*Pov.Parker*
Ściągnąłem słuchawki i rozejrzałem się po pomieszczeniu.
- Ktoś zaprosił Rhodey'a?! Jarvis! Zaproś Rhodey'a! - krzyknął Tony kładąc torbę z alkoholem na barek a Happy zrobił to samo z dwoma innymi torbami.
Po dłuższej chwili udało mi się odciągnąć Tony'ego na bok.
- Em Tony... Nie sądzisz, że przydałby się ktoś kto nie będzie pił i przypilnuje żeby nic się nie odwaliło? No bo impreza z seryjnymi mordercami, Bogami i rozbrykaną bandą superbohaterów nie brzmi najbezpieczniej... - powiedziałem z obawą o najgorsze.
- Stephen przyjdzie, on nie pije. Ty nie możesz pić a Rogers, Barnes i Deadpool nie mogą się upić. Deadpoola nie był bym pewny czy nic nie odwali ale Stephen powinien wszystko ogarnąć. Oprócz tego Thor powiedział, że Loki też za dużo nie pije, więc to powinno wystarczyć.
- Ooo naprawdę będzie Stephen? - ucieszyłem się.
- Tak, no ale dobra ja muszę jeszcze coś załatwić. Trzymaj się młody - odparł Tony i gdzieś poszedł.
- Będzie się działo - zaśmiał się Deadpool, nasypując przekąski do misek.
- Czy naprawdę tylko ja jestem tutaj nie w temacie? - obraziłem się po czym zamknąłem u siebie w pokoju i zacząłem odrabiać lekcje.
•Wieczorem•
Okej, czyli to już umiem na pamięć - przyznałem sobie w myśli - Czyli teraz... Sorpcja chemiczna polega na wytrącaniu się trudno rozpuszczalnych soli w gle-
W tym momencie piętro niżej ktoś odpalił muzykę na maksa.
- To chyba jakiś żart! Nie nauczyłem się jeszcze do końca definicji sorpcji chemicznej i biologicznej! - krzyknąłem do siebie.
- Czy przekazać jakąś informację komuś z wieży? - zapytał Jarvis ale przez muzykę ledwo go usłyszałem.
- Nie Jarvis. Uczyłem się do szkoły po prostu. Biol-chem to trudny kierunek i muszę się uczyć na bieżąco a oni nagle puścili muzykę i to tak głośno, że nie słyszę własnych myśli - wyżaliłem się sztucznej inteligencji.
Jarvis nie odpowiedział a ja westchnąłem i oparłem się o drzwi plecami.
Nagle drzwi za mną zniknęły i wywróciłem się do tyłu.
Całe szczęście ktoś mnie złapał i postawił do pionu.
Odwróciłem się i zobaczyłem...
- Stephen! - ucieszyłem się i przytuliłem czarodzieja.
- Też się cieszę, że cię widzę Pete - uśmiechnął się brunet i poczochrał mi włosy.
- Fajnie, że przyszedłeś, bo sam bym nie upilnował tych kilkunastu pijanych osób.
- Też tak właśnie pomyślałem - odparł doktor.
- Byłeś już na dole? - zapytałem.
- Byłem ale na razie jest dość spokojnie, więc przyszedłem się do ciebie przywitać.
- Zapewne za godzinę już nie będzie się dało tam przetrwać - skomentowałem.
- Pijane osoby opowiadają dużo ciekawych historii, więc jak będziesz chciał to raczej nikt nie będzie miał nic przeciwko gdy tam pójdziesz - rzekł Stephen.
- Chyba na razie zostanę tutaj - zaśmiałem się i chwyciłem z powrotem zeszyt od przedmiotu zawodowego.
- Chyba nie będziesz się uczyć w takim hałasie co? - zmrużył oczy Stephen.

CZYTASZ
Tymczasem w Stark Tower | W trakcie
FanficFragment na zachętę (wybrałam jakiś z pova Natashy): "(...)Ukradłam mu kolejny kawałek pizzy a ten bez ostrzeżenia rzucił się na mnie, zrzucając nas tym samym z łóżka. Z hukiem upadliśmy na ziemię a Hawkeye wpierdzielił wzięty przeze mnie kawałek pi...