Rozdział 12

2.8K 63 2
                                    

Blair

-Cześć Blair,która godzina? - spytała śpiąca Isabell w piżamie ze wzorkiem w pandy.
-Siemka Isa jest,już jedenasta,jeśli chcesz, już wiedzieć - odpowiedziałam na zadane mi pytanie.
Młoda usiadła na stołek barowy,a ja oparłam ręce o blat i spojrzałam na nią.
-Co chcesz zjeść na śniadanie? - spytałam.
-Może być kakao i kanapka z masłem orzechowym - gdy wypowiadała te słowa to miała uśmiech na twarzy.

W sumie,jak miałabym się tak zastanowić to od czasu,kiedy pracuje jako opiekunka to nie wpadała w jakieś histerie czy bunt.Natomiast umiała odpyskować i to mocno,że czasami zatkało mnie,ale rozmawiałam o tym z moim pracodawcą i powiedział,że jeśli nie są to w sposób obraźliwy w stosunku do mnie to nie mam się przejmować.

Po chwili podałam jej kakao i kanapkę.
-I co smakuje? - spytałam i w międzyczasie robiłam sobie kawę z ekspresu.
Pokiwała głową na znak,że jej smakuje.
Po skończonym śniadaniu poszłyśmy na górę,aby mała podopieczna się ubrała w coś lepszego niż piżama.
-Co chcesz dzisiaj robić? - oparłam się o futrynę drzwi,gdy ta się ubierała.
-Możemy pójść na plac zabaw,a później porysować albo pójść na basen,jeśli umiesz pływać - mówiła to tak szybko,iż ja ledwo zapamiętałam.

-Nie musisz się martwić czy umiem pływać,bo umiem,ale na spokojnie mamy cały dzień,aby coś porobić razem - dodałam do jej paplaniny ciągłej.
-Wiesz,że miałam ostatnio przedstawienie - zaczęła kolejną rozmowę.
-Naprawdę?Jakie to było przedstawienie? - spytałam zaskoczona,gdy obie schodziłyśmy ze schodów do salonu.
-Tańczyłam balet i Zayden przyszedł zawsze mówi,że moje przedstawienie to takie ,,ważne spotkanie" - zchichotała i palacmi pokazała cudzysłów na ostatnie wypowiedziane przez nią słowa.

I teraz przynajmniej wiem co miał na myśli poprzez ,,ważne spotkanie''.
Nie dość,że ja się denerwuje i myślę o nim po pracy to jeszcze musiałam na niego wpaść w dzień wolny.
-Tańczysz balet? - usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy rysować.
-Tak.Trenuję,już od dwóch lat.Narysujesz mi drzewo i kwiatki? - spytała i podała mi brązową kredkę.
-Pewnie i to fantastycznie,że trenujesz balet.Sama trenuje taniec - złapałam z nią całkiem dobry kontakt od dobrych kilku tygodni.
-To super,a co trenujesz? - spytała mnie młoda.
-Wiesz trenowałam,kiedyś hip-hop,ale zaprzestałam,gdy moi rodzice się dowiedzieli - powiedziałam z wielkim trudem to,ale przecież nie powiem sześciolatce,jak wyglądało moje życie przed przylotem tutaj.
-To dość luźny taniec i uliczny chyba prawda? - Isabella bardzo lubiła mnie pytać o różne rzeczy i dość chętnie odpowiadałam na jej pytania skierowane do mnie.

-To prawda i proszę bardzo o to rysunek o który mnie poprosiłaś - podałam jej kartkę na której narysowałam drzewo i jakąś łąkę.
-Ooo,ale cudny - wzięła kartkę i podbiegła do lodówki,aby po chwili rysunek powiesić.
-To co zbieramy się i idziemy na plac zabaw? - zaproponowałam.
-Taaak! - krzyknęła i ruszyła do korytarza,aby ubrać buty.
-Poczekaj tylko wezmę ci picie! - krzyknęłam z kuchni,gdy ta zaraz wyszła na zewnątrz.
Wyszłam z mieszkania i zakluczyłam na klucz drzwi.Zeszłyśmy po schodach na dół.

-Na nasze szczęście przynajmniej nie spotkaliśmy Pani Cortez - rzuciła Isabell,gdy wychodziłyśmy przez furtkę.
Zaśmiałam się na jej słowa,ale musiałam się z nią zgodzić w tej kwestii.Od ostatniej sytuacji nie chciałam spotkać tej kobiety.Przerażała mnie i współczułam Zaydenowi i Isabelli takiej sąsiadki.
Usiadłam na ławce i spoglądałam na moją podopieczną czy,aby na pewno nic się nie stało.
Po jakiś dwóch godzinach przyszłyśmy do kamienicy.Zaczęłam robić obiad i przy okazji młoda mi pomagała w przygotowaniach.

-Dobry obiad zrobiłyśmy? - spytałam.
-Blair to risotto ze szpinakiem i zielonym groszkiem jest przepyszne - wyszczerzyła swoje zęby.
-To się cieszę,że ci smakuję - odpowiedziałam.
Całe popołudnie poświęciliśmy na zabawy,rysowanie i chwilę tańczyłyśmy przed snem.

***

Nadszedł wieczór.Siedziałam w salonie na kanapie i czekałam,aż mój pracodawca wróci z pracy.
Po chwili podeszłam do blatu,aby wyciągnąć z torebki paczkę papierosów.Akurat,gdy wyszłam na balkon mój telefon dzwonił.Wyjęłam z kieszeni telefon i odebrałam połączenie.
-Co chcesz Martin? - spoglądałam na rozpościerający się widok.
Nawet Martin dobrze nie zaczął mówić,bo ja mu przerwałam.
-Wiesz co oddzwonię.Jestem w pracy.Miłego dnia Martin,buziaki - rzuciłam do telefonu i rozłączyłam się nawet nie czekając na jego odpowiedź.
Może bym i rozmawiała z nim,ale dostrzegłam mojego pracodawcę,który siedział na schodach przy drzwiach do własnego mieszkania.

Wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania.Usiadłam na schodach obok niego.Położyłam torebkę obok siebie i wyciągnęłam papierosa z paczki.Po chwili odpaliłam go.Wyciągnęłam w jego stronę paczkę.Spojrzał na mnie i wyglądał przerażająco.Miał,aż przekrwione oczy i wyglądał na bardzo zmęczonego.
-Chcesz czy nie? - spytałam trzymając między wargami fajkę.
-Nie wiedziałem,że palisz.Masz może zapalniczkę? - spytał i wziął papierosa.
Podałam mu zapalniczkę,którą po chwili mi oddał i to mnie zdziwiło.
-Co ty taka w szoku? - ponownie zadał mi pytanie.
-Po prostu wszyscy faceci,którym dawał zapalniczkę mi nawet jej nie oddali - odparłam śmiejąc się trochę przy tym.
-Czyli mogę się poczuć wyjątkowy - zaśmiał się.
I nie mogłam w to uwierzyć.Zayden Alanis się pierwszy raz uśmiechnął i zaśmiał odkąd go poznałam.

-Jeśli uważasz się przez to wyjątkowy to niech ci będzie - odpowiedziałam.
-Przepraszam,że zawsze tak późno przychodzę,ale.... i w tym momencie mu przerwałam,aby ja coś dodała.
Wstałam i stałam na jednym schodku.Może i skarciłam go wzrokiem,ale nie zamierzam mu pozwalać,aby mnie przepraszał.
-Za co mnie przepraszasz niby.Za to,że co późno wracasz.Masz po prostu taką pracę i może wiele bym ci zarzuciła,ale widać po tobie,że jesteś zmęczony,więc lepiej się wyśpij,aby być wypoczęty do pracy - rzuciłam.
-Jak dzisiaj Isabella?Była znośna i śpi? - był dość przejęty i miał wyrzuty sumienia.
-Tak,bardzo dobrze się zachowywała i śpi - rzuciłam papierosa na ziemię i zdeptałam go butem - Wstawiam się o tej godzinie się jutro,chyba,że masz inne plany na jutro z siostrą - dodałam.

Odwróciłam się i schodziłam powoli po schodach.Po chwili poczułam czyjąś dłoń na swoim nadgarstku.Obróciłam się i zobaczyłam mężczyznę i był to Zayden,bo kto inny.
-Coś się stało? - spytałam,bo nie bardzo rozumiałam o co mu chodzi.
-Może cię podrzucić pod mieszkanie? - zaproponował.
Pokiwałam głową na znak,że zgadzam się na jego propozycje.

,,Opiekunka mojej siostry"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz