part.11. Złamana róża - Noc

2 2 0
                                    

Wchodząc do zamku, usłyszałam w oddali jakby wycie wilka. Weszłam do domu i z progu słyszę: "Po co się dzisiaj przemieniłaś?". Ale to nie byłam ja.

"Jak to nie Ty? To kto?"

"Nie wiem."

Pomyślałam: "To chyba nie... Nie, to nie możliwe, wyczułabym chyba." Rozebrałam się i poszłam do siebie. Odrobiłam pracę domową i zeszłam na dół. Zawołałam kamerdynera dzwoneczkiem.

"Tak, panienko."

"Poproszę kolację i by ktoś przygotował mi kąpiel."

"Dziękuję."

"Oczywiście."

Jedząc skrzydełka nietoperza i popijając je sokiem z plazmy, rozmyślałam o tym, co się właśnie stało i o tym, jak bardzo podoba mi się. Jest taki przystojny, ma ze 2 metry, czarne, krótkie, proste włosy z grzywką w górę zaczesaną w prawo i piwne oczy. Uwielbia jeździć swoim  notocyklem w swojej czarnej skórzanej kurtce.

"Panienko, panienko."

"A, tak?"

"Gotowe."

"Dziękuję. Czy wszystko w porządku?"

"Tak, dziękuję, tylko się zamyśliłam."

"Dobrze. Dziękuję, to wszystko na dzisiaj. Masz czas dla siebie, bo widziałam, że mama skończyła i poszła na górę."

"Oczywiście, dziękuję za informacje. Miłych koszmarów."

"I wzajemnie."

Kilka minut później:

"Hej mamo, czy mogę ci zająć dosłownie chwilkę?"

Odłożyła papiery na bok i powiedziała: "Tak, oczywiście."

"No bo przerabiamy romantyzm i musiałam napisać jakiś wiersz czy opowiadanie, było bez różnicy. Mieliśmy stworzyć coś na wzór tamtejszych dzieł. Nie zrobiłam fantazji sama, wiesz dlaczego, ale chciałam uchwycić jakieś uczucia, tylko sama nie umiem ich nazwać, a także wskazać, o co mi konkretnie chodzi. Po prostu przelałam słowa na papier. Powiedz, co myślisz."

WIERSZ:

"Bo to można odczuwać, czytając te wszystkie książki. Tyle że mi się te książki mylą. Tyle ich musimy czytać, że nie jestem pewna czy czegoś nie poknociłam."

"Córeczko, po pierwsze: to jest piękne, niezależnie czy im się to podoba, to co napisałaś, chwyta za serce. Po drugie, jak tak na ciebie patrzę i opowiadasz o tym jak ci się fantastycznie pisało, to jestem pewna, że w jakiś sposób znajdziesz ujście swego potencjału. To czy im się to podoba, czy nie, to już inna sprawa. Ważne, żebyś ty była zadowolona ze swojego dzieła."

Kilka minut później:

"Hej mamo, czy mogę ci zająć dosłownie chwilkę?"

"Tak, oczywiście."

"No bo przerabiamy romantyzm i musiałam napisać jakiś wiersz czy opowiadanie, było bez różnicy. Mieliśmy stworzyć coś na wzór tamtejszych dzieł. Nie zrobiłam fantazji sama, wiesz dlaczego, ale chciałam uchwycić jakieś uczucia, tylko sama nie umiem ich nazwać, a także wskazać, o co mi konkretnie chodzi. Po prostu przelałam słowa na papier. Powiedz, co myślisz."

"Córeczko, to jest piękne, niezależnie czy im się to podoba, to co napisałaś, chwyta za serce. Po drugie, jak tak na ciebie patrzę i opowiadasz o tym jak ci się fantastycznie pisało, to jestem pewna, że w jakiś sposób znajdziesz ujście swego potencjału. To czy im się to podoba, czy nie, to już inna sprawa. Ważne, żebyś ty była zadowolona ze swojego dzieła."

"Dziękuję mamo."

"Nie ma za co. Teraz idź spać, jutro rano mamy dużo do roboty."

"Dobranoc mamo."

"Dobranoc kochanie."

Weszłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka. Zamykając oczy, próbowałam zrozumieć, co się właśnie stało. Czułam się dziwnie, jakby coś było nie tak. Ale co?

Wtedy usłyszałam szept: "Nie bój się, ja jestem z tobą."

Otworzyłam oczy, ale nie widziałam nikogo.

"Kto tam jest?" - szepnęłam.

Cisza.

Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Ale szept powrócił: "Nie bój się, ja jestem z tobą."

Próbowałam ignorować ten głos, ale on był coraz głośniejszy.

"Nie bój się, ja jestem z tobą."

W końcu nie wytrzymałam. Wyskoczyłam z łóżka i włączyłam światło. Ale w pokoju nie było nikogo.

"Kto tam jest?" - krzyknęłam.

Cisza.

Zaczęłam się bać. Co się dzieje?

Wtedy usłyszałam szept: "Nie bój się, ja jestem z tobą."

Głos był tuż obok mnie.

"Kto tam jest?" - krzyknęłam.

Cisza.

Zaczęłam się trząść. Nie wiedziałam, co robić.

Wtedy usłyszałam szept: "Nie bój się, ja jestem z tobą."

Głos był w mojej głowie.

"Kto tam jest?" - krzyknęłam.

Cisza.

Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić. Ale szept powrócił: "Nie bój się, ja jestem z tobą."

"Kto tam jest?" - szepnęłam.

Cisza.

Wtedy poczułam zimny dotyk na swoim ramieniu.

"Nie bój się, ja jestem z tobą."

Otworzyłam oczy i zobaczyłam postać stojącą nade mną. Była to wysoka, chuda kobieta z długimi, czarnymi włosami i bladą twarzą. Jej oczy były puste i czarne jak noc.

"Kto ty jesteś?" - szepnęłam.

Kobieta uśmiechnęła się, ukazując swoje ostre zęby.

"Ja jestem twoim cieniem."

I wtedy zniknęła.

Petermanowie : Moc RoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz