XVIII- Wesoła rodzinka.

136 10 1
                                    

Przez trzy lata udało mi się utrzymać w tajemnicy fakt iż "zmarły" ojciec Avery jednak żyje. Tamtego dnia nie zabiłam go. Moja rudowłosa przyjaciółka zbyt dużo przez niego wycierpiała by mógł zginąć tak szybką śmiercią.

Wpadłam wtedy na genialny pomysł. Porwanie. Zrobiłam to. Ray przechowywał mojego więźnia póki nie zarobiłam by sama się nim zająć. Brałam zlecenie za zleceniem aż w końcu się udało.

W kilka miesięcy ciągłych treningów i zabójstw , zarobiłam wystarczająco dużo by się wyprowadzić. Wybrałam LAs Vegas a tam stworzyłam coś niezwykłego . Klub Sinners.

Rzecz z której byłam najbardziej dumna.

Ludzie znali ten klub , był dość popularny lecz nie każdy znał do niego drogę. Nikt nie wiedział że głównym wejściem było to na ulicy grzeszników a nie to pomiędzy uliczkami - dla personelu.

To wszystko tylko po to by jakiś zakompleksiony chłopaczek odkrył że coś tam ukrywam.

Byłam z tego powodu strasznie podminowana . Oprócz Ezry o tym że byłam właścicielką tego klubu nie wiedział nikt. Nawet mój własny ojciec.

Nigdy mu nie powiedziałam co zrobiłam z ojcem Avery. Najprawdopodobniej sądził że go zabiłam. Nie tym razem.

-Nic nie ma w tej lodówce!- darła się z dołu Cordelia. Nawet Calavera uniósł głowę rozglądając się jak prawdziwy obrońca.

Leżałam na łóżku oglądając po raz tysięczny serial The good doctor i rozmyślając o wszystkim.

Za dużo myślałam. Analizowałam wszystko po dwa razy. Potrzebowałam tańca.

Wyłączyłam serial i z westchnieniem zeszłam z wygodnego łóżka. Oczywiście poszłam tańczyć. Nie zawsze to pomagało ale większości przypadków właśnie tak było.

Tym razem... Tym razem potrzebowałam czegoś więcej .

-Astoria!- wparowała do mojego pokoju wkurzona Cordelia.- Zapierdalasz do sklepu! Nic w tym domu nie ma!

Szczerze? Z przyjemnością urwałabym się z tego domu.

-Spoko.

-Spoko? Jesteś jakaś tępa? Już ! Bierzesz ze sobą Maye.- wykrzyczała po czym trzasnęła drzwiami.

Przeżyje prawda? Nie rozmawiałam z nią od roku? Chyba tak.

Ewentualnie skocze z najbliższego mostu.

Zeszłam na dół gdzie czekała na mnie już siostra. Teraz kiedy bliżej mogłam jej się przyjrzeć , zauważyłam że nic się nie zmieniła.

Te same blond włosy teraz odrobine dłuższe . Jej oczy nadal były tak samo ciepłe jak kiedyś.

Założyłam buty i czekałam aż ona zrobi to samo. Pod czujnym okiem matki wyszłyśmy na zewnątrz.

Szlam pierwsza , a Maya kroczyła za mną nie odzywając się. Ta cisza była zbyt niezręczna.

-Kupimy coś do jedzenia i wracamy.- oznajmiłam po kilku minutach , kiedy powoli zbliżaliśmy się do miejsca docelowego.

Revenge tastes of blood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz