Rozdział 27: Prawda o Ant-Manie

13 1 2
                                    

*Pov.Clint*

Spojrzałem na Natashę i zrozumiałem czego się obawiała; Co jeżeli Scott słyszał naszą rozmowę?

Postanowiłem zadziałać.

- Siema Scott, przyjacielu najdroższy - powiedziałem trochę zbyt słodząc.

- Przyszedłem w złym momencie? - zapytał.

- Nie, skądże - odparła Natasha uśmiechając się nerwowo.

- Jak chcesz to mów o co chodzi i tyle - dodałem.

- No dobra - westchnął.

Zerknąłem na Nat i dostrzegłem, że wstrzymuje oddech.

- No bo wiecie - zaczął Ant Man - na świecie na pewno jest więcej osób z mocami. A co gdyby na przykład jakaś osoba pojawiła się w okolicy? Na przykład ktoś z metalowymi kośćmi, którego nie pokonałby pocisk pistoletu albo na przykład jakiś mega szybki typ...

- No zapewne gdyby chodził ktoś po okolicy to byśmy go sprawdzili i gdyby się nadał, to byśmy go przyjęli do Avengersów - powiedziała spokojnie rudowłosa.

- A o tym nie decyduje Fury? - zapytał Scott.

- Decyduje ale ostatnio ma na wszystko tak wywalone, że przyjmuje wszystkich ufając mi i Natashy, że sprawdzimy czy osoby są godne zaufania - odparłem powoli.

- A... No czyli waszym zdaniem spoko by było gdyby się okazało, że na przykład ktoś z mocami jest w okolicy? - upewniał się Lang.

- Moim zdaniem git - odparłem a Natasha mi przytaknęła.

- No dobra, to jakby co to ja już idę - powiedział Scott odchodząc.

Gdy upewniłem się, że odszedł to spojrzałem na Natashę.

- Zagadał nas bo słyszał naszą rozmowę - powiedziała szybko Nat - i on wie, że my wiemy i gadał o takich bzdurach, żeby dać czas Deadpoolowi na pozbycie się dowodów i dokończenie ich planu!

- No to po nas... Na pewno wezmą nas na następny cel a nie mamy najmniejszych szans, bo jesteśmy tylko agentami a oni mają do dyspozycji moce i kostium zmniejszający - odpowiedziałem.

Przez chwilę jeszcze zastanawialiśmy się co zrobić po czym postanowiliśmy wyjść z pokoju.

Zeszliśmy do salonu a tam przez telefon rozmawiał Scott kompletnie nie zwracając na nas uwagi. Przy telewizorze jak zawsze siedział Falcon a ktoś inny myszkował w kuchni.

- Moja część planu wykonana, reszta leży w twoich rękach - mówił Ant Man - Dzwoniłem do niego i się zgodził, więc na luzie. Wrócisz jutro? Spoko. No. No dobra, elo - zakończył połączenie Scott i spojrzał się na mnie i Natashę - Jarvis powiedz, żeby wszyscy przyszli do salonu.

Natasha spojrzała na mnie zdezorientowana a ja wzruszyłem ramionami.

Gdy wszyscy zebrali się w salonie, to Scott w końcu powiedział o co chodzi.

- Jakiś czas temu Deadpool jak wiecie wyjechał. Chciałem wam powiedzieć, że jutro wróci ale nie sam. Wróci z nową osobą, która za zgodą Fury'ego dołączy do nas. Reszty dowiecie się jutro gdy już przyjdą - powiedział.

•Następnego dnia•

Do salonu wszedł Scott, Deadpool i jakiś napakowany typ wyglądający jakby chciał mnie zabić i jakby nie miał ani odrobiny poczucia humoru.
Zerknąłem na Natashę a ta zmrużyła oczy szukając wyjaśnienia.
Te natomiast przyszło od nikogo innego niż Scotta.

- Od początku, planem moim i Deadpoola było to, by dołączyć do Avengersów bo to dało nam dużo możliwości by odnaleźć tego oto typa - tu wskazał na tego napakowanego gościa - No i tak jak już mówiłem od dziś Logan będzie mieszkać z nami.

Natasha posłała mi znaczące spojrzenie, więc szybko wyszliśmy z salonu i weszliśmy do najbliższego pomieszczenia.

- Ale z nas idioci - powiedziałem.

- No dosłownie! Jak my mogliśmy myśleć, że oni są jakimiś złodziejami co prędzej czy później nas zabiją - zaśmiała się rudowłosa.

- Dobrze, że końcowo nie powiedzieliśmy tego Peterowi bo był by jeszcze większy przypał - mówiłem.

- Może po prostu o tym zapomnijmy i chodźmy poznać tego Logana - zaproponowała Nat a ja się zgodziłem.

Po paru dniach przywykliśmy do obecności nowej osoby w wieży a Wolverine dostał oczywiście nick (była to kwestia sporna bo Deadpool uważał, że lepszym nickiem byłoby "ptyś" ale jednoznacznie przegłosowaliśmy go i zostało "kiciuś").
Niewiele później okazało się, że to właśnie w nim od samego początku zakochany był Deadpool, więc nawet zaproponowaliśmy mu pomoc w poderwaniu go ale ten odmówił mówiąc, że on się na luzie sam tym zajmie, co na razie nie zbyt mu wychodziło.

Logan... No cóż. Nie gadałem z nim zbyt często bo miał dziwny charakter. Z jednej strony nie odczuwałem jego obecności i mi to nie przeszkadzało ale z drugiej Deadpool zaczął robić za nich dwóch i często było słychać jak się wydziera albo co gorsza strzela z pistoletu w randomowych momentach przez co można było nawet zejść na zawał.

Jednym słowem, w Stark Tower zaczął się robić istny CHAOS.
Najwidoczniej nie tylko ja to odczułem bo po niecałym tygodniu Stark i Banner postanowili nam coś ogłosić.

~~~
730 słów

Well nie wiem co powiedzieć bo nie i nom XD po prostu jakoś nie przepadam za tym rozdziałem...

Miłego czytania!

Tymczasem w Stark Tower | W trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz