Rozdział 36

83 8 0
                                    

- Dobra idę pierwsza.
- Nie zgadzam się na to.
- To ja tu mogę ich zamrozić albo uniknąć strzału. Ja idę pierwsza i dam wam znać kiedy możecie wejść.
- Nie ma nawet mowy że puścimy się samą.- zamroziłam im potajemnie nogi do ziemi.
- Zobaczymy jak mnie powstrzymasz kiedy nie możesz się ruszyć. Kiedy was odmrożę to będzie znak że możecie wchodzić i lepiej bądźcie cicho bo nas przyłapią.
Weszłam powoli do budynku tak żeby nikt mnie nie zauważył.

Shane

- Zobaczymy jak mnie powstrzymasz kiedy nie możesz się ruszyć. Kiedy was odmrożę to będzie znak że możecie wchodzić i lepiej bądźcie cicho bo nas przyłapią.- powiedziała Hailie. Jaka ona jest sprytna. Weszła powoli do budynku tak żeby nikt jej nie zauważył. My tak staliśmy przymrożeni do ziemi z pistoletami w rękach i czekaliśmy aż Hailie nas odmrozi.
- Dobra czy Vince się zgodził na zapisanie ich na to?
- Jeszcze nie wiem.
Chwilę sobie jeszcze pogadaliśmy oczywiście po cichu.

Hailie

Gdy jakiś koleś mnie zauważył ja go od razu zamroziłam i szłam dalej szukać dziewczyn.
- Ani kroku dalej dziewczynko.- zauważyłam moje siostry przywiązane do krzeseł z naszyjnikami. No tak zapomniałam, że nikt nie wie o naszych mocach oprócz braci.
- Wypuść je.
- Nie ma mowy, a ty do nich dołączysz.- Spryknęłam palcami żeby chłopcy tu przyszli.
- Chyba śnisz.
- Jak sobie chcesz.
- Jesteś taki cwany, a boisz się zaatakować dziewczynę?
- Niczego się nie boję, złotko.
- To dawaj.- zaczeliśmy się bić. Kiedy on chciał mnie uderzyć robiłam uniki. Po pewnym czasie dołączyli do nas chłopcy. Mężczyzna znowu próbował mnie uderzyć, a ja w ramach uniku zrobiłam mostek i kiedy robiłam gwiazdę w tył uderzyłam go nogą w twarz i wstałam na ziemię.

Rodzina Monet - ŻywiołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz