Nie umarłam. Nie wiem jak to się stało ale ktoś mnie chyba znalazł. Bo to nie możliwe żebym się prze teleportowała do szpitala.
Leżałam właśnie na szpitalnym łóżku , okrążona przez nowych znajomych.
Nie otwierałam oczu bo za dużo siły mnie to kosztowało. Za to słuch miałam idealny. No prawie.
-Myślicie że nas słyszy?- powiedział chyba Matt... albo Declan? Mieli podobne głosy a teraz się zlewały .
-Jesteście debilami. Słuch wyłącza się ostatni wiec pewnie tak. Słyszy nas.- To na bank była Lilith.
Nagle w pomieszczeniu wybrzmiała piosenka kylie od Akcentu. Nie lubiłam tej piosenki , była .. irytująca? Po prostu mi nie pasowała.
-Wyłącz to kurwa.- wychrypiałam tak cicho że nie byłam pewna czy mnie usłyszeli i czy przypadkiem nie musze powtórzyć.
-Jednak żyjesz!- krzyknął uradowany Flores.- To dobrze bo już się bałem że już nigdy nie dostanę swoich ulubionych ciastek z czekoladą.
-Żadnych ci nie zrobię.- uśmiechnęłam się , co pewnie wyglądało bardziej jak jakiś grymas przez ból który odczuwałam niemal wszędzie. Ale było jeszcze coś zmarszczyłam brwi kiedy poczułam nagle ukłucie w okolicy dolnej części pleców.
Zignorowałam to jednak.
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam pochylającą się nade mną Lilith i Raidena.
-Przestraszyłam się.- uśmiech na jej twarzy nie był radosny tak jak zwykle, był smutny. Źle się przez to poczułam.
-Przepraszam.- i nagle do pokoju wpadł ktoś jeszcze.
-Kto?- wykrzyczał
-Co kto?
-Kto ci to kurwa zrobił?!- Ray był czasem strasznie emocjonalny. To był tego przykład.
-Tato..-przymknęłam powieki z rezygnacją.-Sama sobie to zrobiłam. Byłam głupia i nigdy więcej nie wezmę tylu pigułek szczęścia.
-O czym ty mówisz?- w między czasie pozostali wyszli z sali dając nam odrobine prywatności.
-Nienawidzę okresu rocznicy. To tak strasznie boli, a ja nie chce żeby bolało.- pierwsza łza poleciała po moim policzku , pierwszy raz od jakiś trzech lat.
Ojciec usiadł na krańcu szpitalnego łóżka , by pochylić się i mnie przytulić. Wtuliłam się w niego z myślą że chociaż on pomoże mi zapomnieć.
Kilka godzin później pielęgniarka pozwoliła mi przejść się po szpitalu. Tyle że na wózku.
W drodze do stołówki , zastałam śmieszny widok. Mały chłopiec próbował wyciągnąć coś z automatu. Kiedy podjechałam bliżej , zobaczyłam że chłopcu ugrzązł batonik.
Miał złamaną nogę i ... środkowy palec.
Podjechałam pod automat i kupiłam jakiś napój który znajdował się idealnie nad zatrzymanym batonem .
Poddałam chłopcu batona i zapytałam:
-Jak to zrobiłeś?- zapytałam , biorąc łyka z puszki. Wskazałam na nogę. Nie umiałam rozmawiać z dziećmi choć je uwielbiałam.
-Tatuś mi to zrobił.- przysięgam że kilka milisekund i zadławiłbym się colą.
-Ile masz lat?- nie chciałam przestraszyć go ilością pytań więc próbowałam mówić jak najbardziej milutkim głosem.
Mały szatyn pokazał na palcach liczbę 6. Zmartwiłam się bo to było nie normalne , że sześcioletnie dziecko zwala winę złamania na ojca.
-Jak masz na imię?- na mojej twarzy pojawił się uśmiech kiedy chłopiec mi odpowiedział.
CZYTASZ
Revenge tastes of blood
RandomRozdziały po korekcie oznaczone będą gwiazdką „*". Dylogia Zemsty<3 Zaczęte - 7.05.24 Skończone - 26.09.24 ~Nadusia