Rozdział 7

3K 67 6
                                    

Zayden

Bycie starszym bratem i to jeszcze o osiemnaście lat starszym nie jest łatwe.Wstanie o ósmej należało do łatwych,gdy nie trzeba budzić swojej młodszej siostry.Ubrałem się,jak zawsze bardzo elegancko,ale taki mój zawód.Mając firmę deweloperską nie jest mi łatwo odpocząć skoro cały czas ktoś dzwoni do mnie odnośnie kupna mieszkań,które nawet jeszcze się dobrze nie wybudowały,a także domów,które nawet nie są jeszcze dobrze postawione,a ludzie już zajmują i kupują.Interes się kręci i tylko to się liczy.

Wpuściłem Blair do mieszkania,a sam po chwili z niego wyszedłem.Wsiadłem do mojego porsche cayenne i odjechałem jak najszybciej spod kamienicy.

Wszedłem do firmy, jak piorun.Nawet nasza asystentka się wystraszyła po tym jak wparowałem.Posłałem jej wymuszony uśmiech.Wjechałem windą na dwudzieste ósme piętro.Szybko zerknąłem na biuro Tomása.

-Masz dla mnie te dokumenty co ci dałem w zeszłym tygodniu? - zagadnąłem na chwilę do jego biura.
-Tak szefie.Proszę o to one i oby były wszystkie dobrze skorygowane,bo nie zamierzam już ich poprawiać - wstał od biurka i podał mi je.
-Mam nadzieję,bo też nie mam za bardzo na nie czasu - powiedziałem stanowoczo,ale dobitnie.
Wyszedłem z pomieszczenia i szybkim tempem ruszyłem do mojego biura.

Z ledwością usiadłem przy biurku,a zaczęły dzwonić do mnie wszyscy ważni jak i ci którzy nawet nie byli warci mojej uwagi.
-Dzień Dobry Panie Sinner - wstałem i podałem mu dłoń w geście szacunku do niego.
-Dzień Dobry Panie Alanis.Cieszę się,że w końcu możemy się spotkać.Nie łatwo z panem się umówić - uścisnął moją dłoń po czym oboje usiedliśmy na fotelach.
-Miałem bardzo dużo spotkań z innymi członkami firm z którymi współpracuje - rozsiadłem się wygodnie na swoim fotelu.
Łatwo było mówić z takimi mężczyznami,jak Sinner.Wystarczyło dobrać odpowiednie słowa i mieć,jak to mój wuja mówił ,,to coś",aby przekonać przyszłych kontrahentów do współpracy z moją firmą.

Po długich namowach i negocjacjach udało się przekonać go do kupna kolejnej nieruchomości.To jest sens mieć taki biznes.Nagle wparował do mojego gabinetu wpadł mój ukochany przyjaciel Tomás.
-Siadaj i mów co tym razem się stało? - spojrzałem na niego i oparłem głowę o fotel.
-Pomyślałem sobie,że może dasz mi jakąś podwyżkę z racji tego,że tak ciężko pracowałem przez te kilka miesięcy - zaproponował czarnowłosy.
-Pomyślę nad nią,a coś jeszcze masz do zaproponowania? - byłem stanowczy i posłałem mu to pełne i bez wyrazu emocji spojrzenie.
Pokiwał przecząco głową i wszedł natychmiast.Coś czuję,że to będzie jeszcze długi dzień.

***

O tej godzinie nigdy nie było korków,a ja jeżdżąc samochodem po mieście i to na dodatek późnym wieczorem to mnie relaksowało i odprężało oprócz siedzenia w gabinecie w domu,robiąc papiery i popijać whisky to też było formą relaksu dla mnie.

Po jakiś dwudziestu minutach dotarłem pod kamienicę.Wszedłem schodami na samą górę.Otworzyłem drzwi i przekroczyłem próg mieszkania.

Dostrzegłem w salonie Blair.Od razu wstała z kanapy na której siedziała i schowała telefon do tylnej kieszeni swoich spodni.
-Dobry wieczór Blair - powiedziałem chłodno.
-Dobry wieczór panie Alanis - odpowiedziała mi.
-Jak się sprawowała moją siostra?Dokuczała i psociła dzisiaj przez cały dzień? - spytałem,aby później być świadomy,że siostra mnie nie oszuka w tym jak się spisywała przez cały dzień.
-Była bardzo grzeczna i jednocześnie szalona.Do jutra panie Alanis - wzięła torebkę i wyszła nawet nic nie odpowiedziałem.

Poczułem wodę,która koiła mój umysł i każdą część mojego ciała.Wyszedłem spod prysznica.Podszedłem do łóżka i położyłem się z myślą o jakieś lepsze jutro.

,,Opiekunka mojej siostry"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz