IX- Atak paniki

222 9 2
                                    

Caspian

Wiele można o mnie powiedzieć. Bezlitosny, bezuczuciowy i inne takie . Jednak potrafię być też opiekuńczy.

Oczywiście wobec bliskich a takich nie posiadam za wielu.

Przede mną właśnie stała kobieta której zadaniem było opiekować się swoimi dziećmi. Mną i Castielem. Zamiast tego wolała ćpać i patrzeć.

-On jest moim synem!- darła się od jakiś 10 minut myśląc ze to coś wskóra. Była w pierdolonym błędzie.

Nie zamierzałem umożliwiać jej kontaktu z chłopcem. Radziłem sobie sam w wychowaniu go. Nie miała tu nic do gadania.

Była obłąkana.

Stwierdziłem to po jej mówię ciała i pistolecie który właśnie wyciągnęła. Za plecami od razu usłyszałem odbezpieczenie broni.

Oczywiste było że na spotkanie z rodzicielką diabła bierze się wsparcie. W każdej postaci.

-Jeśli nie zobaczę za sekundę Castiela, strzelę.- prychnąłem denerwując ją jeszcze bardziej.- Jesteście chorzy psychicznie! Jak możecie odbierać matce kontakt z synem!

Nie byłem psychiatrą ale to ona wyglądała na chorą „psychicznie".

Okoliczności tego spotkania były dość pojebane , bo matka wskazała miejsce pogawędki na totalnym zadupiu. Oddalonym od Vegas 20 kilometrów , niby mało ale miałem jeszcze wyścig i nie do końca wiedziałem czy zdążę.

W idealnym momencie...

W każdym bądź razie ta rozmowa musiała już dobiegać końca. Była 17, musiałem sprawdzić auto , wziąć prysznic , odebrać od opiekunki Castiela i jeszcze raz sprawdzić samochód.

-Mam nadzieje że skończyłaś , bo nie zamierzam zmienić zdania na ten temat.- wróciłem spojrzeniem do Danielle , chcąc jak najszybciej się stad ulotnić.- Schowaj proszę spluwę , bo zrobisz sobie nią krzywdę.

-Grozisz mi?

-Nie wykluczone.- skinąłem głową do moich ludzi którzy od razu uniemożliwili tej świrusce dostęp do mnie.

Wsiadłem w samochód zaparkowany kilka metrów dalej i odjechałem.

Westchnąłem cieżko , ta kobieta doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Wkurwienie jakie odczuwałem chociażby na wzmiankę o niej było nie do opisania.

Jechałem 160 kilometrów na godzinie na prostej drodze , znudzony całym tym cyrkiem.

Jeszcze na dodatek z głowy nie chciała wyjść mi jedna smarkula.

To był kolejny powód mojego złego samopoczucia. Próbowałem wszystkiego by wyrzucić ją z myśli .

Przespałem się jakaś laską z klubu , upiłem się i tak dalej . Próbowałem nawet zasnąć w nocy ale kurwa nikt nie zgadnie co.

Jebana Astoria Hayes śniła mi się po nocach!

To było nie normalne.

Wzbudzała we mnie strasznie dużo sprzecznych emocji. Nienawidziłem jej ale pociąg seksualny był silniejszy. Z kolei nienawiść przemieniała się w dziwne poczucie zrozumienia.

Musiałem udać się na terapie.

***

-Jestes pewny że masz coś do roboty?- zapytała Ashley. Nie dawno wróciła do miasta i pomagała mi jako opiekunka Castiela.

-Tak , możesz się odpieprzyć?- warknąłem. Jęczała mi nad uchem już dobra chwile. Nie rozumiała słowa „nie".

A tak po za tym nie miałem ochoty na seks z kimś takim. Myślała że nie wiem , iż bierze 20 dolców za godzinę.

Revenge tastes of blood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz