Rozdział 26: Zdrajcy?

13 1 0
                                    

*Pov.Natasha*

Westchnęłam.

- Słyszałam jak Scott rozmawiał przez telefon. Mówił coś o trzeciej fazie jakiegoś planu i o podstawach szantażu. A na koniec powiedział, że jest zawodowym złodziejem i namawiał kogoś do kradzieży - wyjaśniłam.

- Myślisz, że jest przestępcą i zamierzał wykorzystać swój pobyt tutaj jako alibi? - zapytał Hawkeye zastanawiając się nad tym co mu powiedziałam.

- Na razie na to wygląda... - odparłam - Nie zastanawiało cię nigdy, skąd on się tu w ogóle wziął? - dodałam.

- Racja. Po prostu pojawił się w wieży. Nikt go nawet nie zapraszał nie mówiąc już o tym, że nikt go nie znał - przyznał Clint.

- Niby Sam mówił, że go raz spotkał ale nie miał by po co ukrywać tego, że wpuścił kogoś do wieży a przecież był tak samo zaskoczony jak reszta - rzekłam.

- Ktoś musiał go poinformować o sytuacji w wieży. Przecież sam by z zewnątrz się wszystkiego nie dowiedział - zauważył blondyn.

- Przyszedł z Deadpoolem ale on też nie wchodził do wieży nigdy przedtem - mruknęłam.

- Nat... Chyba już wiem...

- Kto mógł być informatorem? Mamy zdrajcę w naszych szeregach? - zastanawiałam się nadal na głos.

- Nat...

- A może włamali się gdy byliśmy na jakiejś misji? Albo należą do HYDRY?

- NAT!

- No co? - spojrzałam się w końcu na Bartona.

- Deadpool po raz pierwszy pojawił się przed Stark Tower gdy śledził Petera. Musimy się dowiedzieć co dokładnie Peter powiedział wtedy Deadpoolowi! - wyjaśnił łucznik.

- Jesteś genialny Clint! - ucieszyłam się - Jarvis, gdzie jest Peter?

- U siebie w pokoju - odparła sztuczna inteligencja.

Pobiegliśmy do pokoju Petera a Hawkeye jak zawsze otworzył drzwi z buta.

- Peter! - krzyknął blondyn rzucając się na nastolatka - Gadaj co powiedziałeś Deadpoolowi gdy spotkałeś go pierwszy raz tam na dachu!

- Jezu zostaw mnie wariacie! - odparł chłopak strzelając w Clinta pajęczyną.

- Zastanawiam się czy serio nie masz jakiegoś ADHD Clint... - mruknęłam gdy ten uwalniał się z pajęczyny - W każdym razie - zwróciłam się do Petera - musisz powiedzieć nam Pete co dokładnie się stało tamtego dnia na dachu. To bardzo ważne.

Ten zmrużył oczy jakby sobie coś przypominał po czym rzekł:

- Najpierw mnie ignorował a później pamiętam, że wyciągnął jakiś głupi zeszycik i długopis. Powiedział mi, że mnie śledził i coś sobie zapisał w zeszycie ale nie chciał powiedzieć co. Później powiedział, że jest najemnikiem i gadał coś o ofiarach ale na koniec powiedział, że tak naprawdę przyszedł się tu coś dowiedzieć ale nie powiedział co - mówił - Pamiętam, że co chwilę zapisywał coś w tym zeszycie ale nie miałem jak przeczytać co tam zapisał a on nie chciał mi powiedzieć. Później pokazał mi swoją super moc - tu urwał by po chwili znów kontynuować - Z tego co pamiętam, to zapytał się ile osób jest w Stark Tower, więc mu powiedziałem. No i na koniec powiedział, że Avengersów raczej nie zabija a ja powiesiłem go na lampie i wróciłem do wieży.

- Powiedziałeś mu ile jest osób w Stark Tower?! - oburzył się Clint.

- Tak, a co? - uniósł jedną brew nastolatek.

- Nic, nic Pete. My już pójdziemy - uśmiechnęłam się sztucznie i zaciągnęłam Clinta do mojego pokoju.

Gdy upewniłam się, że już nikt nas nie usłyszy, to złapałam się za głowę i rzekłam:

- Pete powiedział Deadpoolowi ile osób mieszka w Stark Tower. Wtedy Deadpool zapewne jakąś lornetką wyśledził przez okna momenty w dniu kiedy jest najmniej osób w jakimś miejscu i przekazał info do Scotta. Scott zapewne od początku był w zmowie z Deadpoolem, więc ten zapewne załatwił mu jakiś transport dronem prosto pod okno, to właśnie dzięki temu Ant Man wszedł przez otwarte okno niezauważony i udobruchał nas udając, że jest spoko typem. Gdy już zagwarantowaliśmy mu tu mieszkanie, to od razu zadzwonił po Deadpoola, by ten też tu przyszedł. Możliwe, że Scott już wcześniej podsłuchał w formie mrówki, że shipujemy ludzi, więc wykorzystał z Deadpoolem tamtą chwilę na korytarzu by wkupić się do naszej grupy i nie zrzucać na siebie podejrzeń!

- A jakiś czas temu Deadpool gdzieś wyjechał nie mówiąc o tym nikomu ani słowa - dodał Hawkeye.

- To zapewne z nim dziś gadał Ant Man! Oni obaj przyszli tu tylko dla alibi a teraz kogoś szantażują i okradają! - przeraziłam się.

- Nie możemy powiedzieć o tym Fury'emu. Co z nas za agenci, że przyjęliśmy go od tak?! - powiedział blondyn.

- Mamy przesrane... - stwierdziłam - Musimy powiedzieć to Peterowi i wymyślić coś żeby-

W tym momencie do pomieszczenia wszedł sam w sobie Scott.

- Cześć - rzekł zerkając na nas podejrzliwie - Sądzę, że musimy pogadać.

O kurwa...

~~~
713 słów

Sorry, że nie było rozdziału od 4 dni ale dopiero dziś naszła mnie wena na pisanie książek i publikowanie rozdziału więc nom
Następny rozdział już raczej normalnie!

Zostawcie gwiazdkę i do następnego!

Miłego czytania!

Tymczasem w Stark Tower | W trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz