Rozdział 23

81 14 8
                                    

Alastor

Czekając na powrót Angel'a postanowiłem zrobić Jambayale. Może akurat sobie zje gdy wróci. Zapewne będzie zmęczony po pracy i wykończony. Nie było go bardzo długo.

Usiadłem sobie na kanapie w salonie i przyszła ta walona mola. Spojrzałem na nią z nienawiścią.

— Co chcesz? — Zapytałem obojętnym głosem przekręcając oczami.

— Coś knujesz! Nigdy nie byłeś miły dla Angel'a! Co wymyśliłeś tym razem co? — Powiedziała wściekła wymachując rękami.

Naprawdę musiał przyjść ta suka i będzie mi teraz pierdoliła że jestem o coś podejrzany tylko dlatego że jestem miły dla pajączka? Pierdolnięta suka.

— O naprawdę? Masz rację… — Zacząłem z sztucznym smutkiem. —Knuję się zmienić bo przecież poto jest ten hotel prawda? — Zapytałem ją z perfidią i akurat weszła Charlie więc słyszała co mówiłem.

— Vaggie zostaw Alastor'a w spokoju. On jest naprawdę dobry i chce się zmienić widzisz. Zaprzyjaźnienie się z kimś i bycie dla kogoś miły to jest bardzo dobra zmiana. — Wyjaśniła jej Charlie tak jakby Vaggie nie wiedziała. Wróć Vaggie nie chce o tym myśleć i wiedzieć bo mnie nie lubi.

Vaggie podkręciła głową w potem uniosła brwi. Wyszła z salonu idąc schodami do swojego pokoju.

Charlie usiadła obok mnie.

— Nie przejmuj się nią Al. Wiesz ona na różne rozkojarzenia. — Powiedziała spokojnie ale też smutna przez zachowanie Vaggie.

Spojrzałem na Charlie i objąłem ją jedną ręką.

— Wiem kochana spokojnie. — Uspokoiłem ją na co się uśmiechnęła.

— Jakby coś ci jeszcze mówiła to mi powiedz. — Rozkazała mi.

— Dobrze. — Zgodziłem się.

— Idę z nią pogadać. — Poinformowała na co skinąłem głową i poszła szybko do swojego pokoju gdzie już jest Vaggie.

Usłyszałem otwieranie drzwi z holu a potem trzaśnięcie. I nic więcej. Tylko to. Żadnych kroków? Dziwne. Wstałem i poszedłem zobaczyć do drzwi.

To co zobaczyłem… Angie…  Podszedłem do Angel'a który siedzi pod drzwiami z skulonymi nogami i zapewne płacze po cichu. Podniosłam go do siebie na ręce i przytuliłem. Angie odrazu się do mnie przytulił i tak on płacze…

Angel

Val mnie umył o dziwo był delikatny i taki miły. On sto procent mną manipuluje właśnie.

Najbardziej boli mnie to że ja go kocham i kochałem a on mnie tak traktuje i tak mnie potraktował…

Siedzę sobie na kanapie w biurze Val'a i piję herbatkę którą zrobił sobie Val ale ja mu ją zabrałem. Tak Val zrobił herbatę dla siebie a ja zabrałem mu i ją piję. Skoro nie zrobił dla mnie to jest wspólna i niech wypierdala.

Czekam na Val'a bo poszedł rozmawiać z Vox'em i ma zaraz wrócić. Ciekawe o czym rozmawiają. Może o mnie? Dlaczego tak myślę… Czemu jak ktoś o czymś rozmawia i się śmieją to odrazu myślę że śmieją się ze mnie… To jest wykańczające.

Valentino wrócił i usiadł przy mnie. Odrazu zauważyłem że jest jakiś bardziej zły i smutny jednocześnie. Napiłem się dwa łyki herbatki i spojrzałem na Val'a a on na mnie.

— Co dobra herbatka? — Zapytał wyjątkowo spokojnie.

Kiwnąłem głową że tak i się uśmiechnąłem na co on też się uśmiechnąłem.

— Co ci mówił Vox? — Zapytałem bo nie wiem czemu ale chcę wiedzieć dlaczego jest zły i smutny jednocześnie.

Val pokręcił głową a potem spojrzał na mnie ponownie.

— Chodziło o Vel. Nie ważne. — Poinformował mnie.

— Coś się stało Vel? — Zapytałem trochę wystraszony.

— Wiesz była w domu u mnie i u Vox'a i miała ugotować makaron. — Zaczął. — W przepisie pisało zagotuje cztery szklanki wody. — Powiedział i spojrzał na mnie.

— I co? — Zapytałem aby mówił dalej.

Val się uśmiechnął zagryzając wargę.

— Wiesz- Ugotowała cztery szklanki wody. — Val się zaśmiał ale po chwili spoważniał.

— W sensie? — Nie rozumiałem.

— Ugotowała dosłownie cztery szklanki wody. No wiesz wzięła cztery szklanki nalała do nich wody i postawiła na palniki-… — Val się pod nosem zaśmiał a potem z poważaniał. — Ja nie wiem czy się kurwa śmiać czy płakać.

Mimowolnie się zaśmiałem i zasłoniłem sobie buzię dłonią.

— Ona naprawdę? — Zapytałem niedowierzając i się śmiejąc.

— Tak naprawdę. Pierdolnięta co nie? — Zaśmiał się też trochę.

— Bardziej niż pierdolnięta. — Przyznałem śmiejąc się.

Czy ona naprawdę to zrobiła? Można być aż takim głupim? Japierdole -... Naprawdę? XDD

Jakoś fajnie mi się teraz rozmawia z Val'em jest taki inny taki lepszy podoba mi się to. Bardzo mi się to podoba.

— Ej Val. A lubisz mnie? — Nie wiem poco oto pytam skoro już mówił mi że nie.

— Nie. — Val odpowiedział odrazu i zrobił poważną minę.

Zrobiłem też poważną minę i spojrzałem na niego.

— A kochasz? — Zapytałem bardziej smutnym głosem.

— Ja? Ciebie? Ty jesteś jakiś pierdolnięty? Jak ktoś może kochać taką dziwkę jak ty? Jesteś tylko jebaną dziwką. A jeszcze mówiłeś mi że ubierasz spódniczki bo się czujesz jak dziewczynka. No proszę cię kto kochał by takiego kogoś jak ty? Jesteś zwykłą dziwką rozumiesz? Nikt cię nigdy nie będzie kochać naprawdę z miłości. — Obraził mnie najbardziej jak umiał to zrobić.

Odłożyłem herbatkę na stolik obok i wstałem. Dobrze że Val dał mi swoje ciuchy. Są na mnie za duże ale przynajmniej wygodne. Czarna bluza i czarne spodnie dżinsowe które są też na mnie owiele za szerokie i Val założył mi do nich pasek.

— Więc idziesz już? — Zapytał jakby był ślepy. Cofnij. On jest ślepy.

— Tak pa… — Pożegnałem się i wyszedłem z biura Val'a.

Szybkim krokiem opuściłem siedzibę Vees i ruszyłem bardzo szybko pod Hazbin. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w środku Hotelu…

__________________________________

Kolejny rozdział na 8 gwiazdek kochani ❤️ ❤️ ❤️

Jest pierwszy rozdział książki z pytaniami do postaci z Hazbin'a i Helluv'y kochani❤️❤️❤️

Alastor VS Husk Czyli RadioDust VS HuskerDust Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz