XXIII

50 10 1
                                    

Ubrany na czerwono ciałobójca był zaledwie kilka kroków przed chłopakiem, który ledwie co dyszał od, najpewniej zabieranego powietrza z jego płuc. A sama Grisha zaledwie trochę dalej, kiedy wymierzała w niego swój ostatni dzisiejszy nabój.

- Do czego to doszło, że zabijam Grishów dla zwykłego człowieka. - uświadomiła sobie, kiedy naciskała spust, oddając strzał, po czym dobiegając do chłopaka przyklękła przy nim i wstępnie obejrzała.

Miał na sobie wytartą, bordową koszulę i kurtę przy której były pistolety a jego czarne spodnie były  pozdzierane. To też po względnym oszacowaniu jego stanu, wyglądało na to, że  nie miał żadnych ran głębokich.

- Wstawaj. - wysyczała jedynie pod wpływem adrenaliny kobieta, wyciągając ku niemu rękę, którą blądyn nieco ospale, złapał  i wstał, pomagając sobie iść.

- Kim jesteś? - wysapał słabo, kiedy biegli ku dwum ostatnim linom - Nikt o takich oczach nie służył dla Strumhonda.

- Powiedzmy, że tymczasowo tu pomaga. - odpowiedziała jedynie, zmęczonym głosem podsadzając chłopaka tak by kolejny barczysty mężczyzna mógł mu pomóc  przejść, po czym sama przeskoczyła na drugi statek, za którego starem stał już  Strumhond we własnej osobie.

Podczas gdy na niego patrzyła, jego rude włosy przykleiły się do jego czoła wówczas wydawania  rozkazów, jednak nawet nie zwracał uwagi na szamoczącą się Alinę.

I nie dawał świętej swojej atencji nadal, kiedy, już byli jakiś czas od wieloybnika. A sama Otylia już wiedziała z czym będą mieć doczynienia.

- Wypuść mnie! On je wyśle za nami! - krzyczała rozpaczliwie Święta, podczas gdy Kapitan wpatrywał się w oddalający się wielorybnik. - Mogę pomóc!

- Pryviet! - krzyknął jedynie na rozkaz wypuszczenia jej, jednak to jak mocno się zachwiała kiedy juz nic jej nie trzymało nie było dobrym znakiem.

Bowiem kiedy Maleyn ją podtrzymał, ta jęknęła bezradnie po czym ledwie co mogła ustać względnie prosto na nogach. Przy tym rozglądając się lekko zamglonym wzrokiem po pokładzie, zatrzymując go dopiero wówczas, kiedy jej wzrok napotkał złote spojrzenie. Dlatego może zdecydowała postąpić  krok do przodu, podowując u siebie kolejną walkę o ustanie na własnych nogach.

Wygrawszy ją, griszka postąpiła jeszcze jeden niepewny krok do przodu, by na równi z nim naokuł szkunera wybrzmiał głośny huk. Zupełnie jakby był to  jeden z gromów nadchodzących, niespodziewanych burz, dnia kiedy nikt nie spodziewał się ich przybycia.

I właśnie przez to zaskoczenie, jakim obdarował ten dźwięk całą załogę, wszyscy spojrzeli w stronę malejącego z każdą chwilą wielrowybnika, skąd teraz ku nim pędziła ogromna mroczna ściana, którą jak przychodziło do umysłu wrażenie, dodatkowo ciągnęły pędzące po wodzie Niczewoje.

- Na wszystkich świętych... - wypsnęło się chłopakowi obok Przywoływaczki Słońca, która z nieukrywanym przerażeniem patrzyła na ten widok. Zupełnie jakby sama uświadamiała sobie jedno.. Z jednym amplifikatorem nie da rady takiej sile.

Mimo tego po chwili tak czy inaczej odwróciła swój wzrok znów w kierunku stojącej kilkanaście krojów dalej Przywoływaczki Mroku i Blasku, wprawiając Otylię we wrażenie, jakby coś o niej wiedziała, tym samym dzięki rej wiedzy prosząc ją o łaskę. I nie myliła się.

- Pamiętam Cię..- wypowiedziała Alina zachrypłym głosem wśród wrzawy jaka powstała na statku, powodując, że sama griszka musiała się skupić dokładnie na jej głosie, nawet mimo tego, że ta podeszła bliżej. - Widziałam obraz na jego biurku, słyszałam historie o tobie... Ten obraz w jego komnatach... To ty.

W tamtej chwili Alinie odpowiedziało milczenie. Ale nie milczenie które było usatysfakcjonowane, czy znające możliwość odpowiedzi ale wybierające ją, milczenie które samo nie wiedziało jakiej odpowiedzi winna udzielić. Obraz?

Na to jednak nie było czasu.

- Przywoływaczko! - krzyknął kapitan kiedy obracał szybko kołem sterowym, a do uszu obu griszy nagle znowu dotarły dźwięki z zewnątrz. Odwróciły się w jego kierunku po czym znów spojrzały po sobie. To było uświadomienie, wysłanie małej iskry na to, że trzeba coś zrobić aby ciemność ich nie pochłonęła.

A wówczas odwrócenia się w jej kierunku, obie widziały tą okazałą ciemność tak blisko nich, widok, tak jak martwy Rusalie, zarówno piękny jak i przerażająco destruktywny.

Bowiem ta wyglądała niczym chmura dymu biegnąca wzdłuż i wszerz każdego możliwego zakamarka po potężnym wybuchu. Pragnąc ukryć pod sobą wszystko co było na jej drodze, a można było ją zniwelować podobnie jak dym. Jego niwelował wiatr, a ją Światło, które obie z nich mógłby przywołać.

- Pomóż mi. - szepnęła słabo Alina, jakby ciągle nie do końca wydobrzala po tygodniach zamknięcia i braku możliwości użytku mocy, podczas gdy sama Otylia była w całej swojej sile. - Wiem, że ty też jesteś Amplifikatorem, damy razem radę...

- Nie. Sama to zrobię. - odpowiedziała jej jedynie, posyłając spojrzenie ku chłopakowi, ciągle stojącemu obok nich - Zabierz ją w bezpieczne miejsce i najlepiej zakryjcie sobie czymś oczy.

Nie miała w tedy pewności, ale była szansa, że może to  surowość oraz też widoczna  stara mądrość spojrzenia jakim obdarzyła tą dwójkę spowodowała, że jej posłuchano.

- Przywoływaczko! - krzyknął znowu kapitan, trochę bardziej wściekłym tonem, kiedy widział ją skuloną przy piersi Oreceva

O ten krzyk jednak sama grisza nie dbała w żadnym stopniu. Bo zaczęła swój bieg ku dziobowi, którym poprzez kolejny manewr skręcający, szkunera, ten ustawił się do wielorybnika.

Może była to decyzja podjęta na szybko oraz nie było pewności, czy teraz moc jaką posiadał Aleksander nie przerastała mocy posiadanej przez Otylię, jednak w przeszłości wiele razy  udawało jej  się zduszać jego ciemność,  blaskiem bez zbyt dużego trudu. Kiedyś też było to dla zabawy i ze znudzenia a dziś miało to służyć obronie tych, którzy znajdowali się na statku.

Bo to teraz następował moment podczas którego miała skończyć ukrywanie swojej egzystencji. Zakończenie  zapomnienia i  krycia się w mroku. Zakończenie  udawania, że lata temu pochłonęła ją ciemność. Bo przyszedł czas przypomnieć światu, że Otylia Rayov nie jest jedynie widmem przeszłości.

I z każdym krokiem ku dziobowi statku była tego coraz pewniejsza. Mimo tego, że teraz może to ona będzie tarczą strzelniczą dla niego, chociaż Alina będzie bezpieczniejsza, tak jak obiecała Baghrze.

Z tą świadomością obietnicy, Otylia w końcu wbiegła na sam koniec dziobu statku, by zobaczyć jak ciemność już ich opłata, w gotowości do uderzenia z resztą pędzącej mocy. Za sobą zaś słyszała niepewnie wymieniane zdania oraz silny wzrok Przywoływaczki Słońca wraz z Orecevem i Stormhondem.

Wszyscy wyczekiwali tego, na co ona przygotowywała się przez tyle czasu spędzonego w fałdzie, czy też czasu spędzonego na statku. Bo jeżeli to mroczna siła jej Aleksandra będzie jej zgubą, ona postara się aby jej własna odpowiedziała mu z taką potęgą jaką mogła z siebie wykrzesać.

Usłyszała ryk Bestii Aleksandra pędzących ku nim, na równi z krzykami ludzi z załogi, w chwili, kiedy  przywołała światło.

Wówczas, wokół lodowatego, północnego Morza Prawdziwego, rozszedł się kolejny donośny  grom, kiedy światło Przywoływaczki Mroku i Blasku rozlało się naokoło.










3\3

Trylogia Grisha : Mrok i ZapomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz