-My name is Beatrice...-

64 3 0
                                    

-Halo... Proszę pani!-obudziła mnie kobieta klepiąc mój policzek.

Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę że zasnęłam na klatce schodowej.Moje oczy powędrowały do kobiety około sześćdziesiątki która była mną przejęta.Oblała mnie fala wstydu gdy zdałam sobie sprawę że spędziłam tu całą noc.

-Przepraszam bardzo ja...Ja byłam zmęczona i...Nie wiedziałam że zasnę...-gwałtownie wstałam ze schodów przez co zachwiałam się i zobaczyłam mroczki.

-Hej hej spokojnie!-kobieta pomogła mi usiąść.-Co się stało kochana? Potrzebujesz pomocy?-gdy kobieta wypowiedziała te słowa bardzo się wzruszyłam...Nikt tak do mnie nie mówił przez kilka lat...

-Dziekuję że pani pyta...-spojrzałam na nią z wdzięcznością.-Ja...Rodzice wyrzucili mnie z domu i nie mam gdzie mieszkać...-Powiedziałam prawdę lecz pozmieniałam fakty...Nie mogłam jej powiedzieć że ten burdel był moim mieszkaniem.

-Przykro mi skarbie... Mogę spytać dlaczego?-posłała mi ciepły uśmiech.

-Jestem w ciąży czego oni nie zaakceptowali...

-To okropne z ich strony!Powinni cię wspierać!-oburzyła się kobieta.-Nie mogę cię zostawić... Byłabym potworem... Choć ze mną.-złapała moją dłoń i pomogła mi ostrożnie wstać.

-Nie,nie chcę sprawiać kłopotu naprawdę... Poszukam czegoś.-było mi wstyd mieszkać na czyimś utrzymaniu.

-Mieszkam sama... Czuję się naprawdę samotna... Chciałabym mieć kogoś kim mogłabym się zaopiekować.-widziałam w jej oczach nadzieję.

-Dziekuję pani...Jest pani aniołem!-przytuliłam kobietę która uśmiechnęła się.

-Nazywam się Beatrice...-powiedziała otwierając drzwi do jej mieszkania.

-Piękne imię... Moja babcia się tak nazywała.-uśmiechnęłam się na myśl o mojej zmarłej babci.-Mam na imię Mirabella...

Weszłam wraz z Beatrice do małego lecz bardzo przytulnego mieszkania.Znajdował się tam mały salon z błękitną kanapą, małym stoliczkiem kawowym oraz telewizorem.Obok stał większy stół z czterema krzesłami,obrusem w kwiaty i bukietem piwonii.

Obok salonu znajdowała się przytulna kuchnia i trzy pokoje.W jednym z pomieszczeń znajdowała się mała łazienka a w pozostałych dwa pokoje.Jeden był sypialnią kobiety a drugi pokojem gościnnym.

-Mam nadzieję że ten pokój ci odpowiada.Powinnaś się przespać a ja w tym czasie ugotuję obiad i gdy się obudzisz możemy porozmawiać.-uśmiechnęła się i zostawiła mnie w pokoju gościnnym.

Położyłam się na miękkim łóżku i odetchnęłam.Zatopiłam twarz w dłoniach a łzy nabrały się do moich oczu.

Byłam tak wdzięczna tej kobiecie że nie mogę tego opisać.W końcu ktoś się o mnie zatroszczył i mogłam się wyrwać od tego potwora.Nabrałam nadziei na moje dalsze życie...

Po dwóch godzinach obudziły mnie zapachy z kuchni.Podniosłam się z łóżka i zobaczyłam jak wyglądam...

Moje ciuchy były pobrudzone od piachu i przetarte.Na mojej twarzy widniały już mniej widoczne siniaki jak i na całym ciele.Moje ciało było wychudzone a mój organizm przemęczony.

Powędrowałam do kuchni i zobaczyłam gotującą Beatrice.

-O już wstałaś!Mam nadzieję że czujesz się lepiej...Obiad będzie za pół godziny więc jeśli masz ochotę możesz się umyć.W twoim pokoju jest szafa i ubrania po mojej wnuczce.Możesz sobie wziąć co chcesz.Zaraz przygotuję ci czyste ręczniki i dam kosmetyki którymi możesz się umyć.-powiedziała i poszła do toalety przygotować dla mnie rzeczy.

Wybrałam z szafy jasne jeansy i białą koszulkę.Poszłam pod prysznic i puściłam ciepłą wodę.

Brakowało mi tego... Moje ciało się odprężyło pod kroplami ciepłej wody i żelem do ciała.Umyłam także włosy i wyszłam z pod prysznica.

Osuszyłam ręcznikiem włosy i je rozczesałam a następnie się ubrałam w przygotowane wcześniej ciuchy.Wyszłam z toalety i pokierowałam się do kuchni.

-W samą porę!Siadaj do stołu a ja już podaję obiad.-powiedziała uśmiechnęta a ja usiadłam na krześle.

Z każdym kolejnym kęsem jedzenia czułam że żyje.W willi jadłam za zwyczaj tylko śniadanie przez co miałam okropnie mało energii.

-A więc Mirabella... Mogłabym z tobą porozmawiać?-zapytała przełykając jedzenie.

-Tak?

-Skąd te siniaki na twarzy?-zapytała z troską.

-T-to... Mój chłopak mnie bił...-nie wiedziałam jak to wytłumaczyć.

-Skarbie wiedz że ze mną jesteś bezpieczna...Nie pozwolę żeby ktoś skrzywdził ciebie lub dziecko.-złapała moją dłoń a ja uśmiechnęłam się ciepło.-A w sprawie dziecka... Byłaś u lekarza? Wiadomo czy wszystko w porządku?

-Nie byłam...Ale bardzo bym chciała.-powiedziałam.

-Jutro pójdę z tobą do lekarza...Nic się nie bój będę z tobą.-uśmiechnęła się i wstała od stołu zabierając talerze do zmywarki.

Beatrice to nie kobieta tylko anioł...

CoffeehouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz