Rozdział 21

2.1K 42 2
                                    

Blair

Przebudziłam się wtulona w tors Zaydena.Oparłam się jedną ręką i spojrzałam na niego.Był uroczy,gdy spał.
Wstałam bezszelestnie,aby go nie obudzić.

Podeszłam do szafy i wzięłam jakąś jego koszulkę luźną.Byłam wręcz zdziwiona,że znalazłam takie rzeczy u pana elegancika.Ubrałam koszulkę i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Miałam ochotę zapalić.Balkon,a tak naprawdę mogę nazwać to tarasem,bo był ogromny.Śmiać mi się chcę na myśl co ,,biedna'' sąsiadka Pani Cortez musiała słyszeć wczorajszej nocy.

-Jest zimno jeszcze.Nie powinnaś w samych majtkach i mojej koszulce wyjść na taras,a szczególnie na boso - usłyszałam za sobą zachrypnięty męski głos.
Odwróciłam się w stronę drzwi wejściowych.Ujrzałam Zaydena.Był słodki,kiedy jest zaspany.Ugasiłam papierosa.
-Nic mi nie będzie,a zresztą to jest Barcelona i jest końcówka lipca jest ciepło - odparłam.
Podeszłam do niego,a on pociągnął mnie za rękę do środka mieszkania.

Zamknął drzwi na taras.Ruszył w kierunku kuchni.Podążyłam za nim i usiadłam na jednym ze stołków barowych przy blacie.
-Na co masz ochotę? - oparł swoje ręce na blacie i popatrzył na mnie.
-Może niech będzie omlet - jak mi go zrobi to będę w siódmym niebie.
-W porządku.Zrobię omlety,jak sobie życzysz - wziął się za gotowanie.

W życiu bym nie przypuszczała,że go kiedyś zobaczę w kuchni.Po jakiś kilkunastu minutach miałam przed sobą to o co go poprosiłam.Usiedliśmy przy stole,aby było nam wygodniej.
-I jak smakuje? - spytał sam się zapychając jedzeniem.
-Jest przepyszne - stwierdziłam.
Wyciągnął telefon i zmarszczył brwi.
-Przepraszam cię,ale muszę odebrać ten telefon - wstał i odszedł od stołu.

Zjadłam i zaniosłam swój talerz do kuchni.Nie miałam pojęcia co robić,więc rozglądałam się po zdjęciach i obrazach,które wisiały na ścianie.
Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę.
Na tym zdjęciu ujrzałam Zaydena.Stał na środku,a po jego lewej stronie stał mężczyzna.Miał taki sam uśmiech,jak Zayden.Natomiast po jego prawej stronie stała kobieta.Ubrana dość elegancko tak samo,jak tamten facet.Miała długie czarne włosy i brązowe oczy tak samo,jak mój szef.W rękach trzymała niemowlę.W tle tego zdjęcia stałe dość drogie auto nawet nie wiem,jaka to marka.

Odeszłam od komody i poszłam do góry się ubrać.
-Blair,gdzie jesteś?! - usłyszałam krzyk chłopaka.
-Jestem w sypialni.Chwilą i schodzę! - wzięłam swoje rzeczy i zeszłam na dół.
-Podwieźć cię do domu? - spytał.
-Jeśli to nie problem - uśmiechnęłam się.
Wyszliśmy z jego mieszkania i zeszliśmy schodami w dół.Wsiadłam z nim do samochodu.
-Gdzie była Isabella przez cały wczorajszy wieczór? - spytałam.
-Była u Tomása.Mojego przyjaciela zaufanego.Oby obaj się tam nie pozabijali - zaśmiałam się na jego słowa.

Weszłam do mieszkania i akurat zawibrował mi telefon.Dzwonił Martin.

,,Opiekunka mojej siostry"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz