Blair
-Czyli co mówisz,że jest spoko w tej twojej Barcelonie - powiedział Martin.
Gadaliśmy właśnie przez kamerkę na laptopie i nie było widać,że stała mu się jakaś krzywda,więc mogę być spokojna o niego.-W Barcelonie jest spoko i poznałam dwie dziewczyny.Mam pracę,ale mój pracodawca to jakiś jednym słowem dupek - odpowiedziałam i podeszłam do szafy,aby zobaczyć co mam ubrać.
Za dużo wyboru nie miałam,ani też nie były to bardzo drogie i luksusowe marki ubrań,bo zwyczajnie mnie nigdy nie było stać na takie coś.
-Eee...tam co ty się przejmujesz pracodawcą,a co dziś znów go widzisz? - spojrzałam na bruneta,który miał ochotę tylko wybuchnąć śmiechem.
-On wychodzi do pracy i wraca o różnych porach,a dziś mam wolne z tego co wywnioskowałam po jego wiadomości do mnie - wybrałam na dziś ubrania i usiadłam na podłodze po czym wzięłam laptopa na kolana.
-Rozumiem,to jeden problem z głowy - zaśmiałam się na jego słowa,bo to akurat prawda.
Kochałam właśnie Martina za to,że nie ważne w jakiej byłam sytuacji i gdzie się znajdowałam on zawsze umiał mi poprawić humor i pocieszyć.-Dobra muszę kończyć,bo idę jeszcze po śniadanie do kawiarni,a potem do moich sąsiadek - posłałam mu buziaka w powietrzu i się rozłączyłam.
Ogarnęłam się szybko i wyszłam z mieszkania.Miałam na sobie czarny top i spodnie dresowe.Moje włosy nie wyglądały fantastyczne,ale zrobiłam szybki kok.-Cześć moja ukochana kelnerko - podeszłam zadowolona do blatu.
-Siemka Blair kawa z mlekiem,jak zawsze? - spytała dla pewności.
Przytaknęłam głową na znak potwierdzenia.Po chwili miałam kawę zrobioną i od razu wyszłam z uśmiechem na twarzy.Ten dzień mógłby być piękny,gdybym wróciła do kamienicy i nie wpadała bym na kogoś.
-O mój Boże bardzo pana przepraszam! - krzyknęłam zestresowana co zrobić w tej sytuacji.
Spojrzałam na mężczyznę,którego już bardzo dobrze kojarzyłam.Był to nie kto inny jak Zayden Alanis.-Następnym razem mogłaby pani trochę bardziej uważać - prychnął.
-To był zwykły przypadek i tak się nic nie stało - odpowiedziałam tak samo ironicznie.
-Przez panią za chwilę spóźnię się na pewne dość ważne spotkanie - spojrzał na swoją koszulę,która teraz była cała w mojej kawie i wcale nie była,już taka biała,jak wcześniej.
-W takim razie przepraszam Zayden,że ciebie nie zauważyłam i za ile masz to ,,ważne spotkanie'' - zrobiłam gestem dłoni cudzysłów,bo nie chce mi się jakoś super wierzyć,że ma z kimś spotkanie,bo jeśli by tak było sam by nie pisał do mnie wczoraj wieczorem,że mam nie przychodzić do pracy.-Jeśli chcesz teraz przesłuchać z tego czy aby na pewno nie okłamałem cię to nie zrobiłem tego przez wiadomość - był zirytowany,a ja to widziałam - Teraz to już na pewno nie zdążę - dodał.
-Chodź dam ci coś do przebrania - minęłam go i ruszyłam przed siebie.
Zatrzymałam się na chwilę i odwróciłam się do niego.
-Ty idziesz czy nadal będziesz tak stał i się modlił nad tą koszulą - powiedziałam,a on szybkim krokiem do mnie dołączył.Po jakiś niespełnych dziesięciu minutach doszliśmy do mojej kamienicy,która nie ukrywam nie była tak nowoczesna w której mieszkał mój pracodawca.
-Urokliwa okolica i przyjemna - murknął pod nosem i nie dało się tego nie usłyszeć.
Po chwili weszliśmy do mojego niedużego mieszkania.Zayden szedł ze mną rozglądając się przy okazji po mieszkaniu.
Usiadł na łóżko,które w końcu kupiłam.
-Przymierz tą koszulę,ale raczej będzie dobra tak sądzę - podałam mu ciuch.
Tego się nie spodziewałam.Zayden Alanis bez wahania rozpiął guzki swojej koszuli,aby po chwili rzucić ją na krzesło które stało nieopodal.
To w ogóle nie tak,że się trochę,aż za bardzo zapatrzyłam na jego nagi tors.
Był bardzo umięśniony i wygląda,jak pieprzony bóg.-Będzie dobra.Skąd ty masz męskie koszule? - spytał i spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi oczami.
-Po pierwsze zanim wyleciałam ukradłam swojemu przyjacielowi kilka,a jak miałam chłopaka to zawsze jakąś mu kradłam,ale się rozstałam i chciałam mu oddać,ale on kazał mi je zostawić.Po drugie są o wiele wygodniejsze i luźniejsze niż kobiece - odpowiedziałam.
Wyszliśmy z sypialni i ruszyliśmy oboje do drzwi wejściowych.-Dzięki za koszulę i przysięgam,że przy najbliższej okazji ci ją oddam - ułożył jedną dłoń na swojej klacie,jakby składał mi jakąś pieprzoną przysięgę.
-Nie musisz mi ją oddawać i leć już lepiej,bo się spóźnisz - powiedziałam i otworzyłam drzwi na oścież.
-Dziękuję jeszcze raz.Widzimy się jutro Blair - wyszedł i omiótł mnie tylko spojrzeniem.
-Jasne.Widzimy się jutro Zayden - po chwili zniknął za ścianą.
CZYTASZ
,,Opiekunka mojej siostry"
RomanceBlair Johnson po ukończeniu liceum wylatuje do Barcelony,aby zapomnieć o swojej przeszłości z dzieciństwa. Dziewczyna odcięła się kompletnie od rodziny i to też oznacza,że musiałaby znaleźć pracę,aby zarobić na swoje wymarzone studia.Pewnego dnia w...