part.23 Ogień , krew i lód

0 1 0
                                    

W piekielnym zamku, Jazmina stała przed Lucyferem, w samym sercu ognistego piekła. Płomienie tańczyły wokół nich, a powietrze było ciężkie od siarki.

"Dzisiaj kontynuujemy naukę panowania nad ogniem," oznajmił Lucyfer, jego głos głęboki i melodyjny jak dzwony kościelne. "Ogień jest twoją naturą, Jazmino. Musisz nauczyć się go kontrolować, zanim on zapanuje nad tobą."

Jazmin skupiła się, wizualizując płomienie, które tańczyły wokół niej. Poczuła, jak ciepło rozprzestrzenia się w jej żyłach, a jej dłonie zaczęły drżeć.

"Skup się, córko. Ogień jest twoim sprzymierzeńcem, nie wrogiem," powiedział Lucyfer, kładąc dłoń na jej ramieniu.

Jazmin zamknęła oczy i oddychała głęboko. W jej głowie pojawił się obraz ognistych kul, które tworzyły się w jej dłoniach. Z otwartymi oczami, skupiając całą swoją wolę, wystrzeliła je w stronę ściany, tworząc spektakularny pokaz pirotechniczny.

"Dobrze, krwineczko," pochwalił Lucyfer. "Ale to dopiero początek. Musisz nauczyć się panować nad ogniem, aby mógł służyć ci, a nie niszczyć."

Tymczasem w zamku na Ziemi, Alexandra miała swoje własne problemy. Luna, przyjaciółka z klasy Jazminy, patrzyła na nią z zaciekawieniem.

"W Jazmin coś jest niezwykłego," powiedziała Luna. "Czuję to."

Królowa popatrzyła na Lune z dezorientacją. "Nie wiem o czym mówisz, młoda damo."

W tym momencie do sali weszli Alex, przystojniak ze szkoły, i Laura, jego wredna przyrodnia siostra. Alex wyglądał na zdenerwowanego, a na jego ręce widniała świeża rana.

"Alex, co ci się stało?" spytała Luna, zauważając jego zranienie.

"Nic ważnego," odparł Alex, starając się ukryć ból. "Po prostu upadłem."

Laura prychnęła. "Widać, że nie umiesz nawet porządnie upaść."

Alexandra spojrzała na Alexa z niepokojem. Coś było nie tak. Czuła to.

"Alex, czy to ugryzienie?" spytała, wskazując na ranę.

Alex spojrzał na nią z zaskoczeniem. "Skąd Pani wie?"

"Wiem," odparła Alexandra. "I wiem, że to nie był zwykły pies."

Luna wiedziała, gdzie jest Jazmina, bo Alexandra telepatycznie powiedziała jej, że musiała iść do piekła z powodu piekielnych mocy, a Alex uparł się, by pojechać do jej zamku i dowiedzieć się, czemu jej w szkole nie ma. Wtedy Telęcjusz (kamerdyner), który stał naprzeciw Alexandry, wtrącił się do rozmowy. "Trzeba sprawdzić ranę."

Okazało się, że to było ugryzienie wilkołaka, który niewiadomo skąd się wziął blisko zamku Alexandry, a jej psy dobermany imieniem Cerber i Mars nie wyczuły go.

Petermanowie : Moc RoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz