Rozdział 14

98 14 2
                                    

Husk

    Cały dzień siedziałem przy barze. Angel rano gdzieś wyszedł a Alastor z Charlie nie wrócili od wczoraj. Nie wiem nawet gdzie są bo się ich nie pytałem. Gdzie Charlie z Alastorem są do cholery cały dzień i kurwa od wczoraj?
    Angel wszedł do hotelu cały zapłakany. Ma podbite oko. Leci mu krew z wargi i ma rozwaloną brew. Noi jest cały w krwi mniej więcej od pasa w dół. Spojrzałem na Angela przerażony.
    Angel się rozejrzał do okoła siebie po czym do mnie podbiegł i bez słowa się przytulił do mnie tak mocno że nie dał rady bym go nawet teraz odsunąć odemnie.
    O co chodzi co się stało Angelowi? Może znowu Valentino… Debil z Val'a. Kiedyś zabiję tą jebaną ćmę niech się tylko Alastor o tym dowie co mu znowu idiota zrobił. Nie chcę pytać Angela i dopytywać co się stało bo mogę się tylko domyślać. Nie chcę aby było mu bardziej smutno opowiadając co się stało. Wiem że go to boli.
    Położyłem dłonie na plecach Angela i głaskałem go po włosach próbując uspokoić. Angel tak bardzo płacze on się dusi płaczem…
    Wstałem z stołka na którym siedziałem przy barze i wziąłem Angela na swoje ręce bo dalej był we mnie mocno przytulony. Poszedłem z nim do swojego pokoju i zabrałem z szafki apteczkę. Posadziłem Angel'ka na swoim łóżku ledwo go odemnie od czepiając odemnie. Usiadłem przy nim i przyłożyłem mu do brwi wacik.
— Opatrzę ci i się poprzytulasz dobrze? — Powiedziałem troskliwym głosem pełnym współczucia na co Angel kiwnął głową na zgodę i przetarł sobie oczy dłonią.
— Ałć… — Wycedził pod nosem.
— Podobno lubisz ból.
— Ale oczy mnie szczypią od tuszu tego nie lubię… — Zapłakał zaciskając oczy.
   Wziąłem plastry lekarskie i zakleiłem mu wacik na brwi tak aby się mu ładnie trzymał. Musi się mu zatamować krew abym mu to lepiej opatrzył.
   Zabrałem kolejny wacik i zmoczyłem go wodą utlenioną.
— Otwórz oczka. — Poprosiłem na co Angel owtorzyl oczy mrugając niby co jakiś czas przez ból który czuł mając tusz w oczach.
   Przetarłem mu oczy z tuszu tak że już go nie szczypały oczy a potem wytarłem mu kolejnym wacikiem który też był popsikany wodą utlenioną krew z zranionej wargi. Oh te oko jego wygląda strasznie.
   Zabrałem kolejny wacik który również miał na sobie wodę utlenioną i delikatnie przemyłem Angel'owi podbite oko starając się nie sprawiać mu większego bólu niż właśnie przechodzi. Biedaczek. — pomyślałem.
     Poszedłem do baru  i wziąłem z mini lodówki przy barze zimny okład. Dokładnie był to plastikowy ananas z wodą w środku która jest teraz lodem. Wróciłem do Angela i przyłożyłem mu to do oka.
— Trzymaj sobie tak na oczku. — Rozkazałem miłym tonem głosem który był bardzo opiekuńczy. Angel posłuchaj i złapał za zimny okład i trzymał go na oku a ja zająłem się jego brwią.
    Zabrałem z apteczki szwy i kolejne waciki. Zmoczyłem waciki wodą utlenioną i przemyłem tu brew po czym założyłem szwy. Miał taką dużą ranę że potrzebował aż 9 szwów.
Z resztą wargę też ma chyba do szycia bo cały czas nie chce przestań krwawić.
    Nakleiłem mu opatrunek na brew a potem opatrzyłem w ten sam sposób jego wargę. Na wargę poszły 4 szwy. Niech się tylko kurwa Alastor'ek mój kochany "posiadacz mojej duszy" dowie.
    Wziąłem specjalną mać którą używa się na duże siniaki jednak dobrałem ją tak aby nie zaszkodziła mu jeśli wpadła by mu do oka. Jeśli Angel jęczał przez tusz w oku to teraz by już po straż trzeba było dzwonić bo myśleli by że się pali czy coś.
   Położyłem Angela do łóżka a on po chwili usiadł i się do mnie przytulił.
— Daj chwilkę odłożę tylko rzeczy na miejsce. — Poinformowałem na co Angel mnie puścił a ja odłożyłem rzeczy na miejsce tak jak mówiłem.
    Usiadłem przy Angelu a on się do mnie przytulił na co też to przytuliłem. Zabrałem maść którą położyłem obok i posmarowałem mu delikatnie sine oczko po czym odłożyłem maść na szafkę i przytuliłem Angela bardziej aby dać mu trochę więcej wsparcia żeby wiedział że nie jest sam i był mniej smutny.

__________________________________

666 słów trochę krótszy rozdział ale za to opowiem wam historię co kiedyś się wydarzyło.

Byłam u babci na noc i nagle usłyszałam syreny więc wyjrzałam za okno a tam przyjechało 5 straży pożarnych. Pomyślałam Wtf co się dzieje a potem przyjechały kolejne straże. Naliczyłam ich wtedy 12. Więc zastanawiam się co się tam kurwa stało. Wiecie co się okazało? Dziewczynka wrzuciła frytki na za bardzo rozgrzany olej i ten olej jej rączkę ochlapał a że była sama w domu wezwała tyle straży jakby nie wiadomo co się stało. Z tego co wiem potem ją wynieśli jedni strażacy owinięta tym kocem termicznym aby jej schłodzić te oparzenia potem nie wiem co było. Ale że 12 straży do tego? XD
  

Kolejny rozdział na 6 Gwiazdeczek kochani ❤️

Zaraz wrzucę wam 1 Rozdział Stolitz ❤️❤️❤️

Alastor VS Husk Czyli RadioDust VS HuskerDust Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz