part.31 Blask Luny

0 1 0
                                    

 Luna ostrożnie wymykała się ze swojego pokoju, jej serce waliło w piersi jak oszalałe. Po rozmowie z rodzicami potrzebowała wsparcia, a Jazmina była jedyną osobą, której mogła zaufać.Weszła do lasu, jej stopy cicho stąpały po miękkiej ziemi. Po kilku minutach dotarła do granicy lasu i zobaczyła przed sobą wysoki, kamienny mur. To był zamek Jazminy, jej przyjaciółki, po którego terenie biegały psy. Luna podeszła do bramy i zadzwoniła dzwonkiem.

Gdy duża, elektroniczna, ciężka brama się otworzyła, Luna znalazła się w ogrodzie zamku, pełnym kolorowych kwiatów po bokach i śpiewających ptaków. Usłyszała śmiechy dochodzące z tarasu i ruszyła w tamtym kierunku. Jazmina siedziała na tarasie, pijąc herbatę i czytając książkę, a jej rodzeństwo rozmawiało i o zeszłych wydarzeniach z demonem. Opowiadali o tym, jak go schwytali w zamkowej komnacie i o tym, że mają mnóstwo rzeczy do ogarnięcia z gangiem motocyklowym, szkołą i organizacją charytatywną - Jazmina założyła fundację pomagającą bezdomnym zwierzętom. Alexandra zaś popijała kawę i przeglądała dokumenty jednej z firm.

Luna podeszła do niej i przytuliła ją mocno. "Och, Luna! Co się stało?" zapytała Jazmina, zaskoczona pojawieniem się przyjaciółki. Mirco, umięśniony, wysoki brunet o zielonych oczach, ubrany na czarno - czarny to jego kolor - stał obok z założonymi rękami oparty o ściane, a Abigail, wysoka blondynka o niebieskich oczach, ubrana w kwiecistą sukienkę i szpilki, siedziała naprzeciwko Jazminy. Jazmina, ubrana w luźny czarny dres i trampki conversy, była nieco niższa od Abigail - 169 cm wysokości, a Alexandra, ubrana w sukienkę i czarne szpilki, z długimi, czarnymi włosami spiętymi w elegancki kok, miała 168 cm wysokości.

Luna wtulona w Jazminę, czuła, jak jej przyjaciółka delikatnie głaszcze ją po włosach. "Rodzice... oni... oni nie rozumieją," wyszeptała, łzy napływały jej do oczu. Jazmina przytuliła ją mocniej, szepcząc słowa otuchy.

"Spokojnie, Luna. Opowiesz mi wszystko. Wszyscy cię wspieramy." Mirco, z jego charakterystycznym krokiem i czarnym ubraniem, podszedł bliżej i położył dłoń na ramieniu Luny. "Nie musisz się martwić, Luna. Jesteśmy z tobą."

Abigail, z uśmiechem na twarzy, dodała: "Tak, Luna. My zawsze cię wspieramy. Pamiętasz, jak pomogliśmy ci z tym problemem w szkole?"

Luna uśmiechnęła się lekko, wspominając jak Jazmina i jej rodzeństwo pomogli jej rozwiązać konflikt z łobuzem, który ją nękał. "Tak, pamiętam. Dzięki wam."

"No właśnie," powiedziała Alexandra, zsuwając okulary z nosa. "Zawsze możemy na siebie liczyć. A teraz, Luna, opowiedz nam, co się stało."

Luna, z głową wtuloną w ramiona Jazminy, opowiadała o rozmowie z rodzicami Adamem i Allesją. Jej głos drżał, a łzy płynęły po policzkach. Opowiedziała o ich oczekiwaniach, o presji, jaką na nią wywierali, o tym, że chcą ją wydać za mąż za kogoś, kogo nawet nie zna. O tym, że nie ma żadnego wyboru bo ze wzglęów politycznychjej rodzice chcą  połaczyć klany wilkołaków wzwschodu i zachodu..

Jazmina słuchała uważnie, jej dłoń gładziła Luny włosy. Mirco stał obok, jego silne ramiona zdawały się emanować spokojem. Abigail, z uśmiechem pełnym empatii, patrzyła na Luny z troską. Alexandra, skupiona na swoich dokumentach, podniosła wzrok, jej spojrzenie było pełne zrozumienia.

"Nie pozwól im decydować o twoim życiu, Luna," powiedziała Jazmina, jej głos był stanowczy. "Masz prawo do wyboru, do szczęścia. Nie musisz się godzić na coś, czego nie chcesz."

Mirco skinął głową. "Wsparcie jest najważniejsze. A my zawsze będziemy cię wspierać."

Abigail, zawsze pełna energii, dodała: "Tak, Luna! Nie jesteś sama. Jesteśmy twoją rodziną, a rodzina zawsze się wspiera."

Alexandra, zawsze racjonalna i praktyczna, powiedziała: "Pamiętaj, Luna, masz prawo do własnego życia. Nie musisz się poddawać presji. My pomożemy ci znaleźć rozwiązanie."

Luna, czując ciepło i wsparcie swoich przyjaciół, poczuła, że jej lęk nieco się zmniejsza. W ich oczach widziała troskę i miłość, a w ich słowach - siłę i odwagę. Wiedziała, że nie jest sama w tej walce.

"Dziękuję wam," wyszeptała, czując łzy w oczach. "Nie wiem, co bym zrobiła bez was."

Jazmina uśmiechnęła się ciepło. "Zawsze możemy na siebie liczyć, Luna. Razem damy radę."

W powietrzu wisiała atmosfera wsparcia i solidarności. Luna, otoczona przez swoich przyjaciół, poczuła, że jej siły wracają. Wiedziała, że ​​nie będzie walczyć sama. Razem z Jazminą i jej rodziną znajdzie rozwiązanie, które pozwoli jej odzyskać kontrolę nad swoim życiem.

W tym momencie Mirco, z jego charakterystycznym krokiem i czarnym ubraniem, podszedł do stołu i wziął z niego butelkę wina. "Może trochę wina?" zaproponował, otwierając ją i nalewając do kieliszków. "Wspólne picie zawsze pomaga w trudnych sytuacjach."

Abigail, z uśmiechem na twarzy, dodała: "Tak, Mirco! Wino zawsze pomaga w rozwiązywaniu problemów."

Alexandra, zsuwając okulary z nosa, skinęła głową. "Dobry pomysł. A może potem zagramy w karty? Trochę rozrywki zawsze dobrze robi."

Luna, czując się coraz bardziej komfortowo w towarzystwie swoich przyjaciół, uśmiechnęła się. "Dobrze, może zagram z wami."

W powietrzu zawisła atmosfera przyjaźni i solidarności. Luna, otoczona przez swoich przyjaciół, poczuła, że jej siły wracają. Wiedziała, że ​​nie będzie walczyć sama. Razem z Jazminą i jej rodziną znajdzie rozwiązanie, które pozwoli jej odzyskać kontrolę nad swoim życiem.

W zamku Jazminy, w otoczeniu jej rodziny, Luna poczuła, że ​​jest w domu.

Petermanowie : Moc RoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz