6

210 7 0
                                    

                  Natasha wstała razem ze wszystkimi od stołu. Ruszyła w stronę kuchni.

- Chcesz nas zostawić? - Ojciec złapał ją pod ramię.

- Chciałam przywitać się z kucharką.

- Idź. - Uśmiechnął się. - Będziemy w salonie.

              Weszła do kuchni.

- Dzień dobry. - Odezwała się. - A właściwie dobry wieczór.

- Natasha. - Podeszła do niej starsza kobieta. Była drobna i szczupła. Siwe włosy miała starannie spięte w kok.

- Annabelle. - Objęła ją.

- Tak się cieszę, że cię widzę. Tyle cię u nas nie było. Niech ci się przyjrzę. - Odsunęła ją od siebie. - Jesteś teraz piękną kobietą. Ale te czerwone włosy...

- Tak jest dobrze. A co u ciebie? Jak się czujesz?

- Dzięki bogu zdrowie mi dopisuje.

- A gdzie Milagros...? - Rozejrzała się za jej córką.

- Miała dziś randkę. Kazała mi cię pozdrowić.

-  Będę teraz częściej wpadać. Na pewno się spotkamy. Tak się cieszę, że tu jesteś.

- Ja też. Wracaj do rodziny. Dziś jest twój wieczór.

- Wiem.


                Wyszła na taras i zasunęła za sobą drzwi.

- Ivan powiedział, że tu się ukrywasz przed ciotką Katią.

- Natasha. - Odwrócił się do niej. - Katerina nie pozwala mi palić w domu. - Pokazał jej cygaro.

- Nie szkodzą ci? - Przysiadła obok niego na murku.

- Ty też zaczynasz...

- Martwię się o ciebie.

- Jedno cygaro dziennie mnie nie zabije. - Włożył je do ust. - A ty? Jak się bawisz?

- Wszyscy są bardzo mili.

- Nie dałem im dużego wyboru. Zostaniesz na noc?

- Obiecałam Lucy, że wrócę. To moja współlokatorka.

- Może przeprowadzisz się do mnie. Miałbym wszystkie dzieci obok siebie.

- Przyzwyczaiłam się do niezależności.

- To może zmienisz dzielnicę. Kupię ci apartament w jakimś wieżowcu.

- Tato...

- Dobrze. Jak chcesz... ale pamiętaj, że to jest twoje miejsce. Jesteś Smitrovich...

- Już nie. - Westchnęła. - Teraz Bradley.

- Co z Joshuą?

- Nie chcę o tym mówić. To trochę za dużo na raz. Mąż, teraz ty i firma.

- Dobrze, wszystko w swoim czasie. Wracaj do nich. Wypalę cygaro i odwiozę cię do domu.

             

                 Obudził ją dzwonek telefonu. Chwilę leżała, czekając, aż ktoś po drugiej stronie zrezygnuje. Był cierpliwy. Westchnęła i podniosła słuchawkę.

- Tak...

- Tasha...

- Sasha...

- Tak... Obudziłem cię. Przepraszam, zapomniałem, która jest godzina.

Zwycięzca bierze wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz