Rozdział 27

2.3K 51 1
                                    

Blair

Stres.
Tak miałam wielkiego stresa,gdy usiadłam przy stole.Na przeciwko mnie miała siedzieć ciocia Zaydena.Miałam poznać jego najbliższą rodzinę.Po chuj z nim jechałam?

Po chwili przyszła ciocia Zaydena i położyła na stół zapiekankę.
-Gdzie są moje maniery.Nawet się nie przedstawiłam w tym pośpiechu.
Sally Alanis,a mój mąż to Gabriel Alanis - wskazała na niego ręką i wyciągnęła do mnie dłoń.
-Blair Johnson - uścisnęłam jej dłoń.
Po dosłownie minucie,każdy siedział na swoim miejscu przy stole.
Sally była brunetką z zielonymi oczami tak samo jak ja.Natomiast Gabriel ma takiego samego koloru włosy,jak Zayden i Isabella,a oczy miał brązowe.Oboje raczej uwielbiali ubierać się bardzo elegancko oraz modnie.

-Aa możemy mówić po angielsku,bo moja opiekunka nie rozumie hiszpańskiego? - odezwała się Isabella.
-Oczywiście kochana - powiedział Sally.
-To jesteście parą tak? - wskazał na mnie wujek Zaydena.
-Tak od niedawna w sumie - odpowiedziałam.
-Oprócz pracy od Zaydena to studiujesz? - Sally chciała zapytać,jak najdelikatniej ze wszystkich tutaj zgromadzonych.
-Nie studiuje.Przyleciałam tu zarobić na nie i później pomyśleć o studiach - muszę się jakoś rozluźnić w tej rozmowie.

-Rozumiem.W każdym razie masz szczęście,jeśli chodzi o chłopaka.Na pewno się wiele nasłyszałaś o naszej rodzinie,ale jeśli jeszcze nie poznałaś całej prawdy to mogę ci opowiedzieć - nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Domyśliłam się o czym konkretnie mówiła.
-Spokojnie proszę pani.Zayden mi wszystko wyjaśnił i opowiedział - uścisnęłam jego dłoń.
-Skąd pochodzisz?Nie wydajesz się Hiszpanką - odezwał się oschle Gabriel.
-Wujku co to za różnica skąd jest Blair - włączył się do rozmowy Zayden.

-Spokojnie Zay.Pochodzę z Kanady proszę pana - kątem oka spojrzałam na Zaydena.
-W Montrealu mieszkałaś? - był dość ciekawy,jak zauważyłam.
-Nie,w Toronto jest wychowywałam - odpowiedziałam bez wzruszenia.
-Kochanie przestań wypytywać się,aż tak dziewczyny jeszcze będzie się ciebie bać - zaśmiałam się cicho na słowa Sally.
-Jestem po prostu ciekaw z kim mój bratanek się spotyka.Jeśli w jakimś stopniu się przestraszyłaś tych pytań to cię przeszpraszam Blair po prostu taka moja natura - skierował swoje słowa na mnie.

-Mieszkacie razem? - tym pytaniem mnie zaskoczyła,a Isabelli wręcz szczęka opadła.
-Kochany braciszku,jeśli Blair się wprowadzi to ja będę uszczęśliwona.
Dam kilka dobrych argumentów,jeśli nie jesteś do końca przekonany - zaproponowała jego młodsza siostra.
Zeszła ta napięta atmosfera.Całkiem dobrze mi się z nimi rozmawiało.

-Nie mieszkamy razem,ale kto wie jak potoczy się nasza relacja - Zayden posłał uśmiech swojej cioci.
-Jasne,jasne.Nie jesteś w ciąży prawda? - spytała.
-Co nie?!Znaczy nie jestem w ciąży i nie planuje,jak na razie być.Mam dopiero dziewiętnaście lat mam czas na macierzyństwo - zaoponowałam.
-Spokojnie.Nie musisz,aż tak się stresować.Tak tylko spytałam.Zay masz jeszcze problemy z swoją sąsiadka z Panią Cortez? - spytała.
-Bogu dzięki nie.Odkąd jej przegadałem pewnego wieczoru,gdy przyprowadziłem Blair do mieszkania to nawet nie spogląda na mnie.Boi się mnie - prychnął czarnowłosy.
Po jakiś trzech godzinach pożegnaliśmy się z jego bliskimi i wsiedliśmy do samochodu.

-Puść muzykę Blair! - krzyknęła Isabella.
Ledwo wyjechaliśmy z Sabadelli.
Włączyłam piosenkę You Found Me od The Fray.Ubóstwiałam tą piosenkę.
Droga do domu była krótka,ale przez cały czas się śmialiśmy.
Zayden odstawił mnie pod moją kamienicę,a on pojechał do siebie.

***

Kolejny dzień i praca.Martin wrócił do Kanady,bo po prostu musiał.Praca go wzywała i obowiązki.Naszczęście jeszcze się nie wygadał mojej rodzinie o tym,że wyjechałam mimo,że miał kilka nalotów na swoje mieszkania,ale umiał jakoś się wykręcić odpowiedzią z dupy.

-Co dzisiaj robimy? - spytałam się Isabelli.
-Może upieczemy babeczki.Zayden się ucieszy,jak wróci z pracy - to było miłe z jej strony,że pomyślała o nim.
-W porządku.To idź umyj ręce,a ja przygotuje składniki - szukałam potrzebnych składników na babeczki.
W końcu miałam wszystko przygotowane.

Podczas robienia ciasta.Słuchałyśmy muzyki.Pani Cortez raz przyszła ze skargą o muzykę,ale ja i Isabella dogadałyśmy jej.
-Będziesz chciała zamieszkać tutaj? - tego pytania się z jej strony nie spodziewałam.
-Jeśli Zayden,jako mój chłopak to zaproponuje to z chęcią bym zamieszkała,ale bym musiała się poważnie zastanowić - odpowiedziałam.
-Kochasz mojego brata? - uśmiechnęłam się na to pytanie.
-Kocham go i czuję coś do niego.Jest niesamowitym facetem chociaż na początku okazał się dupkiem podczas rozmowę o pracę opiekunki - wstawiłam babeczki do piekarnika.
-A mnie byś pokochała,gdybyś tu zamieszkała? - spytała z skruchą dziewczynka.

Ukucnęłam przy niej i położyłam swoje dłonie na jej ramiona.
-Ciebie Isa pokochałam od samego początku odkąd zaczęłam się tobą zajmować.Jesteś dla mnie ważna tak samo,jak twój starszy brat - przytuliła mnie i dała buziaka.
Mogłam śmiało stwierdzić,że Isabella Alanis może i była istnym diabełkiem,ale była słodka niczym,jak cukierek.

,,Opiekunka mojej siostry"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz