XIV- Taniec terapią.

149 8 0
                                    

Następnego dnia Matt powiedział że cała paczka była na tym bankiecie i uwaga cytuje „ ja nie wiem co wy tam musieliście robić by nie słyszeć jakie rzeczy się odpierdalały."

Jak się okazało ktoś truł zabójców i ewakuowano wszystkich ludzi z parteru kiedy Caspian robił mi minete.

Super prawda?

Jakby tego mało , kelner który truł drinki to ten sam od którego wzięłam lampkę wina. Na szczęście mój nie był z efektami specjalnymi.

Jak widać.

Przyjaciele pytali się mnie o jakieś charakterystyczne cechy wygladu tego ziomka ale byłam wtedy tak zajęta tym by wyrwać później włosy Ashley że nie zwracałam na to zbytnio uwagi.

Choć rzucił mi się w oczy tatuaż , mogło mi się wydawać ale chyba miał na nadgarstku gwiazdkę.

W każdym bądź razie , to mogło być mało istotne . Znając mnie oczywiście to tez powiedziałam ale wątpię żeby wzięli to pod uwagę .

Taki tatuaż mógł mieć każdy.

-Nad czym tak główkujesz smarkulo.- przewróciłam oczami siedząc w garderobie na podłodze.

Jednak stwierdziłam że wykorzystam chwilową dobroć Caspiana i pomoże mi z tą salą. Zmusiłam go do noszenia kartonów z czego nie był zbytnio zadowolony ale nic nie mówił.

-Nad tym zejściem. Będę musiała je zmienić chyba że za każdym razem chce wspinać się po drabinę a następnie po niej.- wyjaśniłam.

Chłopak stał za mną oparty o framugę i jakby nigdy nic siorbał sobie moją colę . Powtarzam MOJĄ colę.

-Daj trochę.- obróciłam się i wyciągnęłam rękę by mi podał jednak ten nic sobie z tego nie robił a tylko patrzył na mnie jak na głupią.

-Nie? Idź sobie po swoją.

-To jest moja egoisto.- prychnęłam lekceważąco po czym wstałam gotowa walczyć o swoją colę.

-Nie, ta jest moja hipokrytko.- zmrużyłam gniewnie oczy i spróbowałam wyrwać puszkę chłopakowi . Niestety na darmo bo moja próba nic nie dała a gburek tylko uniósł ją wysoko ponad moją głowę.

-Oddawaj to! Przecież to z mojej lodówki!- pisnęłam. Zbliżał mi się okres a on nie pomagał.

-No dobra, już dobra..- przerwał na chwile z uśmiechem na ustach.- Jak zaopiekujesz się jutro Castielem .

-Jutro nie mogę.- zmarszczyłam brwi podejrzanie.- Przychodzi do mnie Ezra pomoc mi z salą.

-O to chodzi.- Uniosłam brwi w zażenowaniu . A ponoć mnie nienawidził. Gbur.

-A tak serio? Czemu nie zostawisz Castiela z Winn?

-Ponieważ nie chce jej w moim domu w nocy. Prędzej dam się pokroić niż pozwolić jej spać w moim łóżku.- parsknęłam.- Założę się że jak tylko bym wyszedł , zaczęłaby przeszukiwać moją sypialnie. Jeśli już tego nie zrobiła.

-No dobrze to wystarczający powód.- Pokiwałam głową w zastanowieniu.- Ale... Malujesz mi ściany w sali. Będę musiała odwołać moją pomoc, wiec ty mi ją zastąpisz.

Kiedy chłopak kiwnął głową na znak że się zgadza klasnęłam w dłonie dwa razy i wyminęłam go z uśmiechem na ustach.

Zachowywaliśmy się jak stare dobre małżeństwo które potrzebowało tylko seksu na zgodę by znów się normalnie dogadywać.

Pokręciłam głową z politowaniem na moje myśli o małżeństwie i skierowałam się w stronę kuchni by nalać wody sobie i przy okazji psu który teraz leżał na kanapie w salonie.

Revenge tastes of blood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz