35

114 2 0
                                    

- Misha. - Szarpnęła za kołdrę. - Tata przyjeżdża.

- Tata...? - Usiadł na posłaniu.

- Aha... Obudzę Ivana. - Zostawiła go i pobiegła do sypialni brata. - Ivan... - Zapukała do drzwi.

- Zaczekaj... - Misha dogonił ją. Spojrzała na jego piżamę.

- Ubierz się, nie mamy czasu. - Sięgnęła do klamki.

- Poczekaj siostra. - Złapał ją za rękę. - Ivan może nie być sam...

- Fakt, obudzę Joan.

- Albo Danę... - Patrzył na nią. - Ivan... - Zapukał do drzwi.

- Oboje się spiliście. Jest szósta rano. - Drzwi się otworzyły i stanął w nich Ivan.

- Tata wraca. - Powiedzieli razem.

- Wiem. Nie musicie wszystkich budzić.

- Tata będzie tu za dwie godziny. - Tasha spojrzała groźnie na brata.

- Rozumiem. Ubiorę się. Spotkamy się na dole. - Wrócił do sypialni.

- Ubierz się. - Szarpnęła brata za spodnie od piżamy.

- Dobra. Gdzie zgubiłaś męża?

- Poszedł obudzić brata. Moją pojechać po tatę na lotnisko.

- Ubiorę się. Zajmij mi krzesło w jadalni.

             Zeszła na dół służbowymi schodami. Przywitała się z Annabelle i Pierrem. Weszła do jadalni. Joshua i James jedli śniadanie.

- Cześć Mili. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki.

- Kawy? - naszykowała jej nakrycie obok męża.

- Dużo. Zaraz pojawią się Ivan i Misha.

- Cześć. - Pocałowała szwagra w policzek. Obeszła stół i usiadła obok męża.

- A ja coś dostanę. - Nadstawił policzek. Cmoknęła go.

- To znaczy, że będziecie razem?

- Jeszcze nie wiem. - Sięgnęła po tosty. - Czemu tylko wy jedziecie?

- Nie wiem. Tak chciał Ivan.

- Kochanie, może chce się dowiedzieć wszystkiego o sprawie. My byliśmy najbliżej policji.

- Biedna Bella. Odwiedzę ją.

- To nie jest najlepszy pomysł. - Odezwał się James. - Byłem tam z Mishą. Ona kompletnie zwariowała. Pała zemstą do ciebie. Oskarża cię o wszystko. Twierdzi, że pieniądze są jej.

- Zwycięzca bierze wszystko...?

- Poza tym, ta rana... Lekarze próbowali zrobić co się da, ale została paskudna blizna. Straciła też wzrok w tym oku. Jest mętne.

- Szkoda, była taka ładna.

- Próbowała cię zabić, a ty jej współczujesz? - Josh objął żonę.

- To ludzka istota. Jest moją bratanicą.

- Tam gdzie jest, dobrze ją traktują. - James dopił kawę. - Kończ i jedziemy. Pójdę pożyczyć od Pierre limuzynę.

- Nie licz na to. - Uśmiechnęła się.

- Do zobaczenia. - Pocałował ją w policzek i wstał od stołu. Poszedł za bratem.

             Została sama. Westchnęła i jadła śniadanie.

- Gdzie Misha? - Ivan stanął na progu jadalni.

Zwycięzca bierze wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz