33

114 4 0
                                    

                  James wstał pierwszy. Obszedł dom. Byli sami. Wszedł do kuchni i rozejrzał się. Znalazł worki na śmieci i wyrzucił wszystkie otwarte produkty. Kiedy skończył, zajął się śniadaniem.

                  Otworzył oczy i spojrzał na śpiąca obok kobietę. Dotknął jej włosów. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.

- Chyba się zakochałem. - Nachylił się i pocałował ją delikatnie.

- Co na to twoja żona?

- To w niej się zakochałem.

- Też cię lubię.

- To bardzo miłe. - Pocałował ją jeszcze raz. - Jeszcze trochę i mnie pokochasz. Wstajesz?

- Tak. Pójdę do siebie. - Podniosła się. - Jak twoje ramię? - Wskazała na bandaż.

- W porządku. - Sięgnął po spodnie. - Zrobię nam śniadanie i znajdę brata.

                Natasha zebrała rzeczy i w samej bieliźnie wyszła z pokoju. Joshua stał w progu i patrzył za nią. Wrócił się po buty i zszedł do kuchni. Powitał go zapach świeżo zaparzonej kawy.

- Cześć. - Przywitał się z bratem. - Gdzie kawa?

- W dzbanku. Gdzie zgubiłeś moją siostrę? - Podał mu filiżankę.

- Poszła się ubrać. - Usiadł przy stole. - Czy ja to mogę zjeść? - Spojrzał na talerz z resztką jajecznicy.

- Stoi na kuchence. Wyrzuciłem wszystkie otwarte produkty.

               Joshua nałożył sobie solidną porcję i usiadł do śniadania. Brat opowiedział mu o swoich telefonach.

- Dzień dobry. - Natasha stanęła na progu. - Czy dla mnie też jest coś do jedzenia?

- Jest tylko jajecznica. - James odsunął krzesło obok siebie, zapraszającym gestem. - Resztę rzeczy wyrzuciłem. Bałem się, że twoja bratanica coś do nich dosypała.

- Jestem tak głodna, że zjem wszystko. - Podeszła do kuchenki i nałożyła sobie resztę jajecznicy. Usiadła między braćmi. Przez chwilę jedli w milczeniu.

- Dzwoniłem do szpitala. - Pierwszy odezwał się James. - Możemy odebrać Mishę.

- Super. - Ucieszyła się i podniosła. Otworzyła lodówkę. Była pusta. - Nie ma soku?

- Wyrzuciłem całe jedzenie. Jest kawa.

               Wyciągnęła sobie filiżankę i wróciła do stołu.

- Spakuję trochę rzeczy i możemy pojechać po Mishę.

- Zadzwonię do taty.

- Lepiej ja zadzwonię do Ivana.

- Zadzwonię do Pierre. Tata mnie zabije, jak się dowie, że go zwolniłam.

                Skończyli posiłek. James spakował Mishę, a Tasha i Joshua wykonali w tym czasie telefony. Pojechali do szpitala. Odwiedzili wszystkich, omijając ciotkę Georgię. Na koniec weszli do Mishy.

- Cześć braciszku. - Uśmiechnęła się.

- Tasha. Jak dobrze, że ci się nic nie stało.

- Jak się czujesz?

- Pogorszyło mi się. Widzę podwójnie.

- Ich jest dwóch. Joshua i James.

- Wyszłaś za obu? - Odezwał się zgorszony.

- Nie, tylko za Joshue.

- Jeżeli obaj się z tobą zabawiali... - Zaczął się podnosić.

- Spokojnie. Nie dzielę się kobietą z innymi, nawet z bratem. - Podszedł do szwagra. - Mam twoje rzeczy. Wychodzisz.

Zwycięzca bierze wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz