VIII

255 19 13
                                    

Z chwilowego zamyślenia wyrwał ją znów dobrze jej znany głos Bagrhy, która chyba poznała drogę, którą zaczęły podążać myśli griszy, jednak w żadnym przypadku nie chciała by to serce też zapragnęło zemsty, wiadomo było, że gdyby tak się stało, cała Ravka mogła stać się  ruiną.

- Racja - przytaknęła jej, a jednak na moment znów zamilkła zamyślona, żeby zaraz zadać kolejne pytanie - Jak fałda zatrzymywała cię w sobie ?

Otylia westchnęła i znów przeniosła wzrok na ciemne oczy Bagrhy, błyszczące podobnym blaskiem jak oczy jej syna.

Pamiętała przeszywający ból pierwszej nocy, pierwszą a zarazem ostatnią bliznę jaka zaczęła zdobić jej szyję i ten przeraźliwy krzyk istot, o których życiu nigdy nie miała pojęcia.

Pamięcią wróciła do ciemnej ściany i szybkiego biegu.

- Za każdym razem kiedy próbowałam wyjść, drogę zagradzały mi Volcry - zaczęła nagle wbijając wzrok w drewniany stół - Uderzały mnie skrzydłami, wystawiały pazury i ryczały...ale ten krzyk za każdym razem przypominał ludzki. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam że to naprawdę niegdyś byli ludzie.

Bagrha zmarszczyła brwi

- To znaczy że Cię nie atakowały ?

- Atakowały owszem - powiedziała i odsłoniła kawałek swojej czarnej kefty, pokazując bliznę w ksztaucie  trzech pazurów biegnącą w dół - To pamiątka pierwszego dnia. Zostawiła mi ją ostatnia Bestia z jaką się starłam tamtego dnia . Jednak kiedy podeszłam do fałdy i próbowałam wyjść, moje dłonie nadal napotykały mrok, który odbiegał od światła jeżeli je przywołałam, a jednak nadal nie pozwalał mi przekroczyć progu. Do niedawna.

- Czyli ostatnio  po prostu cię wypuściła?

- Tak - mruknęła cicho dziewczyna - Wypuściła dwa tygodnie  przed setną rocznicą  mojej "śmierci" .

Stara kobieta nagle połączyła wydarzenia przypominając sobie ten fakt. Przypomniała sobie jak rozmawiała o tym z synem podczas ostatniej rocznicy. Pamiętała ten ból jaki widziała w jego oczach, ból którego nawet jako jego własna matka nie mogła ukoić.

- Nadal walczę sam. - powiedział tematego dnia, intensywnie  wpatrujac się  w okno zakryte kratami w które sama teraz patrzyła . - Bez niej, dla niej.

- Uważasz że ona tego chciała? - powiedziała mu tamtego dnia - Takiej walki? Próby zmienienia czegoś co jest nieodwracalne?

Wspominała jak w tamtej chwili spojrzał jej w oczy jak dziecko, które wpadło na pomysł, za który go zganiła, a jednak gdzieś tam za tym odnalazła żal, smutek i poczucie winy.

- To znaczy że w przyszłym tygodniu jest rocznica twojej śmierci - mruknęła równie cicho kobieta i lekko się ożywiła, wpadłwszy na pomysł - Chesz pomóc? Jemu, mnie i wszystkim innym ludziom?

Serce griszy lekko się poruszyło, a ona nie wiedziała czy to przez odpowiedzialność, która może na nią spaść, czy może przez świadomość tego, że będzie mogła to wszystko  naprawić i sprawić że znów będą razem.

Z nienacka odnalazła w sobie siłę, która objawiła się w jej ostrym spojrzneiu, była w stanie zrobić wszystko, byleby naprawić każdy błąd jaki popełnił Aleksander, by znów życie mogło powrócić do dawnego rytmu.

- Nawet za cenę śmierci - powiedziała, dostrzegając dumny błysk w oku griszy

Ta wstała i podeszła do niej wolnym krokiem, opierając się o kant stołu, cały czas nie odwracając wzroku.

- Jak mówiłam Aleksander zaraz wyrusza szukać Aliny. Dlatego będziesz musiała pojechać za nim i pomoc Alinie uciec przed nim. - powiedziała zdecydowanie i lekko się od niej oddaliła  - Jednak teraz mój syn potrafi o wiele więcej niż kiedyś. Mianowicie aktualnie po jego stronie stoją żołnierze cienia, których nic nie jest w stanie pokonać.

Otylia uniosła brew i czekała na dalsze słowa starej griszy.

- Po wypadku w fałdzie nauczył się tworzyć istoty stworzone z mroku. - wyjaśniła - Czarne, wysokie, nieokiełznane. Istoty, które  są mu posłuszne i wykonują każdy jego rozkaz, niezależnie od tego co mają zrobić...

W teltej chwili siwowłosa kobieta przerwała, przyglądając się czarnej postaci ze złotym blaskiem w piersi, która stała tuż za młodą griszą.

*

Aleksander usiadł w czarnym powozie i spokojnym wzrokiem przebiegł po wnętrzu powozu. Dopiero później zwracając uwagę na to, że Ivan siedzący naprzeciw niego ma mu coś do powiedzenia.

- Część naszych ludzi była wczoraj na zwiadzie na obrzeżach Vy - zaczą powoli dostając pozwolenie na mówienie - Zdali raport w którym powiedzieli, że na starej farmie spotkali kobietę, w towarzystwie jakiś istot.

Z tymi słowami do tej pory obojętny Darkling nieco się ożywił i przerzucił swoje spojrzenie na ciałobójcę, który mimo że czuł respekt pod spojrzeniem szarych tęczówek, mówił nadal tym samym spokojnym głosem.

- Przedstawiła im się jako Widmo Przeszłości - dodał końcowo somatyk

Przywoływacz machną dłonią, na znak by jego  prawa ręka zostawiła go w samotności i zaczą intensywnie myśleć nad sensem wydarzeń. Musiało wydarzyć się coś w czym on nie miał pojęcia, tak się składało że jak na razie nie brak pod uwagę jakichkolwiek, przypadkowych wydarzeń i uważał że na razie powinien to zignorować i odnaleźć swoją świętą.

Z tymi myślami dał znak woźnicy by ten pognał konie i ruszył w kierunku portu.

Trylogia Grisha : Mrok i ZapomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz