Rozdział 25 - Stan faktyczny

261 4 0
                                    

- O czym chciałeś pogadać? - Spytałam brata. Po zjedzonym wspólnie śniadaniu, wyszliśmy z Jacksonem z domu w kierunku sklepu. Jednak po przejściu prawie kilometra wciąż się nie odzywał.

- Prawdopodobnie jesteś przerażona, dlatego zanim wrócisz do spanikowanej Agnes chciałem rozwiać jakiekolwiek wątpliwości.

- W związku?

- Z tatą. Musisz znać też stan faktyczny co wydarzyło się po śmierci mamy.

- Czy możemy nie...- zaczęłam, mimo że w głębi duszy chciałam się dowiedzieć czegoś o ojcu. Jednak coś powstrzymywało mnie, aby samej zapytać któregoś z braci.

- Nie - odparł stanowczo. - Tata owszem po twoich narodzinach chciał mnie razem z Lukasem wysłać do internatu. Sam nam o tym powiedział i wytłumaczył po latach, dlaczego chciał to zrobić. Jak wiesz dzięki mamie ostatecznie tam nie trafiliśmy. - Przerwał na chwilę biorąc głębszy wdech. - Po tym jak musieliśmy wrócić i zostawić cię z Agnes. Nie potrafiliśmy sobie sami z niczym poradzić. Na dodatek nie byliśmy wstanie przebywać we własnym domu. Na każdym kroku widzieliśmy jak się do nas śmiała, jak piekliśmy czy gotowaliśmy z nią różne rzeczy w kuchni, jak graliśmy w planszówki lub oglądaliśmy filmy w salonie. Tam było za dużo wspomnień. Dlatego zaproponowałem tacie, czy mógłby mnie zapisać do szkoły z internatem.

-Co?! - Przystanęłam i spytałam zdziwiona.

- Na początku sam nie chciał się zgodzić. - Usiedliśmy na pobliskiej ławce. - Przyznałem mu, że wolę mieszkać w internacie choćby za rogiem niż w tym samym domu, w którym spędziliśmy z nią całe życie. Wytłumaczyłem mu jak się czuje. Długo wtedy rozmawialiśmy. Spytaliśmy Lukasa co on na to, a on był tego samego zdania co ja. Też nie chciał mieszkać w tym domu. Jednak tata nie chciał żebyśmy mieszkali daleko od niego. Poszliśmy na kompromis. Spytał czy mielibyśmy coś przeciwko gdybyśmy przeprowadzili się do innego domu na stałe. Wolał to niż żebyśmy przenieśli się do internatu. Nie sprzedał do dziś tego domu w którym mieszkaliśmy z mamą. Zresztą to tam teraz mieszka. Zbiegiem lat stało się to dla mnie do zniesienia przebywać w tym miejscu. Przeprowadziliśmy się wtedy do centrum. Zmieniliśmy szkołę i choć na początku było ciężko, nigdy nie żałowałem, że to zrobiłem. Wcześniej, przed śmiercią mamy, nie miał dla nas tyle czasu ile byśmy chcieli z nim spędzać. Nie był jednym z tych ojców, którzy przychodzą na każdy mecz synów. Nie ukrywam czasami było mi żal, że taki nie jest. Ale po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że w przeciwieństwie do tych ojców, to mój, niezależnie czy udało mu się dotrzeć na mecz czy nie, na następny dzień wychodził ze mną, choćby na chwile, do ogrodu pograć w piłkę. Nie jest idealny, ale mimo wszystko jest naszym tatą i zawsze możemy na niego liczyć. Nie mówię tego żebyś rzuciła mu się teraz w ramiona. Mówię ci to dlatego, żebyś wiedziała, że zawsze chciał dla nas dobrze, wiedziała, że nie jest taki zły i przestała się go bać. Chciałbym, żebyś w jakimś stopniu mogła na niego spojrzeć z czystą głową, a nie tylko z opinią Agnes.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?

- Wiem jakie zdanie ma Agnes na jego temat i rozumiem, dlaczego mama przestraszyła się te kilkanaście lat temu. Wspomniałem, że wytłumaczył nam dlaczego chciał to zrobić. Gdy nie wracała do niego po tylu miesiącach, zaczął się bać, że ją straci. Zbliżał się nowy rok szkolny i myślał, że to spowoduje, że w końcu z wakacji wrócimy razem z mamą. Jednak poinformowała go, że nie zamierza jeszcze wracać. Wiedział, że dla mamy liczymy się najbardziej, więc wymyślił ten plan z internatem. Nigdy nie wytłumaczył nam tego, kiedy jeszcze żyła. Dopiero tego dnia, kiedy sam zaproponowałem moje przeniesienie do internatu. Kiedy mama jeszcze z nami była to ona pilnowała tego by nie przynosił pracy do domu, ale po zabraniu nas ze szpitala wrzucił się w wir pracy, aż do tamtego dnia. Chyba zrozumiał, że zostaliśmy mu tylko my. On... się zmienił. Na lepsze, jeśli można tak powiedzieć. Zaczął mniej pracować, a przynajmniej nie przy nas. Słuchał nas i dyskutował z nami w każdej naszej sprawie, nawet jeśli za chwilę miał jakieś ważne spotkanie. - Przerwał na dłuższą chwilę. - Żałuje, że stał się taki dopiero po jej śmierci.

- Mimo wszystko, to nie tłumaczy tego, że mówisz mi to dopiero teraz. - Zauważyłam, na co odwrócił wzrok.

- Po prostu... - Zaczął, ale widziałam jakby coś go hamowało - Bałem się, okej? - Spojrzał na mnie ponownie i dostrzegłam łzy w jego oczach. - Przecież mnie nie pamiętałaś, w sumie to wciąż nie pamiętasz. - Mówił z trudem. - Nie winie cię za to, ale jak mogłabyś uwierzyć jakiemuś obcemu facetowi, który uważa się za twojego brata i na dodatek opowiada ci o waszym tacie? Mało tego, podaje sprzeczne informacji do tych uzyskanych od swojej cioci. Bałem się, że nie będziesz chciała nam uwierzyć mimo że jesteśmy rodzeństwem. - Zaczął mówić coraz szybciej. - Oczywiście Lukas też miał być przy tej rozmowie no, ale przecież... - Przerwał, gdy się w niego wtuliłam.

- Uspokój się, dostajesz słowotoku. To, że was nie pamiętałam, nie oznacza, że już was trochę nie poznałam. Jesteście moimi braćmi, kiedy chcecie mi coś powiedzieć to po prostu to mówicie, a nie kłamiecie. Tak samo jest, jeśli czegoś nie chcecie mi powiedzieć, omijacie temat szerokim łukiem, żeby nie skłamać. Myślisz, że nie zauważyłam? Nie podoba mi się to, że nie mówicie mi o wszystkim, ale wiem, że nie chcecie mnie okłamać, prawda? - Odsunęłam się od niego i szukając odpowiedzi na zadane pytanie. Pokiwał twierdząco głową, więc znów go przytuliłam. - Nie musisz się już bać. Jestem tutaj. - Powiedziałam spokojnie. - Jeszcze przynajmniej przez jakieś cztery godziny. - Próbowałam zażartować, na co parsknął i przytulił mnie szczelniej. - Jestem twoją siostrą z lekkim ubytkiem pamięci, ale jednak nią jestem. Wierzę wam i zrobiłabym dla was wszystko co mogę. Tak działa rodzeństwo. - Odsunęłam się ponownie od niego na chwilę. - Ale możesz coś dla mnie zrobić? - Popatrzył na mnie uważnie. - Proszę cię, kiedy będziesz mi kiedykolwiek przedstawiał swoją dziewczynę, nie rób tego tak jak Luke. - Powiedziałam, na co oboje się zaśmialiśmy. 

PreciousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz