XI

198 15 1
                                    

Z tą samą ciągłą plątaniną myśli, Otylia weszła po drewnianych, pruchnących już schodach, żeby zaraz zacząć poszukiwania swojego pokoju.

Krótko się rozejrzała kiedy znalazła się na ich szczycie, przypadkowo uświadamiając sobie że wygląd tego miejsca nie różnił się za bardzo od tawern z czasów jeszcze przed fałdą, jednak czepiając się szczegółów, po tej tutaj bardziej było widać starość oraz zużycie.

Zgodnie z instrukcjami wcześniej zapytanego chłopaka dziewczyna skręciła w lewo a później w prawo, powoli zmierzając do swojego pokoju. Szła spokojnie wąskim korytarzem co chwilę mijając małe okienka z czerwonymi zasłonami w oknach. A poświata jaką dawały przez wpadające światło, zaczynała kojarzyć się griszy z barwą świeżo rozlanej krwi, którą czym prędzej chciała tymczasowo wyrzucić ze swojej pamięci.

Udało jej się to gdy w międzyczasie do jej uszu, wyczulonych przez lata w fałdzie, zaczęły dochodzić najróżniejsze dźwięki z każdego pokoju, które próbowała rozróżniać. Niektóre były typowe, takie jak rozmowa, kłótnia albo dźwięk uginającego się materaca, bo w końcu zrobiła się już noc. A znowu pochodzenia innych wolałaby nie dociekać i w każdym takim przypadku wolała się szybko od takiego pokoju oddalić.

Z tym nastawieniem nareszcie doszła do pokoju z lekko przekrzywionym, czarnym numerem 22. Kiedy z westchnieniem go poprawiła, wyciągnęła dłoń z kluczem i włożyła go do zamka, żeby zaraz go przekręcić, tak że ten szczęknął, a drzwi niemalże same się otworzyły.

Oczom griszy ukazał się ubogi mały pokój, który wbrew pozorom był zadbany. Wąskie, posłane łóżko, świeca na stoliku obok niego i okno które tak jak te na korytarzu, było głównym źródłem światła.

Otylia westchnęła przeciągle i odstawiając buty oraz zdejmując swój płaszcz, padła na miękkie łóżko, wokół siebie nie słysząc już żadnych rozmów i to właśnie przywołało do niej upragniony sen.

Jednak jej spokój nie potrwał długo, dlatego, że już za jakiś czas nawiedził ją pierwszy sen, od tak dawna znów śniła, jednak o niczym dobrym..

Z letargu wybudził ją donośny krzyk, pod sobą grisza poczuła suchy piach, a na jej ciele lodowaty wiatr muskający ją delikatnie swoimi palcami, jednak jej wzrok ciągle odnajdował ciemność.

Iskra strachu znów przeszyła jej ciało kiedy wstawała, bo znów widziała to samo miejsce.. Znów widziała piętrzące się stare ruiny domów, martwe ludzkie truchła i oplatajacą ją zewsząd ciemność.

Tak jak przed laty miała ochotę biec przed siebie i krzyczeć... jednak, powstrzymała się gdy jej spojrzenie nagle napotkało postać dziewczyny klęczącej na piachu...

Otylia od razu rozpoznała, jak się zaraz okazało łkającą dziewczynę. Widziała idealnie czarną keftę zlewającą się z barwą włosów postaci. Słyszała jej ciche proźby o to by się wybudziła, jednak ona zaraz zrozumiała, że nie będzie jej to dane..

Wraz z kolejnym głuchym krzykiem jaki wyrwał się z piersi, głowa postaci odchyliła się tak że grisza mogła zobaczyć i całkowicie rozpoznać jej twarz, rozpoznać samą siebie..

~~*~~

Czarne konie generała głośno parsknęły gdy ciężki, budzący w niemalże wszystkich strach powóz, zjechał z drogi i zatrzymał się na bruku wyłożonym przy starym budynku.

Ściana jaką zbudował deszcz, skutecznie zasłaniała starty napis na szyldzie miejsca, jego stary tynk lub małe okienka. Dlatego dopiero kiedy się przyjrzało, można było zobaczyć zdobiony napis w Ravkanskim języku Gospoda Blade Serce.

Pasarzerowie powozu wyszli ze środka i stukając podwyższeniami butów o bruk, w tym samym rytmie co deszcz.

Aleksander z różnymi przemyśleniami otworzył drzwi do tawerny i obejrzał środek miejsca spokojnym wzrokiem, w pamięci przyprowadzając do siebie wspomnienia sprzed lat.

- Ivan. - mruknął krótko, aby spowodować, że jego prawa ręka ruszyła do karczmarza i wzięła pieniądze za nocleg już z drugiej strony fałdy.

Gdy ciałobójca minął generała w drzwiach, ten obejrzał się jeszcze za siebie i spojrzał na ulicę, którą przez rzadziejący już  deszcz, mógł spokojne obejrzeć.

Od lamp tlących się na ulicy, przerzucił wzrok na budynek naprzeciwko. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby gdzieś w jednym z pokoi nie przesnuła mu się sylwetka łudząco podobną do jednej dziewczyny...

Kiedy zniknęła, jeszcze przez parę sekund Kirigan wpatrywał się w tamto miejsce.. kolejny raz jakaś dziewczyna wydała mu  się znajoma... jednak po chwili znowu dotarła do niego prawda,  z którą przez tyle lat musiał żyć .

Zamrugał szybko oczami, słysząc że Ivan wraca i odwrócił się w kierunku gospody zamykając za sobą drzwi i wchodząc  do środka..

Zaczynam wariować na stare lata... pomyślał z lekką ironią, wchodząc powoli do pomieszczenia w którym miał spędzić tą noc. Jednak jego myśli coraz częściej nieswornie odbiegały do przeszłości, która stopniowo zaczynała go już prześladować..

Mijały godziny, kiedy grisza wpatrywał się w sufit a do jego głowy powróciło zdanie, które niegdyś wypowiedziała do niego jego matka..

- Stare przysłowie mówi - powiedziała wpatrując  się w oczy Aleksandra   - Że czas i poczucie winy są najlepszymi dręczycielami..

Trylogia Grisha : Mrok i ZapomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz