Rozdział 41 - Zaproszenie Thomasa

139 3 0
                                    

 Do wieczora spędzałam czas razem z Agnes aż do przyjazdu Thomasa. Spakowałam się do małej walizki na cały tydzień, co cudem się udało. Tu było w miarę ciepło, ale według prognozy miało nastąpić pogorszenie pogody. Nie omieszkałam, więc spakować kilka cieplejszych swetrów.

Wiedziałam, że Agnes jest ciężko mnie puszczać na drugi koniec kraju samą, więc z jednej strony powinno być jej trochę lżej, skoro tym razem miałam towarzystwo. W międzyczasie, gdy się pakowałam, zdecydowałam, że przedyskutuje z Thomasem jego propozycję, z którą zapoznała mnie ciocia.

- Jesteś pewien, że chcesz, żeby wszyscy moi bliscy zjechali się na święto? - Spytałam podczas późnej wspólnej kolacji.

- Tak, czemu miałbym nie być? - Spytał po przełknięciu jedzenia.

- To jest jednak parę osób, a bilety są drogie. Lepiej by było gdybym to ja leciała do nich.

- Emma, do niczego cie nie zmuszam. Możesz lecieć do nich nawet w poniedziałek, ale gdybyś chciała zostać dłużej to pieniądze na te bilety naprawdę nie grają roli. Ważne jest dla mnie, żebyś czuła się dobrze. I może trochę zmuszam cię do jutrzejszego lotu...

- Taką mieliśmy umowę – przerwałam mu.

- Ale chciałbym, żebyś poznała swoją rodzinę. Moi rodzice nie są już młodzi i cały czas mnie o ciebie wypytują. Kenny nie może doczekać się, aby cię poznać. Szczególnie, że wreszcie będzie mieć jakąś sojuszniczkę w całej tej zgrai chłopaków. - Lekko się uśmiechnęłam. - Moja mama już zaczęła przygotowywać jedzenie na święto, a tata...

- Ej – przerwałam mu kolejny raz. - Tylko spytałam. Po prostu byłam ciekawa. To naprawdę spory koszt takich biletów.

- Liczy się tylko dobro moich dzieci. Nie mam nikogo poza wami, nie licząc moich rodziców czy moich braci i ich rodzin. Więc, jeśli mogę spędzić z tobą jeden dzień dłużej, dzięki przylotowi Ryana czy Aurory, to mogę im nawet zapewnić pięciogwiazdkowy pokój w hotelu.

- Zanim mnie dziś odebrałeś, podjęłam decyzję. - Słuchał uważnie. - Byłam po prostu ciekawa co sądzisz o takim spędzaniu święta. - Uśmiechnęłam się szeroko. - Agnes przyda się czas odpoczynku, nawet od takiego spokojnego dziecka jak ja. - Powiedziałam naginając prawdę, a Thomas próbował zamaskować śmiech kaszlem. - Jednak chciałabym móc spędzić te święta razem. Z ciocią Agnes, ciocią Aurorą i wujkiem Ryanem, dziadkiem Stevenem, Blair i Scottem, jak i z twoimi rodzicami i braćmi.

Poznałam własnego ojca nie cały miesiąc temu i nie powiem, że ufam mu bezgranicznie czy coś tego rodzaju. Jednak rzeczywiście nie okazał się taki zły. Wiedziałam, że nie do końca był usatysfakcjonowany naszymi dotychczasowymi kontaktami, ale nie byłam gotowa na przeprowadzkę do niego. Mimo codziennych komplikacji, podobał mi się układ jaki mieliśmy. Mogłam spędzać czas z nim, jak i z ciocią, godząc przy tym resztę rzeczy i kontaktów.

- Więc, jeśli twoje zaproszenie jest aktualne, to chciałabym poprosić Agnes o przylot.

- Oczywiście, że jest aktualne. Jeśli tylko chcesz, nie mam z tym najmniejszego problemu. - Powiedział spokojnie, ale wiedziałam, że większości czasu dogadują się tylko, dlatego bym nie słyszała ich sprzeczek.

Dokończyliśmy kolacje rozmawiając o moim dzisiejszym dniu w szkole i jego dniu w pracy online z Berkleyem. Rozbawiło mnie, gdy opowiedział mi, jak na dzisiejszym spotkaniu pies był bardzo uważny i szczekał za każdym razem, gdy Thomas kończył wypowiedź. Po kolacji zadzwoniłam na wideo rozmowie do Agnes i braci.

- Na pewno będziecie chcieli wszyscy przyjechać? - Spytałam po raz kolejny cioci.

- Tak, wszyscy będą. Nie martw się.

Rozmawiałyśmy jeszcze chwile po czym zadzwoniłam do braci. Długo z nimi nie rozmawiałam, bo tak, jak im chciało mi się spać. Poszłam się jeszcze wykąpać i powiedzieć Thomasowi dobranoc. Gdy położyłam się w miękkiej pościeli po niedługim czasie zasnęłam.

PreciousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz