7

30 0 0
                                    

             Usłyszeli pukanie.  Kotara się odsunęła i weszła kelnerka.

- Mam was nakarmić. - Postawiła przed każdym porcję pierogów. - Smacznego. - Wyszła zasuwając kotarę.

- Pewnie mama ją wysłała. - Sięgnął po widelec.

- Martwi się o ciebie.

- O nas.

- Co jej powiedziałeś?

- ... że mamy małe kłopoty...

- Małe... - Napiła się wina.

- Jedz.

- Nie jestem głodna.

- Wiesz, że to u mnie nie przejdzie. - Przesiadł się obok niej. Ukroił kawałek i podał jej do ust. Rozpłakała się. Odłożył widelec.

- Przepraszam. - Zerwała się z krzesła.

- Zaczekaj. - Złapał ją za rękę. Pociągnął na swoje kolana. - Cicho... - Przytulił ją.

- Brakuje mi ciebie. - Objęła go za szyję.

- Mi ciebie też. - Gładził ją po włosach. Wytarła łzy i spojrzała na niego. - Już w porządku? - Dotknął jej policzka.

- Tak. - Przesiadła się na swoje krzesło.

- Co z pierogami? - Podał jej na widelcu kawałek.

- Ale tylko trochę. - Wzięła od niego kawałek.

- Tak lepiej. - Uśmiechnął się.

             Sięgnęła po widelec i przysunęła sobie swój talerz. Napił się z jej kieliszka.

- Nie miałeś mi przynieść czerwonego?

- Czerwone jest zbyt romantyczne.

- Tak, to zbyt poważna rozmowa.

                  Jedli rozmawiając o znajomych. Sasha przyniósł drugi kieliszek wina, które wypili razem. Patrzyła mu w oczy.

- Muszę już iść. - Odezwała się.

- Jeszcze chwilę. Musze się tobą nacieszyć.

- Mówiłeś tak pół godziny temu. - Uśmiechnęła się i spojrzała na jego zegarek. - Dochodzi dwunasta. Jutro musze iść do pracy.

- Jesteś córką szefa.

- Lubię pracować z tatą. - Podniosła się.

- Odwiozę cię. - Stanął obok niej.

- O nie, też piłeś wino.

- Odprowadzę cię. Dobrze mi zrobi spacer.

- A co z moim autem?

- Zajmę się tym. Daj kluczyki.

            Sięgnęła do torebki i podała mu. Odsunął kotarę i puścił ją przodem. Ruszyła do toalety. Wszedł na zaplecze.

- Roy. - Podszedł do pomocnika kucharza.

- Tak panie Sasha. - Młody chłopak spojrzał na niego.

- Odwieziesz auto pani Smitrovich. Pamiętasz adres?

- Tak. - Wytarł dłonie i ściągnął fartuch.

- Śmigaj. - Wręczył mu kluczyki i dwudziestkę.

                 Wrócił na salę. Natashy jeszcze nie było. Podszedł do baru. Barman mył szklanki.

- Trudna rozmowa?

- Bardzo.

- Na czym stanęło?

- Jak interes? - Zmienił temat.

Zwycięzca bierze wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz