𝚇𝚅𝙸𝙸-𝚉𝚊𝚙𝚛𝚘𝚜𝚣𝚎𝚗𝚒𝚎...

205 13 4
                                    

-nie.. nie, nie, nie, nie, nie..!

Dużo kartek było pozalewanych substancją. To przelało czarę goryczy i rozpłakałam się.

Może faktycznie Tom ma rację? Jestem aż tak beznadziejnym człowiekiem..?

~•~

Siedziałam przy biurku w swoim pokoju i starałam się jak tylko mogłam idealnie  wyczyścić  kartki z atramentu zaklęciem. Nie zbyt mi to wychodziło, bo musiałam robić to bardzo powoli, aby nie zniknęły pierwotne linijki tekstu.

Było mi szczerze wstyd i nie mogłam uwierzyć co we mnie wstąpiło. Nie mogłam uwierzyć, że tak łatwo dałam się ponieść zbędnym emocjom.

A co gdyby Tom się zawrócił i by zobaczył mnie w takim złym stanie? Wtedy na pewno bym wpadła i użyłby na mnie zaklęcia czytającego w myślach, wykorzystując fakt, że jestem w totalnej rozsypce...

-Cholera jasna, jakie to życie jest niesprawiedliwe... Nienawidzę cię Dumbledorze, że wybrałeś akurat mnie ty stary, pomarszczony pierniku.- zagryzłam wargę- gdybym tylko mogła wrócić do domu. Prawdziwego domu... Ale zaraz.- tutaj nagle się zatrzymałam i wyprostowałam- co mam począć na święta, wakacje i ferie?

To pytanie zasiało się w mojej głowie i nie dawało spokoju przez najbliższe parę godzin. Szczerze, nie wiedziałam co mam począć, bo o ile na ferie i święta mogę zostać w zamku, to wakacje są inną sprawą..2 miesiące bez dachu nad głową nie są realne do przeżycia.

Będę musiała pójść rano do Dumbledora i go o to zapytać. Może mi jakoś pomoże? Mam nadzieję....

Przy okazji oddałbym kartki Tomowi..

~•~
*Rano*

Riddle siedział jak obrażone dziecko na skraju łóżka, podczas gdy Abraxas opatrywał mu ranę.

Czuł się urażony i zniesmaczony wybuchem dziewczyny. Był to bardzo dziecinny, nieelegancki ruch, którego nie powinna się dopuścić. On sam nie był święty, ale nie dopuszczał głęboko do siebie tej myśli, tylko rzucał ją co i raz na wiatr. Dodatkowo czuł większy wstyd, kiedy blondyn co i raz się z niego nabijał, że ,,Zwykła krukonka  ci nakopała, a ty jeszcze jak skulony szczeniak się jej posłuchałeś i wyjesz."

-Może przestaniesz się w końcu śmiać? To nie jest śmieszna sprawa, ta idiotka jest problemem.

-Oh Tom, po prostu przyznaj, że ją lubisz a nie wymyślasz. Widzę po tobie, że ci się podoba.

-Ty już do reszty ogłupiałeś baranie? Jak taka idiotka miałaby mi przypaść do gustu? Poza tym mnie nie obchodzi jej osoba...

- Dlaczego więc chodzisz za nią jak piesek i prosisz aby wyznała ci prawdę skąd jest? Hmm..?- i zaniósł się śmiechem

-A nie wydaje Ci się ona podejrzana? Jej aura, ona jest...

-jaka? Może nie z tego świata?- po raz kolejny blondyn się zaśmiał.

-Jest nie z tych czasów.-powiedział poważnie Tom.-Wtedy wszystko by się zgodziło. Jej nagła chęć przyjaźni ze mną i dziwnie szybkie przyswajanie wiedzy. Ona może być z przyszłości i stara się coś zrobić. Pytanie brzmi co..

~𝙲𝚉𝙰𝚂 𝙼𝙸𝙽𝙰𝙻~𝚃𝙾𝙼 𝙼𝙰𝚁𝚅𝙾𝙻𝙾 𝚁𝙸𝙳𝙳𝙻𝙴Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz