dzień 2

13 0 0
                                    

Wstałam rano , jeśli mam być szczera nie za bardzo się wyspałam brakuje mi ramion i czułych buziaków mojego narzeczonego.  Spojrzałam na dziewczyny obok też dopiero się obudziły , były tak samo niewyspane ale nie miałyśmy czasu na zbędne dyskusje czy marudzenie. Dostałyśmy polecenie od grupowego , żebyśmy zjadły i się ogarnęły bo idziemy w następne miejsce. Poszłyśmy do prowizorycznej łazienki.

- jak myślicie co tam zastaniemy ?

- oby nie było aż tak źle , słyszałam , że kolejne miejsca mogą być dużo gorsze i bardziej no wiecie...

- rozumiem Luna , jakoś damy radę , jeśli przeżyjemy coś takiego, to już nic nas nie powstrzyma i nie zaskoczy

Popatrzyłam po dziewczynach wszystkie się ze mną zgodziły. Po wyjściu z łazienki wsiadłyśmy po dwie do jeepów i pojechałyśmy w dalszą trase. Ja kierowałam na początku ale w połowie drogi , zrozumiałam , że coś jest ze mną nie tak. Strasznie kręciło mi się w głowie w momencie w którym się zatrzymałam. Zwymiotowałam. Luna wyskoczyła z samochodu i do mnie podbiegła.

- hej co ci jest wszystko dobrze ?

- nie dobrze mi ale to pewnie przez ten smród , czujesz ?

Dziewczyna wciągnęła , zapach ale pokiwała tylko głową , że nic nie czuje. Cholera to dziwne. Czyżby? Nie to nie możliwe. Żebym była w ciąży ,nie teraz. Na spokojnie Rossie. Na spokojnie. Resztę drogi jechała Luna , ja położyłam się z tyłu. Zasnęłam. Kiedy się obudziłam byłyśmy już na miejscu.

- dobra moje panie zapraszam za mną , trzeba poszukać ocalałych pod gruzami

Mark, bo tak miał na imię nasz grupowy podszedł do mnie i zapytał czy wszystko ze mną okej , bo zauważył , że źle wyglądam. Przytaknęłam tylko , że tak. Jednak nie byłam do końca przekonana. Postanowiłam , że zajme się tym potem. Wzięłam torbę , najlżejszą jaka była na wypadek , gdybym jednak była w ciąży. Poszłam z Luną , która pokazała mi gestem , że musimy potem pogadać. Złapała mnie za rękę i poszłyśmy w stronę grózów. Od razu po pierwszych dwóch minutach. Znalazłam rękę ale nie znalazłam reszty i aż mnie zemdliło. Jednak postanowiłam kontynuować. Po przejściu kilometra , znalazłam dziecko. Dziewczynka miała może z cztery latka. Podbiegłam do niej szybko i się nachyliłam, myślałam , że nie żyje w moich oczach pojawiły się łzy ale kiedy się przysunęłam oddychała bardzo delikatnie. Boże ona oddycha. Krzyczałam w myśliach.

- tutaj , tutaj !!! Dajcie nosze szybko !!

Po tym jak przybiegli sanitariusze i zabrali dziewczynkę , odetchnęłam z ulgą musiałam usiąść.

- Rossie ?

- tak ?

- mów prawdę , jesteś w ciąży?

- nie wiem Luna , boje się , że tak , nie dlatego , że nie chce tego maleństwa ale dlatego , że się o nie boje , a jeśli coś się wydarzy?

- hej spokojnie , chodźmy do Marka, on nam powie co robić

- nie , poczekaj , odeśle mnie

- to chyba lepiej , nie powinnaś tutaj teraz być

- ja nawet nie wiem , czy faktycznie jestem w tej ciąży , poczekajmy

- na co ty chcesz czekać ?

Naszą rozmowę przerwał Mark. Powiedział , że wszystkie gruzy zostały przeszukane i jeszcze tego samego dnia jedziemy do najbardziej zniszczonej wioski. Ostrzegł nas przed tym co możemy tam zobaczyć. Kazał nałożyć nam maski i kombinezony. Kiedy dojechaliśmy na miejsce faktycznie okazało się , że to najbardziej zniszczone miejsce. Gdy weszłyśmy miedzy dwa budynki z dziewczynami ktoś zaczął strzelać. Ściany się osypały. Wprost na jednego ze snajperów , chciałam iść mu pomóc ale , zostałam czymś ogłuszona. Zanim straciłam przytomność usłyszałam tylko przeraźliwy pisk Luny a potem kolejne strzały.

_________________________________________
Kolejny rozdział , kolejne miejsce , czy tym razem ktoś zginie ile bedzie rannych ? Czy Rossie faktycznie jest w ciąży ? Tyle pytań i jeszcze więcej odpowiedzi , zapraszam na kolejne rozdziały. Komentarze i gwiazdki milewidziane. 🎀🌸

WspółlokatorkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz