VIII- Babski wieczór

179 7 2
                                    

Następnego dnia około 10 , Lilith napisała do mnie z prośbą o wspólne wyjście do galerii. Zgodziłam się , poniekąd myśląc że przyjaciółka pomoże mi zapomnieć o wszystkich wiadomościach i przede wszystkim o stresie.

Bo strasznie się stresowałam mając świadomość że ten ktoś znów chce coś odwalić. Nie podał daty wiec czy zrobi coś dziś , czy jutro... Nie wiedziałam tego, istniała również możliwość ze robi mnie w chuja i tak naprawdę chce bym się bała czegoś co nigdy nie nadejdzie.

Nie brałam jednak ostatniej opcji pod uwagę bo nadzieja bywa złudna.

-Błagam pójdźmy do tego sklepu.- dziewczyna wskazała na jakaś sieciówkę z sukienkami. Były różne , założę się że znalazłabym tam nawet ślubną bądź balową.

-Czemu nie.- wzruszyłam ramionami i ruszyłam za blondwłosą.

To była idealna okazja , żeby kupić sukienkę na spotkanie zabójców.

Kiedy Lilith wybierała mini , ja co chwile sprawdzałam telefon , rozglądając się na boki. Brakowało żebym zaczęła obgryzać paznokcie.

Fuj.

-Astoria?- oderwałam wzrok od drzwi wejściowych z powrotem patrząc się na przyjaciółkę.- Jesteś tu bezpieczna, jesteśmy w śród ludzi nic nie grozi .

I w tym był problem. Ja nigdzie nie byłam bezpieczna.

Skoro on wszedł do mojego domu , potrafił wejść wszędzie. Niewielu udało się ominąć Calavera , ale on podołał.

Na sto procent umiałby wejść do sklepu w którym jestem. Może i by nic nie zrobił , ale czułabym się obserwowana .

Jego wywiercający wzrok poznałabym teraz od razu. Zwiastował coś okropnego . Był jak przepowiednia, obietnica zemsty.

Nie wiedziałam kim był , ale dlaczegoś to robił . Może zabiłam któregoś z jego znajomych? Może rodzica?

To było bardzo prawdopodobne.

Tylko że ... nie chciał mnie zabić , on chciał mnie zniszczyć. Chciał bym czuła się we własnym domu jak w horrorze.

Chciał bym doprowadziła się do straty i ... sama się zabiła.

-Słuchasz mnie w ogóle?- przystanęłam rozglądając się . Byłam tak zamyślona że w ogóle nie rejestrowałam gdzie byłyśmy.- Chcesz wrócić do domu? Pojedziemy innym razem, kiedy trochę się to uspokoi dobra?

Powiedziałam Lilith o wiadomościach. Chciałam mieć nową przyjaciółkę , a przyjaźń budowało się na wzajemnym zaufaniu.

Tak przynajmniej robiłam z Avery..

-Nie , nie trzeba . Już się ogarnęłam.- zmusiłam się do słabego uśmiechu , po czym powiedziałam.- Potrzebuje jakiejś zajebistej sukienki bo idę na bankiet z ojcem.

-Zostaw to mnie.- mrugnęła do mnie po czym pobiegła w stronę jakiejś kolekcji czy chuj wie co to było.- Będzie w tym zajebiście wyglądać.- wolała między wieszakami.

-To ja może pójdę do przebieralni.- westchnęłam rozbawiona tempem przyjaciółki. Biegała z wieszaka do wieszaka coś mrucząc pod nosem. Czasami były to przekleństwa kiedy nie mogła znaleźć sukienki.

Po jakiś 5 minutach przybiegła do przymierzalni z kiecką w ręce.

-Chyba nie chce wiedzieć co dzieje się z tobą w dzień wyprzedaży.- palnęłam pod nosem.

-Nie marudź , zakładaj.- wystawiła w moja stronę język , podając mi ubranie.

Weszłam do jednej z przymierzalni i zaczęłam się rozbierać , by założyć na siebie to cudo. Jedno spojrzenie a wiedziałam że ją kupię.

Revenge tastes of blood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz