XX- Tajemnicza morderczyni

162 6 5
                                    

Astoria
Znów w tym samym pokoju. W tym samym syfie i w tej samej kałuży krwi.

Teraz był tu ktoś jeszcze. Stał w rogu i z góry spoglądał z uśmiechem na krwawiącą w moich ramionach Avery.

Nie wiedziałam kim był . Jego twarz była dziwna, trochę zdeformowana a jednak kogoś mi przypomniał .

Zaczęłam panikować. Nie mogłam się ruszyć. Moja głowa skierowana w kierunku człowieka który nagle zaczął się zbliżać , chciała się wybudzić.

Tylko że nie mogła.

Byłam zmuszona patrzeć i czuć jak mężczyzna powoli chwyta mój podbródek by następnie dokładnie go obejrzeć i się zaśmiać.

Łzy płynęły mi strumieniami, a kiedy zobaczyłam to co trzymał w ręce ... obudziłam się.

***

Było mi wstyd. Tak cholernie wstyd.

Nigdy ale to przenigdy nie chciałam by ktoś dowiedział się , a co gorsza sam przekonał jak spędzam noce.

Na dławieniu się własnymi łzami i panikowaniu.

Na domiar złego to wszystko zobaczył Caspian. Chłopak tajemnica i skala lodu.

Przez ostatnie tygodnie zauważyłam że nie czułam już do niego obrzydzenia czy nie chęci.

Nie byłam nawet w stanie powiedzieć co czułam w jego towarzystwie.

Był miły - ale tylko czasami - , potrafił być również wkurwiający i mało brakuje w takich momentach bym nie strzeliła sobie kulki.

Mimo wszystko nie przeszkadzał mi. Był swego rodzaju ciekawym dodatkiem mojego nędznego życia.

Zamierzałam go poznać. Dziwna chęć tego ciągnęła mnie do niego w kółko powtarzając że wszystko pójdzie okej.

Nie poszło...

W każdym bądź razie myśli o chłopaku - którego nie znałam nawet nazwiska - przejęły moj umysł na tyle że nie zwróciłam uwagi na kłującą mnie w ramie siostrę.

-Coś się stało?- zapytałam wyciągnięta z zamyślenia. Spojrzałam na Maye która wyglądała na strasznie zmęczoną . Nie dziwiłam jej się.

Nie wiem w jakim stanie bym była jakbym straciła tatę. Oczywiście w o wiele gorszym bo był jedyna osobą która wyciągnęła do mnie rękę po śmierci przyjaciółki.

Nie żebym żeby wątpiła w prawdziwość uczuć Mayi po stracie matki... Och no dobra nie ważne .

-Ktoś puka.- wychrypiałam nie patrząc mi w oczy. Zauważyłam że nie robiła tego kiedy nie była do tego zmuszona. Nie chciałam jednak o tym myśleć.

Z zamyślony wyrazem twarzy pomaszerowałam  w stronę korytarza. Uśmiech sam wpełz mi na twarz kiedy zobaczyłam przy swoim boku Calavera.

Z nim czułam się w końcu lepiej.

Nie patrząc w wizjer ani żadne takie po prostu otworzyłam drzwi.

Byłam okropną osobą , bo zamiast przezywać smierć matki jak moja siostra cieszyłam się teraz jak małe dziecko które dostało wymarzoną zabawkę.

Żałoba , żałobą ale taty nie widziałam codziennie.

Szczęśliwa rzuciłam się mężczyźnie na szyje przytulając go jak najmocniej umiałam.

-Co ty tu robisz?- wyszeptałam w jego ramię.

Ray zaśmiał się oddając mój uścisk . Z tęsknotą poklepał mnie po plecach mimo iż widzieliśmy się przecież wczoraj.

Revenge tastes of blood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz