Rozdział 39 - Niedzielny dzień

153 2 0
                                    

Następnego dnia nie obudziłam się na sofie w salonie, tylko w pokoju, który zajmowałam u Thomasa w mieszkaniu. Wyszłam spod koca, którym ktoś musiał mnie wcześniej przykryć i udałam się do kuchni. Było dopiero po ósmej rano, więc trochę zdziwił mnie widok Thomasa. Siedział przy wyspie kuchennej sącząc kawę i przeglądając coś na telefonie. Minęłam go i włączyłam czajnik na herbatę. Obróciłam się sięgając po kubek i widziałam, że podniósł na mnie wzrok.

- Wszystko w porządku. - Powiedziałam do niego, szykując śniadanie.

- To nie wyglądało, jakby było w porządku. Owszem, to normalne, że tak reagujesz, ale nie mów mi, że wszystko w porządku.

- Przez ostatni kwartał wypłakałam chyba więcej niż przez całe życie. - Stwierdziłam.

- Jesteśmy tylko ludźmi i czasami musimy sobie popłakać. - Zabrał jajka, które wyciągnęłam wcześniej z lodówki i rozbił na patelni. - Jesteś moją córką i nie chcę, żebyś kryła się przede mną ze swoimi uczuciami.

- Po prostu... to było dla mnie za dużo. To znaczy było wczoraj fajnie i w ogóle. Tylko... muszę sobie to wreszcie poukładać.

Nie przytulił mnie, ale ścisnął mnie lekko za ramie. Thomas nie wymuszał na mnie żadnych przytuleń jak moi bracia, którzy czasami tego bardzo łaknęli, a ja z przyjemnością im to dawałam.

- Czy ja czuję śniadanie? - Powiedział zaspany Lukas, który wszedł do kuchni ubrany jeszcze w piżamę. - Jajecznica? - Zaciągnął się zapachem. - Jestem taki głodny. Gdzie Jack?

- Poszedł na spacer z Berkleyem. - Odpowiedział mu Thomas. - Powinien już wracać.

Nawet nie skończył mówić, a drzwi się otworzył i wszedł przez nie mój starszy brat.

- Już jecie? Pójdę tylko umyć ręce i do was przychodzę.

Po chwili już wszyscy zjedliśmy śniadanie. Z racji, że ja i Thomas zrobiliśmy śniadanie to chłopaki teraz musieli po nim posprzątać. Poszłam do pokoju spakować się na powrót do Agnes. Za mną poczłapał Berkley, który na początku przysiadł przy drzwiach, a po chwili położył się patrząc na mnie tymi pięknymi oczami.

- No chodź tu. - Powiedziałam do niego, gdy zebrałam wszystkie rzeczy. W tuliłam się w jego miękką sierść.

- Emma! Chodź zbierajmy się. - Zawołał ojciec po jakimś czasie.

Mieliśmy odwieźć chłopaków na lot powrotny na wschodnie wybrzeże, a potem jechać do Agnes.

- Do zobaczenia w sobotę – pożegnał się przeszczęśliwy Lukas. W przyszły weekend to ja miałam do nich przylecieć z Thomasem. Nie znałam jeszcze szczegółowego planu co będziemy robić, ale może dowiem się co nieco, jak będą dziś rozmawiać z Agnes.

- Uważaj na siebie – szepnął przytulając mnie Jackson.

- Wy też. - Odpowiedziałam i chwilę jeszcze obejmowałam brata, aż oboje udali się do odpowiednich bramek.

Po wejściu do domu, Berkley zaczął obwąchiwać każdy kąt, a my usiedliśmy i zobrazowaliśmy cioci sytuacje z poprzedniego dnia. Widziałam, że oboje nie są zachwyceni z zaistniałej sytuacji. Na dodatek od teraz ciocia też miała mieć ochroniarza, który jakimś sposobem miał jej nie utrudniać pracy. Nie pytałam, kto za niego zapłaci, ponieważ Thomas od razu wykonał telefon i kazał przyjechać tu jednemu ze swoich pracowników.

Zjedliśmy wspólny obiad, który sama Agnes zaproponowała byśmy wspólnie zjedli i omówili przy nim plan na przyszły tydzień. Po nim Thomas z Berkleyem wrócili do własnego mieszkania, a ja mogłam spędzić trochę czasu wspólnie z Agnes. Przed kolacją poszłam jeszcze powtórzyć materiał na następny dzień do szkoły, bo wieczorem miałyśmy obejrzeć jeszcze odcinek serialu. O mały włos nie usnęłam oglądając go. Na szczęście pod koniec zaczął robić się ciekawy i się rozbudziłam. Poszłam do łazienki by się wykąpać i przebrać, aby wreszcie móc się położyć we własnym łóżku, zasnąć i choć w jakimś stopniu być gotowa na następny dzień.

PreciousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz