Rozdział trzydziesty - Moje serduszko

1.8K 88 162
                                    


Asher

Abi ciągle otwierała sie gęba i nie potrafiła siedzieć cicho, a moja głowa już pulsowała od jej piskliwego głosu. Patrzyłem w ciszy na puste uliczki, które mijaliśmy. 

- Abi błagam ile jeszcze będziesz tak pieprzyć? - zapytałem obracając głowę w jej kierunku, a ona sie uśmiechnęła w moją stronę. Czemu ona sie tak uśmiecha? 

- Co ty taki nie w humorze? - zapytała z troską w głosie, a ja na to przewróciłem oczami. Wróciłem do oglądania widoków za oknem. Po chwili poczułem jak ręka Abi objęła moją rękę. Zdziwiony popatrzyłem na nią, jednak ona skupiła swój wzrok na jeździe. 

- Co ty robisz? - zapytałem po chwili, a dziewczyna sie uśmiechnęła w moją stronę. Wyrwałem rękę z jej ucisku gdy zobaczyłem że jesteśmy już na miejscu. Wyszedłem z auta i zirytowany ruszyłem do drzwi wejściowych mojego domu. Słyszałem za sobą kroki blondynki, ale je olałem wchodząc do środka. W domu przywitała mnie cisza, a ja zmarszczyłem brwi wchodząc głębiej do domu i rozglądając sie. Nikogo nie było? 

-Asher ich nie ma. - popatrzyłem na dziewczynę, która teraz stanęła przede mną. - Pojechali z Masonem do parku. 

Prychnąłem. Nagle niby są tacy opiekuńczy i obchodzi ich los Masona? 

Ruszyłem do swojego pokoju i słyszałem za sobą kroki Abi, ale nie zwracałem na to uwagi. Rzuciłem sie na łóżko i zamknąłem oczy zmęczony tym wszystkim. Poczułem jak materac z drugiej strony sie ugina, więc otworzyłem jedno oko dalej nie podnosząc głowy z poduszki. 

- Co ty robisz? - zapytałem, a Abi pogłaskała mnie po włosach. Zmarszczyłem brwi i odsunąłem od niej głowę nie chcąc być głaskany. 

Mimo że sądziłem że moje uczucie co do niej wygasły, to jednak mała ich cząstka zawsze będzie we mnie. 

- Za ile mają przyjść? - zapytałem, a blondynka sie uśmiechnęła. 

- Za jakieś 15 minut, bo napisał mi twój ojciec, ale Mason jest szczęśliwy. - powiedziała, a ja przewróciłem oczami wstając z łóżka.  

- Nie rozumiem cie Abi. - burknąłem patrząc na nią, a ona zmarszczyła brwi patrząc na mnie z nie zrozumieniem. - Po co wróciłaś? Nie kłam że sie niby stęskniłaś, bo nigdy nie zadzwoniłaś ani nie napisałaś głupiej wiadomości. 

Blondynka odwróciła wzrok i patrzyła przed siebie. Westchnęła cicho i zaczęła mówić. 

- Moi rodzice zginęli w wypadku i ja musze przejąć ich firmę. - powiedziała, a ja zamilkłem i słuchałem jej. - Asher oni byli moim wszystkim, bez nich jestem nikim. - zaszlochała, a ja podrapałem sie po karku zastanawiając sie co teraz zrobić. - Ja już po prostu... nie daje rady, Asher. To mnie przerasta... 

Nie zdążyłem choćby zamrugać gdy blondynka przytuliła sie do mojego ciała. Schowała twarz w mojej klatce piersiowej i cicho szlochała. Westchnąłem cicho i objąłem ją głaszcząc po włosach. 

- Hej, spokojnie na pewno w końcu sie wszystko ułoży. - powiedziałam, a ona jeszcze bardziej zaczęła płakać. Taa na pocieszyciela to ja sie nie nadaje. 

Staliśmy tak może z 15 minut? Albo i więcej i czułem sie... Dobrze. Czułem sie dobrze w jej ramionach, brakowało mi jej bardzo, a teraz ją mam przy sobie. 

- Asher? - zapytała cichutko, a ja mruknąłem ciche Hm? - Możemy pójść do klubu i sie najebać, proszę. - powiedziała, a jej głos sie złamał. Nie mogłem jej odmówić słysząc jak brzmi. 

- Możemy. 

- Ale, Alex też będzie? - pokiwałem jej głową.

- Będzie, zaraz do niego zadzwonię. 

Poison#2 | 18 + ( BĘDZIE POPRAWIANE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz