-Run-

77 4 0
                                    

Już nie miałam siły biec i upadłam na ziemię...Eliana zatrzymała się i próbowała mnie podnieść...

-Wstawaj!-krzyczała.

-Nie dam rady!Uciekaj!******-podałam jej adres mojego mieszkania aby miała gdzie się podziać.

-Nie idę bez ciebie!-płakała.

-Uciekaj Eli...-uśmiechnęłam się przez łzy a dziewczyna uciekła...

Mam nadzieję że się jej uda...Leżąc na ziemi czułam jak opadam coraz bardziej z sił...Nie mogłam nawet podnieść ręki...Co się kurwa ze mną dzieje?

Bill do mnie przybiegł i klęknął przy mnie.Zaczął mną trząść,widział że już nie mam sił i próbował mnie rozbudzić...

-Mirabella co się dzieje?-widziałam zmartwienie na jego twarzy.

-Nie mam sił...-płakałam.

Bill wziął mnie na ręce i zaniósł do auta.Położył mnie na tylnich siedzeniach.Jechał powoli abym nie zrobiła sobie krzywdy...

Dojechaliśmy do willi i Bill wbiegł ze mną na rękach do środka.Pobiegł do swojego pokoju i położył mnie na łóżku.

-Mirabella co ci jest?-pytał mnie zmartwiony.

Byłam bardzo rozpalona i miałam problem z oddychaniem..

-Nie mogę oddychać...-wydusiłam z siebie.

-Spokojnie... weź wdech i wydech...-uspokajał mnie i było mi lepiej.-Jesteś strasznie rozpalona...

Bill zmierzył mi temperature i widziałam przerażenie na jego twarzy...

-39 stopni...To pewnie przez to że wskoczyłaś do lodowatej wody...-Bill otulił mnie grubym kocem.

Chłopak wyszedł z pokoju i słyszałam jak dzwoni do lekarza.Po kilkunastu minutach do mojego pokoju wszedł lekarz.

Coś do mnie mówił lecz ja za bardzo nie kontaktowałam...Badał mnie i po chwili powiedział coś do Billa, który wyglądał na zmartwionego...

Lekarz podał mi jakiś gorzki syrop i położył na moim stole antybiotyki.Wyszedł z pokoju.

-Bill..

-Tak?-usiadł obok mnie na łóżku.

-Co mi jest?

-Masz bardzo poważne zapalenie płuc...-powiedział zmartwiony.

-Kiedy wyzdrowieje?

-Napewno nie za szybko...Musisz odpoczywać...-przykrył mnie kołdrą i pocałował w czoło a następnie wyszedł z pokoju.

Powoli zasnęłam...

———————————————————
Kilka dni później było ze mną coraz gorzej...Moja gorączka wynosiła 40 stopni i nie malała...Już nie wiedziałam co mam robić więc ostatnim ratunkiem był szpital...

Leżałam pół przytomna na łóżku szpitalnym.Bill trzymał moją dłoń gładząc ją kciukiem.

-Bill...-wydusiłam.

-Tak?-zmartwił się.

-Jeśli umrę to powiedz Elianie , że jestem z niej dumna...I chcę żebyś wiedział,że jestem ci wdzięczna za to że się o mnie troszczysz...-powiedział z lekkim uśmiechem.

-Mirabella...Nie mów tak,rozumiesz?!Ty nie umrzesz...nie możesz...nie pozwalam ci umrzeć!-krzyczał Bill przez łzy.

-Dziękuję...-powiedziałam i moje oczy się zamknęły...Czułam już tylko pustkę...

-Mirabella nie zostawiaj mnie!MIRABELLA!-słyszałam stłumione krzyki Billa.

~Pov Bill~

Mirabella przestała oddychać...Łzy spływały po moich policzkach... Pobiegłem po lekarza.

-RATUJCIE JĄ!ONA NIE MA PRAWA UMRZEĆ!-krzyczałem a lekarz i pielęgniarki pobiegli do Mirabellii...

-Doktorze tracimy ją!-krzyczała jedna z pielęgniarek.

-Reanimujcie ją!-mówił doktor.

Nie mogłem na to patrzeć...nie mogłem patrzeć jak moja Mirabella umiera...Wybiegłem ze szpitala...Biegłem przed siebie aż zobaczyłem wysoki budynek...Jeśli ona umrze to ja też ...

~Pov Mirabella~

-Odzyskaliśmy ją!-słyszałam głosy a moje oczy powoli się otworzyły...

Miałam maskę z tlenem na twarzy i wenflon w ręce.Zobaczyłam koło mnie lekarzy.Zaczęli robić mi jakieś badania.

Po godzinie byłam już wolna...Moja gorączka spadała i czułam się już o wiele lepiej.Na moją salę wszedł Gustav.

-Hej mam dla ciebie kolacje...-dał mi jedzenie i usiadł na krześle.

-Dzięki...Gustav gdzie jest Bill?-zapytałam.

-Po tym jak przestałaś oddychać nie możemy go znaleźć...wysłał jakieś dziwne wiadomości do Toma...

-Gustav jakie wiadomości!?-przestraszyłam się.

-Wyglądały trochę jak pożegnalne...Coś mu odbiło...

-ŻE CO KURWA!GUSTAV SZUKAMY GO!JUŻ!-wstałam z łóżka i odczepiłam wenflony.

Gustav pobiegł ze mną do auta.Lekarz próbował mnie zatrzymać ale Gustav mu groził bronią.Ruszyliśmy z piskiem opon.Jechaliśmy bardzo szybko aż zobaczyłam Billa na dachu budynku.

-Gustav zatrzymaj się!-wybiegłam z auta i zaczęłam biec do budynku.

Bałam się że nie zdążę...

CoffeehouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz