W zeszłą niedzielę po wspólnie zjedzonym obiedzie, pojechałam z Agnes na lotnisko pożegnać braci i ojca. Nie wiedziałam zbytnio jak mam się pożegnać z Thomasem i sam chyba zauważył moje zagubienie, bo sam zainicjował zwykły uścisk dłoni. Resztę niedzieli spędziłam wspólnie z Agnes i moimi podręcznikami.
Mimo że Thomas w niedziele poleciał z chłopakami do Nowego Jorku i nie musiał przez cały tydzień mieszkać na zachodnim wybrzeżu, to i tak przeprowadził się na początku nowego tygodnia. Przeprowadził to za dużo powiedziane, jak to mówił Luke. Ojciec wszystko zostawił w Nowym Yorku, a jedne co zabrał to laptop, walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami, no i oczywiście Berkleya.
Wynajął mieszkanie niedaleko naszego domu i kawałek od mojej szkoły. Widać było, że jest nowo urządzone i bardzo funkcjonalne. Poza jego sypialnią i gabinetem, były też trzy pokoje po jednym dla każdego z nas. Przestrzeń wydawała się być ogromna, jak na tyle pomieszczeń. Jednak jak na nowo zamieszkały lokal było przytulnie.
W tygodniu jeśli już spotykałam się z ojcem, to było to najczęściej w parku. Po całym dniu szkoły często byłam zbyt zmęczona, żeby pójść do kina czy teatru tak jak proponował. Wiedziałam, że gdybym tylko znalazła się w miękkim kinowym fotelu, to po paru minutach zasnęłabym. Dlatego często spacerowaliśmy przez kilkadziesiąt minut zanim zmierzaliśmy w kierunku jego mieszkania.
Był w stałym kontakcie z Agnes, ponieważ najczęściej kiedy ona miała wieczorny dyżur, to Thomas zabierał mnie na spacer i kolacje. Polubiłam chodzić z nim na spacery, szczególnie, że zawsze zabierał Berkleya. Często rozmawialiśmy o szkole i o moich planach na przyszłość, których wciąż nie miałam, dlatego też omijałam ten temat. Rozmawialiśmy też o mamie, jednak nie poruszaliśmy okresu, kiedy była ze mną w ciąży.
- Mam jeszcze dziadków? - Spytałam, przełamując się w sobie.
Wiedziałam jak mają na imię, jak i niektóre rzeczy na ich temat. Nie wypytywałam wcześniej o nich chłopaków. Wcześniej nie chciałam się czuć powiązana z kimś jeszcze oprócz braci, a teraz powoli oswajałam się z tą myślą.
- Tak – powiedział z lekkim uśmiechem – nie są już najmłodsi, ale mają się dobrze. Jeśli będziesz chciała to poznasz ich, gdy przylecisz na wschodnie wybrzeże. - Zaproponował jednak nie dałam mu jednoznacznej odpowiedzi – masz też...
- Dwóch wujków. Tak, wiem.
- Chłopaki ci coś wspominali? - Spytał ciekawy.
- Nie. Czytam dzienniki mamy, pamiętasz? - Przypomniałam, na co po chwili skinął głową.
Czasami miałam wrażenie jakbym się zgalopowała czytając jej wpisy. Że czytając te pamiętniki naruszam jej prywatność. Za każdym z tych razów mam ochotę zamknąć dany egzemplarz notatnika. Jednak chęć poznania jej, a przynajmniej co w danym momencie czuła, jest zbyt wielka. Czytając jej historie, patrząc na zmieniający się charakter pisma, mam wrażenie jakby nic mi nie umykało. To tak jakbym poznawała ją od początku. I choć Blair ze Scottem kilka tygodni wcześniej przeczytali kilka jej wpisów, nie czytali wszystkich dzienników.
Często zdarza mi się też myśleć o mamie wieczorem, a już szczególnie, kiedy wcześniej rozmawiałam z braćmi. Wtedy sięgam po aktualnie czytany zeszyt i czytam kilka stron. Prawie zawsze zasypiam w trakcie i budzę się z przytulonym pamiętnikiem do siebie.
- Masz mamę Emily, która robi podobno najlepsza szarlotkę w rodzinie. Twój tata Victor uwielbia uprawiać warzywa w swoim ogrodzie. A raczej oboje lubili, bo nie znam ich i...
- Nie przejmuj się. Kontynuuj – odparł motywującym głosem.
- Masz też dwóch młodszych braci. Johnniego, który ma żonę Elle i Joey'a, który ma żonę Mary- powiedziałam, a on parsknął pod nosem.
CZYTASZ
Precious
Teen FictionKłamstwo ma krótkie nogi, ale półprawda to przecież nie kłamstwo Zatajanie prawdy to też nie jest kłamstwo Natomiast wyparcie prawdy to już inna historia... poniekąd ta historia Wcześniejszy tytuł: Ukryta siła