4

33 2 0
                                    

                      Przebrała się i wróciła na górę. Tym razem sekretarka była dla niej bardziej miła. Weszła do gabinetu. Ojca jeszcze nie było. Rozejrzała się. Na manekinach upięta była najnowsza kolekcja. Podeszła bliżej i oglądała kolekcję.

- Już jestem. - Stanął w drzwiach. - Gotowa?

- Tak. - Uśmiechnęła się do niego. 

                  Zjechali winda na dół do podziemnego garażu. Przy limuzynie stał szofer. Na ich widok otworzył drzwi.

- Pamiętasz Pierre'a?

- Panienka Natasha. - Przywitał się. - Długo się nie widzieliśmy.

- Pierre. - Ucieszyła się.

- Pamiętasz ile czasu zajmowało nam znalezienie misia? - Ivan pomógł córce wsiąść do auta.

- Musieliśmy odwiedzić wszystkie sklepy. - Uśmiechnął się. Usiedli. Szofer odwrócił się do nich. - Dokąd jedziemy?

- Na zakupy.  - Uruchomił  silnik  i  wyjechał  z  garażu.  Ivan  zasunął  szybę.  Spojrzał  na  córkę.  - Opowiadaj.

- O czym?

- Na przykład o swoim mężu... - Zachęcił ją.

- Skąd wiesz?

- Był u mnie Joshua. Znamy się od wielu lat.

- Może ty go namówisz na rozwód?

- Ma twarde zasady, ale będzie dobrym mężem. Zaopiekuje się tobą.

- Dzięki. Miałam innego kandydata.

- Jeżeli nauczycie się siebie szanować, nauczycie się też cierpliwości.


                Auto podjechało pod dom. Pierre wysiadł i otworzył jej drzwi. Ucałowała ojca i pozbierała torby. Wysiadła.

- Do zobaczenia panienko Natasha. - Uśmiechnął się szofer.

- Do zobaczenia Pierre. - Ruszyła do budynku.

                Weszła po schodach na piętro. Stanęła przed drzwiami i zapukała. Odczekała chwilę i zapukała mocniej. Drzwi się uchyliły.

- Lucy, to ja.

- Tasha... - Uchyliła je szerzej i wpuściła ją. - Nie jesteś w pracy?

- Później ci powiem. - Postawiła torby.

- Byłaś na zakupach? - Zamknęła drzwi i przekręciła zasuwę.

- Tak, mam coś dla ciebie. - Zaglądała do toreb. - Jest. - Znalazła właściwą. - Proszę. - Podała jej.

- Dla mnie? - Próbowała udawać skromną.

- Tak. - Uśmiechnęła się i usiadła na kanapie.

               Zajrzała ciekawie. Wyciągnęła seledynowa torebkę w kształcie kwiatka.

- Tasha... - Spojrzała na nią.

- Podoba ci się? - Obserwowała przyjaciółkę.

- Jest przepiękna. Będzie pasować mi do sukienki.

- Wiem, myślałam o niej.

- Dziękuję. - Nachyliła się i objęła ją. Pocałowała w policzek.

- Lucy... - Jęknęła i objęła dłońmi jej twarz. - Drapiesz.

- Miałam się właśnie ogolić. - Przymierzała torebkę. - Kto to był? Na pewno nie Sasha, to limuzyna twojego męża?

- Nie, taty?

Zwycięzca bierze wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz