𝚇𝚇𝙸𝚇-𝚆𝚜𝚙𝚊𝚛𝚌𝚒𝚎...

221 12 5
                                    

Ślizgon puścił jej ręce i uniósł ją, po czym pocałował. Pragnął jej teraz najmocniej. Kiedy tak bezbronnie stała przed lustrem, a on jak jakiś demon stał za nią i powodował, że dopuszczała się najgorszego grzechu. Ta sukienka okazała się strzałem w dziesiątkę do jego serca. Nie powie tego głośno, że cholernie go w niej podnieciła i nie chciał, aby zakładała jej na bal z jednego prostego powodu- byłby zazdrosny. Nawet jeżeli jej nie kochał, to chciał ją mieć tylko dla siebie. A kiedy zdjął z niej odzienie już wtedy wiedział, że byłby faktycznie bardzo zazdrosny. Ta noc będzie niezapomnianą dla obu stron, zwłaszcza dla niego, kiedy usłyszał jej bezbronny jęk..

~•~

Od pamiętnej nocy minął tydzień. Tom od tego czasu, był i chciał być jeszcze bliżej Milson. Czuł, że połączyły ich niewidzialne węzły, których on nie chciał przecinać. Pasowały mu one zdecydowanie, ponieważ mając ją przy sobie, czuł się o wiele pewniej i czulej. Nie było po nim tego widać, ale Mia zauważyła znaczną różnicę.

Zauważyła jak zaczął się starać przez minimalne gesty, na przykład poprzez delikatny dotyk w talii bądź dotyk dłoni. Tom nie mówił tego głośno, ale bardzo lubił wsuwać palce w jej dłoń i czuć jak je ściska. Czuł wtedy przyjemne mrowienie w tym miejscu i delikatne ciepło. Od razu serce mu przyspieszało, pomimo, że była to taka zwykła pierdoła.

Minimalizm od zawsze posiadał dobrą opinie, lecz nie u Toma. Riddle uważał bowiem, że aby zaimponować człowiekowi, należy pozostać skromnym, ale mimo wszystko wykonać zaplanowany gest z rozgłosem i z elegancją wymalowaną w uśmiechu. Teraz, gdy była obok niego krukonka, jego opinia poszła w zapomnienie i nawet te zwykłe zetknięcie palców raz na kilka dni, było dla niego czymś niesamowitym. Czymś, co wywoływało fajerwerki.

Jednak niech te myśli was nie zmylą, ponieważ wraz z nadejściem bliskości, nadeszła również pewna granica, którą Tom przekroczył.

Horkruks był przedmiotem czarnoksięskim, w którym człowiek ukrył cząstkę własnej duszy. Cząstkę tę można było powierzyć także innej istocie żywej, chociaż nie było to zbyt rozsądne. Tom wraz z nadejściem pewnej cząstki człowieczeństwa, pod postacią uczucia miłości, rozszczepił je i wcisnął do dziennika. Tom zabił jedną z uczennic, dzięki Bazyliszkowi. Tak dokładnie- Tom dokonał tego czego chciał, odnalazł a następnie otworzył Komnatę Tajemnic. Miał jednak przez swoje odkrycie dużo pracy:

Nie chciałem aby Mia dowiedziała się, że znikam z nocnych patroli, więc musiałem działać bardzo rano. Zapłaciłem za to snem, ale przysypiałem w dzień po lekcjach, a wraz ze mną, w moich ramionach krukonka. Dzięki temu mogłem mieć pewność, że nie będzie mnie podejrzewała o otworzenie Komnaty Tajemnic. Następnie, starałem się zadbać o opinie u nauczycieli, która się znacznie poprawiła( zwłaszcza u Dumbledora.) Musiałem wszędzie się ukazywać w czyimś towarzystwie i właściwie też uważać rano. Straciłem dużo swojej energii na ciągle nakładanie zaklęć niewidzialności i innych.. Musiałem także w wolnej chwili dopracowywać język węży.

Dziennik ukrył bardzo dobrze przed innymi. Nikt nie wiedział, nawet jego najbliżsi śmierciożercy, że rozszczepił duszę, nie licząc Abraxasa i Oriona. Innym nie chciał tego mówić z jednego, prostego powodu- mógł mieć szpiega w swoich szeregach i o ile dałoby się jakoś wymigać od komnaty, to od horkruksa- nie.

~•~

Dzień balu nadszedł szybko. Mia szykowała się przed lustrem, a na jej łóżku siedział Abraxas. Ten nudził się i narzekał, czemu dziewczyna go do siebie ściągnęła, ale zaraz po usłyszeniu, że rozchodzi się o bal i prezentowanie się na nim, od razu zmienił ton.

~𝙲𝚉𝙰𝚂 𝙼𝙸𝙽𝙰𝙻~𝚃𝙾𝙼 𝙼𝙰𝚁𝚅𝙾𝙻𝙾 𝚁𝙸𝙳𝙳𝙻𝙴Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz