-Jasne, że nie.-złączył ponownie moje nogi i odsunął się. Zniknął jego miły, czuły i podniecony wzrok, tylko ponownie pojawił się lodowaty.- jak zrobi ci krzywdę, nie przychodź do mnie. Nie pomogę ci, nawet na ciebie nie spojrzę, a jak już to tylko i wyłącznie z obrzydzeniem na twarzy.
~•~
Minął ponad tydzień od tego pamiętnego dnia, kiedy Tom postanowił zbliżyć do Milson. Bardzo bolał ją fakt, że nie wykorzystała tego momentu w 100%, ale z drugiej strony była zbyt świadoma co mogłoby się stać i jakie mogłyby być tego konsekwencje.
Obydwoje byli bardzo młodzi i nabuzowani emocjami, ale nie powinni przechodzić przez pewną granicę. Najpierw niech będą razem, a nie robią jednorazowe numery..
Mia nie chciała mieć później różnych nieprzyjemności ani nie chciała krzywych spojrzeń w jej kierunku. Tom też chciał tego uniknąć.
On sam dokładnie nie wiedział co mu się stało. Po prostu coś przyćmiło mu umysł, ale kompletnie nie wiedział co. Wydawało mu się na początku, że może ktoś go spoił amortencją, ale kogo mógł obwiniać?
Liama? On go nienawidził, więc jedyne co mógł zrobić to dać mu solidnego liścia niż dolać amortencji i pomóc w miłości. On woli ją odebrać Tomowi, w końcu Mia jest bardzo ładną kobietą.
Dziewczynę z którą się umówił? Poza tym, kiedy miałaby mu coś dolać, skoro nie spuszczał jej z oka? Ona nie czuła się komfortowo na tym spotkaniu więc emocje by ją zdradziły, gdyby coś dolała. O co więc mogło chodzić?Chłopak siedział przy biurku starając się wyrzucić Mię z głowy. Kreślił kreski z atramentu na kartce papieru i nie mógł za nic w świecie zapomnieć o jej ustach. Wstyd się przyznać, co jeszcze chciał wtedy zrobić, ale- cholera- tak bardzo go do niej ciągnęło! Chciał ciągle ją mieć obok, zwłaszcza wtedy, kiedy widział ją z Liamem, a momentami był nawet zazdrosny o to, że spędza czas z Orionem bądź z Abraxasem.
Najmniej przeszkadzał mu Black, ponieważ on już miał narzeczoną wybraną przez swoich rodziców, więc nie miał nic do gadania. Poza tym, był rozsądny i nie kręciły go romanse- był lojalny wobec swojej narzeczonej.Abraxas był inny. Niby na samym początku szczerze cieszył się tym, że dziewczyna spędza więcej czasu z Malfoyem. Teraz jednak chciałby mieć ją tylko dla siebie.. Abraxas zawsze się z nią dogadywał, mają wiele wspólnego.. za wiele. Zazdrościł mu tego.
Najgorszy w tym wszystkim był gryfon. Dosłownie na oczach Toma potrafił specjalnie łapać Milson w talii, poprawiać jej kosmyk włosów, zabierać książki, które nosiła, jak na prawdziwego mężczyznę przystało. On tylko patrzył z wymalowanym spokojem na twarzy na takie sytuacje, co skłaniało Liama do stawiania coraz większych kroków. A kiedy robił coraz większe kroki to wchodził na coraz cieńszy lód.
~•~
Mia została wezwana do gabinetu profesora Dumbledora po lekcjach. Na początku nie rozumiała czemu mężczyzna mógł ją zaprosić na rozmowę, ale po nie długiej chwili już się domyślała o co mogło chodzić. Miała tylko nadzieję, że nie będzie musiała się przenosić po raz kolejny w czasie, ponieważ musiała przyznać, że czuła się lepiej w czasach gdy nie było wojny a Voldemort był nadal młodym nastolatkiem.
Zapukała w duże drzwi i od razu został zaproszona do środka. Powitał ją miły zapach herbaty i cytrynowych landrynek. Od zawsze je lubił- uśmiechnęła się.
CZYTASZ
~𝙲𝚉𝙰𝚂 𝙼𝙸𝙽𝙰𝙻~𝚃𝙾𝙼 𝙼𝙰𝚁𝚅𝙾𝙻𝙾 𝚁𝙸𝙳𝙳𝙻𝙴
Romance~~~~ •Kiedy Mia zostaje wezwana przez Dumbledora, nogi się pod nią uginają. Czuje się strasznie widząc jak w jej dłonie zostaje powierzony los miliona osób-nie tylko czarodziei krwi czystej, mieszanej i brudnej, ale także samych mugoli. ~~~~ -Ufam...