Rozdział 35 - Załącznik do wiadomości

190 2 0
                                    

W zeszłą niedzielę po wspólnie zjedzonym obiedzie, pojechałam z Agnes na lotnisko pożegnać braci i ojca. Nie wiedziałam zbytnio jak mam się pożegnać z Thomasem i sam chyba zauważył moje zagubienie, bo sam zainicjował zwykły uścisk dłoni. Resztę niedzieli spędziłam wspólnie z Agnes i moimi podręcznikami.

Mimo że Thomas w niedziele poleciał z chłopakami do Nowego Jorku i nie musiał przez cały tydzień mieszkać na zachodnim wybrzeżu, to i tak przeprowadził się na początku nowego tygodnia. Przeprowadził to za dużo powiedziane, jak to mówił Luke. Ojciec wszystko zostawił w Nowym Yorku, a jedne co zabrał to laptop, walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami, no i oczywiście Berkleya.

Wynajął mieszkanie niedaleko naszego domu i kawałek od mojej szkoły. Widać było, że jest nowo urządzone i bardzo funkcjonalne. Poza jego sypialnią i gabinetem, były też trzy pokoje po jednym dla każdego z nas. Przestrzeń wydawała się być ogromna, jak na tyle pomieszczeń. Jednak jak na nowo zamieszkały lokal było przytulnie.

W tygodniu jeśli już spotykałam się z ojcem, to było to najczęściej w parku. Po całym dniu szkoły często byłam zbyt zmęczona, żeby pójść do kina czy teatru tak jak proponował. Wiedziałam, że gdybym tylko znalazła się w miękkim kinowym fotelu, to po paru minutach zasnęłabym. Dlatego często spacerowaliśmy przez kilkadziesiąt minut zanim zmierzaliśmy w kierunku jego mieszkania.

Był w stałym kontakcie z Agnes, ponieważ najczęściej kiedy ona miała wieczorny dyżur, to Thomas zabierał mnie na spacer i kolacje. Polubiłam chodzić z nim na spacery, szczególnie, że zawsze zabierał Berkleya. Często rozmawialiśmy o szkole i o moich planach na przyszłość, których wciąż nie miałam, dlatego też omijałam ten temat. Rozmawialiśmy też o mamie, jednak nie poruszaliśmy okresu, kiedy była ze mną w ciąży.

- Mam jeszcze dziadków? - Spytałam, przełamując się w sobie.

Wiedziałam jak mają na imię, jak i niektóre rzeczy na ich temat. Nie wypytywałam wcześniej o nich chłopaków. Wcześniej nie chciałam się czuć powiązana z kimś jeszcze oprócz braci, a teraz powoli oswajałam się z tą myślą.

- Tak – powiedział z lekkim uśmiechem – nie są już najmłodsi, ale mają się dobrze. Jeśli będziesz chciała to poznasz ich, gdy przylecisz na wschodnie wybrzeże. - Zaproponował jednak nie dałam mu jednoznacznej odpowiedzi – masz też...

- Dwóch wujków. Tak, wiem.

- Chłopaki ci coś wspominali? - Spytał ciekawy.

- Nie. Czytam dzienniki mamy, pamiętasz? - Przypomniałam, na co po chwili skinął głową.

Czasami miałam wrażenie jakbym się zgalopowała czytając jej wpisy. Że czytając te pamiętniki naruszam jej prywatność. Za każdym z tych razów mam ochotę zamknąć dany egzemplarz notatnika. Jednak chęć poznania jej, a przynajmniej co w danym momencie czuła, jest zbyt wielka. Czytając jej historie, patrząc na zmieniający się charakter pisma, mam wrażenie jakby nic mi nie umykało. To tak jakbym poznawała ją od początku. I choć Blair ze Scottem kilka tygodni wcześniej przeczytali kilka jej wpisów, nie czytali wszystkich dzienników.

Często zdarza mi się też myśleć o mamie wieczorem, a już szczególnie, kiedy wcześniej rozmawiałam z braćmi. Wtedy sięgam po aktualnie czytany zeszyt i czytam kilka stron. Prawie zawsze zasypiam w trakcie i budzę się z przytulonym pamiętnikiem do siebie.

- Masz mamę Emily, która robi podobno najlepsza szarlotkę w rodzinie. Twój tata Victor uwielbia uprawiać warzywa w swoim ogrodzie. A raczej oboje lubili, bo nie znam ich i...

- Nie przejmuj się. Kontynuuj – odparł motywującym głosem.

- Masz też dwóch młodszych braci. Johnniego, który ma żonę Elle i Joey'a, który ma żonę Mary- powiedziałam, a on parsknął pod nosem.

PreciousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz