Rozdział 40

1.7K 186 85
                                    

Vince

Życie w małżeństwie jest zdecydowanie niedoceniane przez większość mężczyzn.

Osobiście stawałem się fanem bycia mężem, i uznawałem to za bardzo ciekawe i niespotykanie przyjemne doświadczenie.

Oczywiście wybór partnerki jest tutaj z pewnością kluczowy, nie mniej jednak nie miałem powodów do narzekań.

Moja żona zaliczyła egzaminy, i mogła wrócić do szkoły, co prawda bardzo stresowała się przed pierwszym dniem, ale na szczęście udało mi się ją uspokoić i zarazić pozytywnym nastawieniem. Obawiałem się tego, że Ruby wpadnie w wir nowych znajomości, pozna wielu nastoletnich chłopaków którzy z pewnością będą nią mocno zainteresowani, ale mimo tego jak bardzo się martwiłem, uważałem że powinna posmakować normalnego życia. Ufałem jej na tyle na ile potrafiłem zaufać drugiej osobie, nie byłem w tym dobry ale przynajmniej się starałem. Liczyłem że się nie zakocha i nie odejdzie ode mnie zbyt szybko, ale nie miałem co do tego pewności, poza tym przecież nie mogłem  zabronić jej zadurzyć się w kimś w swoim wieku. Kochałem ją, ale zdawałem sobie sprawę z tego że być może jestem jedynie rozwiązaniem tymczasowym, i mimo że wierzyłem w jej zapewnienia o uczuciu którym mnie obdarzyła i szczerość jej intencji, o tyle wiedziałem że Ruby jest osiemnastolatką, a osoby w tym wieku szybko się zakochują i równie szybko odkochują. Perspektywa tego że ona mnie zostawi w momencie, w którym przestanę być jej potrzebny bolała jak cholera, ale prawdą było, że nie miałem prawa wymagać od nastolatki dozgonnej miłości i przywiązania - nie ważne jak bardzo na to liczyłem. Sam byłem już dojrzałym facetem marzącym o stabilizacji u boku dziewczyny z moich marzeń, ale dziewczyna ta była wciąż bardzo młoda i musiałem o tym pamiętać, nie ważne jak bardzo zależało mi na tym aby została ze mną już na zawsze.

Tak więc Ruby chodziła do szkoły od kilku dni, i z tego co zauważyłem nie zdawała się być zachwycona, chociaż ja osobiście bardzo dobrze wspominałem lata kiedy uczęszczałem do szkoły w Stanach. Miałem wielu znajomych i świetnie się bawiłem, naukę pozostawiałem raczej na drugim planie, ale byłem wtedy czternastoletnim gówniarzem, więc chyba nie pozostawałem wyjątkiem.

W Japonii natomiast wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Musiałem chodzić w mundurku i dostosowywać się do pozostałych uczniów w każdym, nawet najmniejszym szczególe, ponad to panowała tam dyscyplina do której wcześniej nie byłem przyzwyczajony. Ze szkoły musiałem od razu wracać do domu, ponieważ nie wolno nam było pokazywać się w mundurku nigdzie poza nią (nie mogłem nawet zatrzymać się w sklepie po drodze, gdy na przykład zapomniałem wody, ponieważ byłoby to okazanie braku szacunku dla mojego stroju i placówki w której się uczyłem), wszyscy wyglądali tak samo, musieliśmy nosić nie tylko identyczne ubrania, ale też takie same fryzury - zarówno chłopcy jak i dziewczęta, a jeśli ktoś się wyróżniał (na przykład barwą włosów lub oczu) musiał pisać podanie do dyrektora. I mówię poważnie – jakkolwiek niedorzecznie to brzmi. 

Ja jestem czarnooki i czarnowłosy, więc pod tym względem nie odbiegałem od reszty, i szczerze tego nie znosiłem, ponieważ od zawsze kochałem wszystko to co inne. Być może między innymi również dlatego od razu oszalałem na punkcie Ruby – ona z tymi swoimi wiśniowymi, kręconymi włosami, różnokolorowymi oczami, piegami i całą masą barw połączoną w tak ujmującą całość, uosabiała wszystko to co inne, w porównaniu do monotonnego świata, w którym musiałem funkcjonować przez tak wiele lat.

Jak wcześniej wspomniałem w Stanach sytuacja wyglądała zgoła inaczej i wydawało mi się że Ruby się spodoba, ale najwyraźniej byłem w błędzie.

- Szkoła to jakiś koszmar! – krzyknęła wchodząc do sypialni i upadła twarzą na łóżko. Akurat wyszedłem spod prysznica i zakładałem koszulę, patrząc na jej ciało w plisowanej spódniczce i białej koszulce. Wyglądała jak mokry sen każdego faceta, marzącego o romansie ze słodką, niewinną uczennicą, niby już dorosłą, ale wciąż niedoświadczoną i tak bardzo młodą… Cholera. Zawsze patrzyłem na takich mężczyzn z naganą i dezaprobatą, a koniec końców skończyłem jako jeden z nich.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz