Angel
No więc kolejny raz Husk i Alastor siedzą w studiu Valentina tylko że tym razem nie patrzą jak ruchają mnie klienci tylko jak będę tańczył na rurze. No cóż bywa.
Właśnie stoję już na scenie obok Valentina i czekam na znak że mogę zaczynać.
Husk z Alastorem siedzą za kurtyną aby nikt ich nie zobaczył ale bardzo dobrze widzą mnie.🕸️🕷️🕸️
Już skończyłem tańczyć i nie było jakoś tragicznie ale czułem się bardzo źle z tym widokiem innych na sobie. Jakby byłem prawie nagi a inni się patrzą jak tańczę. Przeszły mnie ciary na tą myśl i zrobiło mi się zimno.
Cały czas myślałem nad tym co teraz w tej chwili myśli sobie o mnie Alastor i Husk a co myśli Valentino? Czy dałem z siebie wszystko? Czy Valentino będzie zadowolony? Czy Valentino powie że byłem chujowy? A może powie że jestem beznadziejny i mi przywali? A może tym razem mnie pochwali i przytuli? Z jednej strony wokal bym aby mnie przytulił ale jego dotyk jest okropny. Jego dotyk mnie wręcz parzy a wtedy czuję jakby mi się skóra dosłownie wypalała. Brzydzę się nim. Brzydzę się sobą przez to co robię.
Teraz czuję się jak zabawka. Dokładnie. Valentino mówi co mam robić a ja mam to robić. On może wszystko a ja nic. On mną kieruje a ja robię ruchy które mi rozkazuje. A jeśli nie zrobię co on chce to mogę uznać że jestem martwy albo zgwałcony. Wokal bym tą pierwszą opcję. Bo już jestem martwy. To był bym podwójnie martwy? Nie mam pojęcia. Ciekawe.
Jak tańczyłem wszyscy ludzie krzyczeli i wiwitowali. Cały czas rzucali we mnie pieniędzmi a niektórzy kwiatami. Jeden koleś rzucił we mnie białą różą z czarną wstążką taką jak daje się na pogrzeb. Co to miało znaczyć?
Nie mam pojęcia. Zapewne się przekonam w późniejszym czasie.
Czułem na sobie wzrok wszystkich ludzi w sali i czułem straszny stres że coś mu nie wyjdzie i to spierdolę.
Raz ześlizgnęła mi się dłoń ale udało mi się to szybko odratować że tak miało niby być. Poprostu gdy spadłem zrobił fikołka zawieszając się do góry nogami na rurze. Więc wyszło jakby to było zaplanowane ale czułem wtedy tak ogromny strach przechodziła przezemnie wielka adrenalina na samą myśl co może się jeszcze stać. Bałem się że Valentino wejdzie na scenę i mi coś zrobi jednak nie doczekałem się tego momentu ponieważ Valentino nie wszedł na scenę a tylko pokazał mi kciuka w górę czyli chyba nie jest zły na mnie. Chyba. Boję się.
Boję się. Boję się. Boję się. Boję się. Boję się. Boję się. Boję się. Boję się. Boję się. Boję się. Boję się. Boję się.
Może nie zrobi mi nic tym razem? Taką mam nadzieję. Lecz dużo ludzi powtarza że nadzieja jest matką głupich noi mają rację bo zawsze gdy miałem na coś nadzieję to nagle wszystko się pierdoliło. Nawet gdy chciałem się zabić też się spierdoliło. Bo Charlie weszła i na siłę kazała mi zwymiotować leki które przed chwilą wtedy wziąłem. Miała farta bo dopiero je połknąłem wtedy.
Siedziałem przy barze i patrzyłem się na Huska jak nalewa drinki. Spojrzałem na jego dłonie po czym na mojego drinka który przede mną stał. Wypiłem drinka i podałem mu pusty kieliszek.
— Więcej. — Zarządziłem na co on zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na piersi.
— Nie. — Orzekł.
Spojrzałem mu w oczy i wstałem od baru obrażony. Usiadłem na blacie baru i przybliżyłem się do Huska.
— Czemu? — Zapytałem udając sztuczny smutek bo tak naprawdę byłem wściekły że mówi "nie".
Spojrzał na mnie oczami pełnymi pustki bez żadnych emocji.
— Bo to ci nie pomoże. Mówiłem ci że nie znajdziesz rozwiązania na dnie kieliszka. — Wymamrotał.
— A gdzie? W twoim łóżku? — Uśmiechnąłem się zadziornie.
— Nie.
— To jak się zabiję?
— Wtedy tak ale lepiej nie. — Wywrócił oczami na co zszedłem z blatu i uciekłem do mojego pokoju.
Usiadłem obok łóżka i wyciągnąłem cyzoryk. Mam już tego dosyć. Wszyscy mają mnie dosyć…
Wyciągnąłem z pod łóżka nasenne tabletki całą paczkę i otworzyłam je. Wyjąłem z 30 tabletek i wziąłem je do buzi.
Połknąłem je bez użycia wody bo nie chciało mi się iść po wodę do kuchni i wtedy weszła Charlie widziała że coś połykam…
— Angel-... — Wymamrotała.
Usiadła przy mnie i wyjęła paczkę tabletek z mojej dłoni i spojrzała co to za tabletki.
Zabrała mi siłą cyzoryk z dłoni.
— Ile tego wziąłeś? — Zapytała przerażona. Widziałem strach w jej oczach.
— Trzydzieści...— Wyszeptałem na co Charlie rozszerzyły się oczy.
— Angel słuchasz mnie kurwa! — Wykrzyczał Val czym oderwał mnie od myśli i spojrzałem na niego z szokiem.
— Zamyśliłem się -...
— Widzę Angie.
Podszedł do mnie i wziął mnie na ręce z środka sceny. Nikogo już nie było. Husk i Alastor siedzieli dalej tam gdzie siedzieli.__________________________________
Kolejny rozdział na 7 gwiazdek.
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
![](https://img.wattpad.com/cover/367475950-288-k624292.jpg)
CZYTASZ
Alastor VS Husk Czyli RadioDust VS HuskerDust
FantasyAngel nie wraca do hotelu od tygodnia. Po pracy z Valem gdy kolejny raz Val wykorzystał Angela to załamał się jeszcze bardziej niż zwykle. Angel dostaje ciekawą propozycję od Cherry. Czy Angel zdoła się propozycji czy raczej polegnie wystawionemu mu...