trudna decyzja

15 0 0
                                    

Wstałam rano pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na moją ręke. W nadzieji , że oświadczyny to nie był sen. Boże to nie sen na prawdę jestem jego narzeczoną. Zrobiłam chyba z milion zdjęć pierścionka i wczoraj i dziś. Jestem tak strasznie podekscytowana.
Po tym jak przestałam na jakiś czas zachwycać sie pierścionkiem poszłam pod prysznic. Albo raczej miałam taki zamiar bo nagle zadzwonił mi telefon. Hmm nieznany numer , sama nie wiedziałam czy odebrać czy nie ale to tylko telefon co może mi się stać. Raz kozie śmierć. Odebrałam.

- halo ?

- Dzień dobry czy dodzwoniłam się do pani Rossie ?

- tak a kto mówi ?

- prosze wybaczyć nie przedstawiłam się Aurelia Smif , mama dziewczynki którą pani uratowała.

- oh , dzień dobry miło panią słyszeć coś się stało z pani córką ?

- nie, ależ skąd z moją maleńką wszystko dobrze , dzwonie w innej sprawie , może od razu przejdę do konkretów , wysyłam moich lekarzy i ludzi na wolontariat wiem , że pani studiuje medycyne , czy była by pani może zainteresowana dodatkowo wolontariatem ? Oczywiscie nie musi pani odpowiadać od razu , wie pani juz jaki mam numer wystarczy zadzwonić jeśli pani się zdecyduje

- na pewno zadzwonie, w innych okolicznościach na pewno od razu bym się zgodziła ale muszę porozmawiać z narzeczonym

- oo, gratuluje zaręczyn

- bardzo dziękuję, w takim razie odezwę się dziś albo jutro

- dobrze, czekam do usłyszenia

- do usłyszenia

Kiedy zakończyłam połączenie zobaczyłam , że mój narzeczony już nie śpi, nie wiem ile z tej rozmowy słyszał ale z jego wyrazu twarzy wywnioskowałam , że nie za dużo. Podeszłam do niego.

- kto dzwonił ?

- dzwoniła do mnie ta kobieta , której uratowałam córkę.

- o czym rozmawiłyście o czym masz ze mną porozmawiać ?

- pytała czy nie chce jechać na wolontariat , bo organizuje wyjazd , jeszcze nie wiem gdzie, mam oddzwonić dziś lub jutro , nie wiem co robić

Usiadłam zrezygnowana na podłodze obok łóżka. Tom podszedł do mnie i czule objął mnie ramieniem a potem pocałował w czubek głowy.

- kochanie posłuchaj zadzwoń do niej ale przy mnie i twojej rodzinie , wysłuchamy ich opini ale to my podejmiemy dezję oficjalnie dobrze ?

- dobrze to dobry pomysł, bardzo ci dziękuję mój najukochańszy narzeczony

Pocałowałam mężczyznę potem ogarneliśmy się wspólnie i zeszliśmy na śniadanie. Udało nam się znaleźć moment w którym wszyscy byli razem. Usiadłam do stołu razem z Tomem opowiedziałam o wszystkim zgodzili się , od razu jednak zauważyłam mine moich braci. Samo słowo wolontariat dla nich to zła wróżba.

- dobra teraz cicho bo dzwonię

Nie musiałam długo czekać po chwili w telefonie usłyszałam głos kobiety.

- Witaj Rossie cudownie znów cię słyszeć i jak jesteś zdecydowana ?

- właściwie to chciałam się doinformować odnośnie wolontariatu , ile bedzie on trwał i przede wszyskim gdzie on będzie ?

- już wszystko objaśniam a więc, wolontariat jest organizowany przez dwie instytucję medyczne jedna to ja i mój mąż druga to nasi dobrzy znajomi inwestorzy. Wolontariat trwa miesiąc i jest on do Afryki. Jedziemy tam pomagać ludziom , zwierzętą najmniejszym i tym starszym , oczywiście jest zakwaterowanie , prowiant i wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy , aby nieść pomoc.

- rozumiem , czy jest coś o czym powinnam wiedzieć ?

- tak jedna rzecz , jedziecie w 10 osób 5 kobiet w tym ty i 5 mężczyzn a raczej są to snajperzy niż wolontariusze zawodowcy , będą dbali o wasze bezpieczeństwo

- dobrze w takim razie wstepnie jestem zdecydowana ale odezwę się do trzech godzin

- dobrze w takim razie czekam i jeszcze jedno wolontariat zaczyna się za tydzień , miłego dnia mam nadzieję , że do usłyszenia a niebawem do zobaczenia

Gdy tylko się rozłączyłam usłyszałam kategoryczne nie od moich braci. Co mnie nie zdziwiło , tata się zgodził choć niechętnie , mój Tom był za chociaż wiedziałam , że rozłąka na miesiąc to dużo. Moja siostra była bardzo szczęśliwa , że spełniam marzenia. Od razu zaproponowała , że spakuje mi najpotrzebniejsze rzeczy. Po tej rozmowie i opini wszystkich postanowiłam zorganizować , wyjście na plażę , żebyśmy się zrelaksowali. Tata chciał już wymigać się pracą ale nie zgodziłam się i siłą zaciągnęłam go na plaże. Zabrał mu również telefon.
Wszyscy szcześliwi no może oprócz Michaela wyszliśmy na plażę ja trzymałam się z Tomem za rękę a Ada szła za rękę z moim bratem. Kiedy już byliśmy na plaży rozłożyliśmy się blisko baru. Chłopcy poszli nam po drinki a my pobiegłyśmy do wody. Zabrałyśmy ze sobą piłkę i zaczęłyśmy do siebie odbijać po dziesięciu minutach przyłączył się mój tata , potem Tom , mój jeden brat a potem drugi. Graliśmy tak do wieczora. Bawiliśmy się , śmialiśmy się robiliśmy bardzo dużo zdjęć. Kiedy wróciliśmy do hotelu zadzwoniłam odnośnie wolontariatu. Mimo niechęci moich braci a raczej kategorycznego zakazu ,zgodziłam się. To była trudna decyzja. Sama miałam się przekonać o tym już za tydzień.

WspółlokatorkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz