdrowia.
Jednego z tych właśnie nudnych dni szłam korytarzem i prawie wpadłam na Deadpoola, który wybiegł właśnie ze swojego pokoju.
- Gdzie ci się tak śpieszy? - zapytałam.
- Robota nie może czekać! Fazę drugą planu czas zacząć! Wracam za tydzień jak nie więcej! - krzyknął i zeskoczył ze schodów łamiąc sobie prawdopodobnie nogę, bo usłyszałam chrupnięcie kości.
Wzruszyłam ramionami i podeszłam do pokoju Lokiego. Jeżeli nie zamierza sam mi wyjaśnić tego jak przywrócił świadomość Jamesowi, to wyciągnę to z niego siłą.

CZYTASZ
Tymczasem w Stark Tower | W trakcie
FanficFragment na zachętę (wybrałam jakiś z pova Natashy): "(...)Ukradłam mu kolejny kawałek pizzy a ten bez ostrzeżenia rzucił się na mnie, zrzucając nas tym samym z łóżka. Z hukiem upadliśmy na ziemię a Hawkeye wpierdzielił wzięty przeze mnie kawałek pi...