Rozdział 15

1.7K 184 56
                                    

Leżałem na łóżku próbując czytać książkę mimo późnej pory, ponieważ nie mogłem zasnąć.

Wcześniej zadzwoniłem do Huntera – niby od niechcenia, a tak naprawdę chciałem zapytać co się u niej dzieje.

Niewiele się dowiedziałem, oprócz tego że Hunt, Ana i Ruby zamierzali w końcu wybrać się na tę wycieczkę. Mieli na nią jechać jakiś czas temu ale nie pozwoliło im na to załamanie pogody.

Skończyłem rozmowę ze swoim przyjacielem i… Cały czas o niej myślałem.

O jej ślicznych, załzawionych oczach w kształcie migdałów i pełnych ustach. O piegach na jej małym nosie i tym jak bardzo lubię gdy ma wysoko upięte włosy.

O tym że płakała, a ja potraktowałem ja podle.

Traktowałem ją protekcjonalnie od samego początku i fakt – najwyraźniej źle ją oceniłem.

Miałem ją za zapatrzoną w siebie leniwą nastolatkę z dobrego domu, a tymczasem… Ona chyba naprawdę miała ciężko, skoro nawet na wakacjach szukała pracy dorywczej, sprzątając i gotując u obcych ludzi…

Owszem była opryskliwa i trochę bezczelna, ale to cholerny dzieciak, a ja nie ułatwiałem sprawy swoimi żenującymi teksami, a jako nastolatek – czyli mniej więcej w jej wieku - miałem depresję, byłem uzależniony od tabletek uspakajających i otarłem się o śmierć, ponad to imprezowałem jak mało kto, więc jestem ostatnią osobą która miałaby prawo ją oceniać, tym bardziej tak niesprawiedliwie i przez pryzmat swoich własnych przeżyć i traum.

Naprawdę chciałem to naprawić.

I nie wiem czy to zbieg okoliczności, czy przeznaczenie ale właśnie wtedy kiedy zacząłem się zastanawiać co mam zrobić aby ją zobaczyć i przeprosić usłyszałem swój telefon.

- Tak? – odebrałem połącznie widząc obcy numer.

 - Vince? – odezwał się dziewczęcy głos więc poczułem przyspieszone bicie serca.

- Tak…

- O rany, całe szczęście że odebrałeś.  Przepraszam za późną porę. To ja, Ana… Słuchaj, mamy problem bo Ruby strasznie źle się poczuła. Gorączkuje i bardzo boli ją brzuch… Martwię się że to coś poważnego, może wyrostek, nie wiem nie znam się na tym…. Możesz przyjechać?

- Jasne… - odpowiedziałem bez zastanowienia. Wstałem z łóżka przeczesałem włosy palcami, zarzuciłem na siebie ciuchy i od razu ruszyłem do wyjścia – Będę za kilkanaście minut.

- Dzięki, to czekamy – rozłączyłem się i już po dwudziestu minutach wszedłem do domu Asha kierując się do jej sypialni.

Kiedy byłem już w jej pokoju zobaczyłem delikatne ciało ubrane  w krótką koszulkę, więc natychmiast przykryłem ją kołdrą, ponieważ drżała z zimna. Leżała w pozycji embrionalnej, a jej twarz sprawiała wrażenie niemal nieprzytomnej,  długie czarne rzęsy leżały na policzkach odznaczając się na jasnej skórze, usta miała lekko rozchylone jakby ledwo oddychała, a kasztanowe włosy rozsypane w nieładzie na białej poduszce.

- Hej… - dotknąłem delikatnie jej ramienia próbując przekręcić ją na plecy, w celu wykonania badania, ale jedynie jęknęła głośno i mocniej podkurczyła nogi – Ruby, muszę cię zbadać. Chcę zobaczyć co się dzieje, aby móc ci pomóc… - odparłem łagodnie z nieco zbyt dużą czułością odgarniając kosmyk jej ciemnoczerwonych włosów, który przykleił się do bordowych, wilgotnych ust.

Boże, ależ ona była piękna.

Naprawdę nie powinienem teraz o tym myśleć ale nie potrafiłem wyprzeć tego z głowy. Nie, kiedy miałem nieograniczoną możliwość wpatrywania się w jej zjawiskowy profil. Jednak musiałem ją przede wszystkim zbadać, ponieważ chciałem jej pomóc, dlatego znowu delikatnie dotknąłem jej ramienia sugerując aby przekręciła się na plecy.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz